Wydarzenia


Ekipa forum
Nadbrzeżna łąka
AutorWiadomość
Nadbrzeżna łąka [odnośnik]17.07.17 2:06
First topic message reminder :

Nadbrzeżna łąka

To bardzo urokliwe miejsce gdzieś na południowym wybrzeżu Anglii, położone z dala od większych skupisk mugoli, dzięki czemu panuje spokój. To wprost idealny zakątek do rodzinnego spędzania czasu, pikników czy aktywności na świeżym powietrzu, zwłaszcza latem, kiedy słonecznych dni jest znacznie więcej. Prawdopodobieństwo napotkania mugola jest bardzo nikłe, ci z jakiegoś powodu nie potrafią znaleźć tego miejsca.
Łąka z pięknym widokiem na plażę i morze jest także lubianym miejscem dla ludzi poszukujących samotności lub natchnienia. Sama plaża jest piaszczysta, a wybrzeże łagodne i bezpieczne, pozbawione zdradliwych miejsc. W wodzie często można spotkać małe, kolorowe rybki i muszelki. Przy odrobinie szczęścia i dobrym oku można wypatrzeć okazy magicznych roślin wodnych, jak skrzeloziele; żeby je rozpoznać należy posiadać biegłość zielarstwa na poziomie co najmniej I. Zwykle rośnie nieco głębiej; żeby wydobyć kawałek należy zanurkować.

ST wydobycia fragmentu skrzeloziela wynosi 80. Do rzutu dodaje się biegłość pływania.
Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nadbrzeżna łąka - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]10.02.19 11:45
Morze pozwalało jej dryfować w najlepsze, a woda doskonale niosła słowa Sigrun, unoszącej się nieopodal; Caley nie czuła zimna, odzwyczaiła się od tego uczucia już jakiś czas temu i potrzeba było czegoś więcej, jak tylko bryzy, by na jej skórze pojawiły się pierwsze oznaki wychłodzenia. Konstelacja pieprzyków oraz drobnych blizn nie wprawiała ją już w zakłopotanie, nie wstydziła się ukazać swoich niedoskonałości przed Rookwood, która na pewno zrozumiała więcej, niż mogłaby dać po sobie poznać. Pewnych rzeczy nie musiały nawet wypowiadać na głos i choć obie wypierały się uznania kobiecej solidarności, coś między nimi kazało Goyle po prostu zaakceptować fakt, że to nie kolejny spokrewniony z nią mężczyzna okazuje się być powiernikiem niewerbalnych wyznań, jakich dokonywało za nią jej ciało.
Bracia zdecydowanie ubarwiali pierwsze historie, jakie przynosili jej ze swoich wypraw, a miało to związek nie tylko z chęcią zaprezentowania się z jak najlepszej strony, ale i z oszczędzeniem małej dziewczynce okropności, jakie mogły na nią czyhać, gdyby zechciała ziścić swoje młodociane marzenia. Z biegiem miesięcy i lat Caley domyśliła się, że nie każda wyprawa kończy się odnalezieniem ogromnego skarbu, a niebezpieczeństwa czające się po drodze były zbyt poważne dla młodej, niedoświadczonej czarownicy. Jednak nie tylko sztorm czy syreny stanowiły zagrożenie – choroby, w tym najpoważniejsza z nich, nuda, która dopadała dzielnych żeglarzy za każdym razem, gdy wiatr przestawał im sprzyjać. Długie tygodnie na morzu, spędzone wyłącznie w swoim towarzystwie, nie były później chwilami, które mogliby opowiadać siostrze, wiernie czekającej na nich w porcie.
- Mimo wszystko czasem wciąż im tego zazdroszczę – przyznała, wcale nie tak cicho, przez moment spoglądając na swoją towarzyszkę.
Chociaż kariera potoczyła się innym torem, a Goyle wydawała się być pogodzona ze swoim losem, bywały momenty, w których pragnęła po prostu wsiąść na pokład statku i przeżyć wreszcie jakąś swoją przygodę. Zamiast jednak wędrować myślami do tego, co by było, gdyby, skupiła się na słowach Sigrun. Krótkie i konkretne wyznanie zrobiło na niej wrażenie, bo przecież samej Caley wydawało się, że gdyby bracia znaleźli się w niebezpieczeństwie, także potrafiłaby to wyczuć. Nie miała bliźniaka, lecz oddawała takiej więzi wielki szacunek i odrobinę zazdrościła Rookwood posiadania kogoś, z kim łączyła ją nieprzerywalna więź. Z tego, co przeczytała w gazetach i zasłyszała na mieście, Christophera nie było w Anglii, nie było nawet wiadomo, czy wciąż żyje, lecz Goyle nie miała co do tego najmniejszej wątpliwości, skoro zapewniła ją o tym jego siostra bliźniaczka.
Nie wiedziała, czy powinna spróbować ją pocieszyć, nie była jednak takim typem osoby, który przełożyłby samopoczucie ponad wyłożenie prawdy.
- Samotność daje w kość – przyznała więc, wyrywając się ze stanu błogiego dryfowania i podpływając na moment ku blondwłosej towarzyszce – Ale jesteśmy dość silne, by się z nią zmierzyć – dodała zaraz, świadomie używając liczby mnogiej.
Od dawna już nie mogła liczyć na ciągłą obecność osoby, której zawierzyła najmocniej. Jakkolwiek zgorzkniała by przez to nie była, stanu faktycznego nie była w stanie zmienić.
Zanurkowała więc raz jeszcze, a woda obmyła całe jej nagie ciało. Po chwili Caley płynęła już do brzegu, gdzie czekał na nią koc oraz rozrzucone ubrania, które zaczęła powoli na siebie nakładać. Spotkanie powoli dobiegało końca, ale chciała skraść Sig jeszcze kilka wspólnych chwil.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]11.02.19 15:52
- To naturalne - zgodziła się Sigrun.
Nie zaprzeczała temu, że to zazdrość poniekąd determinowała jej chęć i upór w robieniu wszystkiego, aby braciom towarzyszyć, by uczyć się tego, co oni, by nie ustępować im w niczym. Gdyby nie oni, któż wie jaką podążyłaby ścieżką? Wiedziała, że z pewnością nie skończyłaby jako kura domowa - ta rola nigdy nie była jej przeznaczona. Chyba, że w najgorszym koszmarze.
Nie potrzebowała i nie chciała pocieszenia. Nie w formie gładzenia pleców czułym gestem, pocałunku w skroń, czy serdecznego uścisku. Raz, że była na to zbyt dumna, dwa - nie zwykła okazywać słabości, nie przy tych, którym nie ufała bezgranicznie (a tak ufała wyłącznie bliźniaczemu bratu), uważała to za ogromny błąd. Trzy - tak czynili słabi ludzkie, ckliwe kobiety i dzieci. Nie ona. Pocieszenie po stracie Christophera odnajdywała w alkoholu, diablim zielu, zajęciu myśli pracą i walką o idee Rycerzy Walpurgii. W ramionach starszego brata Goylówny, nie mówiąc mu o tym, nawet wtedy o tym nie myśląc.
Obdarzyła Caley przeciągłym, enigmatycznym spojrzeniem, kiedy podpłynęła do niej, mówiąc, że są dość silne by zmierzyć się z samotnością. Na usta wychynął zagadkowy, blady uśmiech, mogący powiedzieć wszystko, a nie mówił nic. Wyciągnęła w kierunku tłumaczki dłoń, musnęła przelotnie opuszkami palców blady policzek, a w następnych, wypowiedzianych przezeń słowach rozbrzmiała na nowo ironia i właściwy Rookwood cynizm.
- Zmierzyłam się z samotnością po stracie umiłowanego małżonka, cóż dotknąć mogłoby mnie bardziej? Przetrwałam piekło, poradzę sobie i z tym - na koniec westchnęła teatralnie, znów posuwając się do dwuznaczności i ironicznej egzaltacji; niektórych sekretów nie należało wypowiadać wprost.
W jednym była szczera - miała pewność, że przetrwała piekło. Spędziła noc w Azkabanie, pozbawiona różdżki, jasności myślenia, narażona na wpływ potężnej, nieprzychylnej anomalii; dementorzy deptali im po piętach, anomalia stawiała kolejne przeszkody - sprostali jednak zadaniu. Przeżyli tę samobójczą misję. Czym wobec tego była utrata jednego człowieka? Człowieka, który najwyraźniej nie darzył ją tak silnym uczuciem jak sądziła? Zamiast żalu był gniew. Zamiast rozpaczy gorycz. Ich więź słabła z każdym tygodniem, na własne życzenia Christophera, a ona była już zbyt dumna na to, by prosić aby powrócił. Powinna była dorosnąć do tego, że nie potrzebuje nikogo - oprócz samej siebie. I wyłącznie na samej sobie może polegać.
Położyła się na wodzie, gdy Caley zniknęła pod powierzchnią. Spojrzała w niebo, błękitne i jasne, na zlewające się z morzem na linii horyzontu. Dopiero kilka chwil później powróciła na brzeg, kiedy wyrzuciła już z głowy wspomnienie Christophera i ich pożegnania, a jeśli pozostały w niej jakieś szczątki - utopiła je w winie, które wraz z Caley dokończyły, gdy ubrały swoje szaty.


| zt x2


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]09.07.19 20:23
1 Grudnia?

Pewnie wszyscy by woleli, gdyby Heath spędzał cały czas na terenie posiadłości Macmillanów. Nic dziwnego. Czasy były niepewne, Macmillanowie od czasu Stonehenge mieli znacznie więcej wrogów niż poprzednio. W sumie można powiedzieć, że listopadowa burza była im na rękę. W końcu to był całkiem niezły pretekst na to by mieć na oku najmłodszych w dworku. Zawsze to jedno zmartwienie mniej. W końcu jednak pogoda musiała się poprawić i nie dało się dłużej utrzymać dzieciaków w domu, a przynajmniej Heatha, który już od jakiegoś czasu sprawiał wrażenie, że z nudów rozniesie dworek w drobny mak. Groźba wcale nie była na wyrost, bo w listopadzie uszkodzeniu z ręki małego Macmillana uległo wiele drobnych przedmiotów. Ostatnio do listy ofiar dopisano fajkę dziadka i filiżankę babci. Z tego też powodu zapewne uznano, że to nie ma więcej sensu i wysłano jedną z opiekunek razem z Heathem na dłuższy spacer po okolicy. Dzięki temu w domu chociaż przez chwilę będzie cisza i spokój, a jak dobrze pójdzie i młody się wyszaleje to przy sprzyjających warunkach spokój może utrzymać się nieco dłużej.
Heath był gotowy w zaledwie chwilę, gdy dowiedział się, że wychodzą. Przymusowe siedzenie w domu było dla niego naprawdę ciężkim przeżyciem. Gdyby pogoda była tylko nieco lepsza pewnie nie raz by próbował wymknąć się na swoje ukochane Queerditch Marsh albo na wrzosowiska. A tak, nie miał wyboru i musiał kisnąć w czterech ścianach.
Biedna opiekunka ledwo za nim nadążała, bo chłopiec aktualnie poruszał się tylko biegiem. Dopiero pozwoliła sobie na chwilę wytchnienia, gdy znaleźli się na łące nad brzegiem. Widoczność była całkiem dobra, więc nie musiała tak latać za Małym Lordem. Mogła iść kawałek za nim i nie martwić się, że jej ucieknie, bo co jakiś czas przystawał by przyjrzeć się interesującej go rzeczy. Łąka zdecydowanie była ciekawszym miejscem na wiosnę czy w lecie niż teraz, ale dziecięce oczy zawsze coś wypatrzą. Choćby to miał być i kamień w ciekawym kształcie albo kolorach. Takie właśnie coś dostrzegł Heath i od razu się schylił by podnieść z ziemi różowy kamyk, który z grubsza mógł przypominać znikacza.
Oczywiście od razu postanowił się pochwalić swoim znaleziskiem -Patrz! Znalazłem skamieniałego znikacza!- krzyknął do oddalonej kawałek opiekunki.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]09.07.19 20:23
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Nadbrzeżna łąka - Page 6 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nadbrzeżna łąka - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]10.07.19 20:42
| 1 XII 1956

Biały kocur łasił się uroczo do dłoni Arabelli, kiedy leżała na łóżku z książką w ręku. Minęło chyba pół roku, odkąd tajemnicze anomalie pojawiły się w Anglii. Przekręcając pożółkłe strony podręcznika do Opieki nad Magicznymi Stworzeniami z VII klasy, słuchała cichego mruczenia Abriosa, swojego kota. Z niebieską obrożą na szyi i jasnymi, zmrużonymi oczami wyglądał jak koci książę, którym zresztą był. Raz tylko, w sierpniu, na skutek anomalii Arabella przemieniła go w białego pawia - dzięki temu przez cały następny tydzień był na nią obrażony. Nie dziwiła mu się, sama również nie chciałaby być pawiem przez okrągłe dwadzieścia cztery godziny! Nagle poczuła nieprzyjemny powiew wiatru; czyżby ktoś znowu nie zamknął okna na korytarzu? Była ubrana jedynie w błękitną sukienkę o bufiastych rękawach, z białymi guzikami - dlatego opatuliła się czerwonym kocem, który zwykle zarzucała na pościelone łóżko. Właśnie czytała o testralach, których nigdy nie było i nie będzie jej dane zobaczyć, kiedy poczuła dziwne łaskotanie w nosie. Katar? Przeziębiła się? Specjalistką od kataru w ich rodzinie była zdecydowanie Marcella. Uśmiechnęła się pod nosem - Marcella całe dzieciństwo spędziła z chusteczką w ręku. No, w każdym razie, Arabella teraz też potrzebowała chusteczki. Zdążyła jedynie sięgnąć po swoją płócienną chusteczkę z inicjałami wyhaftowanymi na środku, kiedy potężnie kichnęła, coś szarpnęło i... cały jej pokój zniknął. Krzyknęła z przerażenia, kiedy zamiast zielonych ścian swojego pokoju ujrzała grudniowy, morski krajobraz; wylądowała gdzieś na trawie, a w zasięgu jej wzroku znajdował się mały chłopiec i zaskoczona kobieta. Było zimno. Opatuliła się cieplej kocem i zerknęła na swoje nogi - dobrze, że nie zdjęła swoich puchatych kapci, chociaż wyglądało na to, że niedługo przemiękną. - Serio? - mruknęła Arabella, bardziej do siebie niż do osób, na które się przypadkiem natknęła. Chwilę jej zajęło, zanim zrozumiała, co tu się właściwie wydarzyło. Pierwszy raz zdarzyło jej się teleportować i zdecydowanie jej się to nie spodobało. Zaraz jednak rozpoznała to miejsce, gdy przyjrzała się leniwie kołyszącej się wodzie i klifowi górującemu w oddali; musiały to być okolice Puddlemere, skąd pochodziły zdjęcia z albumu jej matki. To właśnie tutaj ojciec robił jej ostatnie zdjęcia przed porodem bliźniaczek. Arabella przygryzła wargę i zarzuciła sobie czerwony koc na głowę, ponieważ bała się, że ta urocza morska bryza zaraz urwie jej głowę.


Ostatnio zmieniony przez Arabella Figg dnia 10.07.19 20:48, w całości zmieniany 1 raz
Arabella D. Figg
Arabella D. Figg
Zawód : weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Chwytaj chwile nieuchwytne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Chwytaj chwile nieuchwytne.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7534-arabella-doreen-figg#208458 https://www.morsmordre.net/t7561-listy-do-arabelli#209465 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f246-szkocja-newton-steward-bargaly-dom-nad-palnure-burn https://www.morsmordre.net/t7566-skrytka-bankowa-nr-1835#209479 https://www.morsmordre.net/t7567-a-figg#209492
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]10.07.19 20:42
The member 'Arabella Figg' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Nadbrzeżna łąka - Page 6 SFt7iGv
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nadbrzeżna łąka - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]11.07.19 10:48
Obrócił się gwałtownie gdy usłyszał charakterystyczny trzask aportacji. Od pewnego czasu to nie był taki powszechny dźwięk, jako że nie był zbyt bezpieczny odkąd zaczęły się anomalie. Siłą rzeczy czarodzieje po prostu unikali jak mogli tego sposobu przemieszczania się.
Mały Macmillan przez moment przyglądał się z zaciekawieniem nieco wystraszonej i pewnie zdezorientowanej kobiecie. Nie wyglądała jakby przeniosła się świadomie. Po chwili na buźce Heatha pojawiło się zrozumienie. Chyba wiedział co się przydarzyło nieznajomej. Sam był już nie raz w podobnej sytuacji, chociaż zwykle miał więcej szczęścia i na przykład nigdy nie przeniosło go w piżamie, albo bez butów. No i zwykle trafiał w miarę bezpieczne miejsca, poza takim jednym zamglonym lasem, ale tam na szczęście trafił na aurora, który mu wtedy pomógł. Gdyby nie to, to pewnie dużo gorzej by wspominał tę przygodę.
W każdym razie skoro zawsze trafiał się ktoś kto mu pomagał dostać się z powrotem do domu, bo tych przymusowych podróżach, to poczuł się w obowiązku teraz pomóc nieznajomej. To na pewno jest dobry pomysł. Nie czekając na to, aż jego opiekunka podejdzie bliżej chłopiec śmignął, ku opatulonej kocem kobiecie. Niezbyt rozważny ruch, biorąc pod uwagę niespokojne czasy, ale umówmy się Arabelle raczej nie wyglądała zbyt groźnie, co nie?
-Cześć!- przywitał się od razu -Mam na imię Heath!- nie zapomniał się przedstawić. No ale to by było na tyle z grzeczności, bo chłopiec postanowił przejść do sedna. - Przeniosła Cię czkawka teleportacyjna albo coś w tym stylu? Mnie już przeniosło kilka razy - znaczy się miał doświadczenie w tych sprawach, okej? - Uhm… może pójdziesz z nami do dworku? Tylko to trochę daleko…- zmartwił się trochę. No nie było, aż tak bardzo daleko, ale w kapciach na pewno będzie się źle szło. No i na pewno przemokną i w ogóle. Z drugiej strony… w dworku na pewno będzie cieplej, a tutaj co najwyżej zmarzną i tyle z tego będzie. -Jesteś przeziębiona?- zapytał jeszcze gdy kichnęła.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]11.07.19 10:48
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Nadbrzeżna łąka - Page 6 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nadbrzeżna łąka - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]18.07.19 19:28
Chyba pozostawało jej tylko czekać na to, aż teleportuje się ponownie, ponieważ nie widziała innego wyjścia z sytuacji. Nie miała jak wezwać swojej siostry bliźniaczki, a szkoda - chciałaby, żeby każdy, nawet mugol, mógł wyczarować coś w stylu Patronusa, kiedy znajdował się w niebezpieczeństwie albo - tak jak teraz Arabella - na drugim krańcu świata Wysp Brytyjskich. Fantastycznym rozwiązaniem wydawała się również sowa, ale skąd ona miała wytrzasnąć teraz sowę? Tępym wzrokiem wpatrywała się we wzburzone fale, ciesząc się, że pogoda nie spłatała jej figla i, na przykład, nie padał deszcz. Opatuliła się szczelniej kocem i wtedy podbiegł do niej ten sam mały chłopiec, którego spostrzegła wcześniej. Przygryzła wargę; gdyby okazał się mugolem, wmówi mu, że była tutaj cały czas, a głośny trzask był odgłosem łamanej pod stopami gałązki. A gdyby okazał się czarodziejem... cóż... przynajmniej nie będzie musiała mydlić mu oczu. Miała tylko nadzieję, że chłopak nie pochodzi z jakiegoś ważnego, wysoko ustawionego rodu, bo gdyby jego krewni dowiedzieli się, że wdał się w pogawędkę z charłakiem, żadne z ich trójki nie byłoby bezpieczne. Arabella wiedziała, że nie jest mile widziana na większości dworów magicznych; wiedziała, że musi być ostrożna. Teraz, dzięki anomaliom, była w stanie wytłumaczyć się z braku różdżki. Ale co będzie potem? Gdy anomalie ustaną, wróci do szkockiego miasteczka, w którym mieszkała kuzynka, czy więź z siostrą-bliźniaczką okaże się silniejsza? Kurczę. - Hej - wydusiła z siebie w końcu Arabella, mimo że przez jej głowę przemykało milion różnych myśli. Chłopiec przytłoczył ją nagłą dawką informacji. Gdy się przedstawił, przygryzła wargę. Powinna być szczera czy zdecydować się na podanie fałszywego imienia? - Jestem... Arabella? - bardziej spytała niż oznajmiła po krótkiej chwili, nieco zaskoczona otwartą postawą chłopca i swoją lekkomyślnością. I ta kobieta w oddali, jego opiekunka, pozwalała mu tak rozmawiać z obcymi? W tak niebezpiecznych czasach? - Ja... kichnęłam - rzekła chwilę później zgodnie z prawdą. Dzieciak był słodki i wyglądało na to, że pochodził z magicznej rodziny, skoro wiedział, czym jest czkawka teleportacyjna. Kochany urwis; tylko czy ich spotkanie nie przysporzy im obojgu kłopotów? Jak miała wybadać grunt? - Chętnie bym poszła, ale skoro to daleko... to może zostanę tutaj, bo moja siostra może mnie szukać - wytłumaczyła. Liczyła na to, że Marcella ją odnajdzie. Zawsze ją odnajdywała. Musiała tylko w to gorąco uwierzyć, skoro i tak nie miała już innego wyjścia. - A gdzie mieszkasz? - dodała jeszcze i posłała mu ciekawskie spojrzenie. Nagle poczuła, że znowu zbiera jej się na kichanie; tym razem nie poczuła dziwnego łaskotania w całym ciele. Kichnęła, licząc na to, że powróci do domu. Jednak nic z tego. Gdy otworzyła oczy po solidnym kichnięciu, nadal stał obok niej Heath, patrząc na nią oczami pełnymi dziecięcej ciekawości. Uśmiechnęła się do niego. Czy była przeziębiona? - Wydaje mi się, że mam uczulenie na magię - rzekła, wcale nie mijając się z prawdą. - A ty? Co tu robisz? To twoja mama tam stoi? - spytała w końcu konspiracyjnym szeptem, a nawet przykucnęła przy chłopcu, aby się z nim zrównać. Teraz mogli rozmawiać, jak prawdziwi nowi kumple.
Arabella D. Figg
Arabella D. Figg
Zawód : weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Chwytaj chwile nieuchwytne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Chwytaj chwile nieuchwytne.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7534-arabella-doreen-figg#208458 https://www.morsmordre.net/t7561-listy-do-arabelli#209465 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f246-szkocja-newton-steward-bargaly-dom-nad-palnure-burn https://www.morsmordre.net/t7566-skrytka-bankowa-nr-1835#209479 https://www.morsmordre.net/t7567-a-figg#209492
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]20.07.19 21:00
Heath w ogóle nie był świadom rozterek Arabelli. On sam był małym czarodziejem i do tego wszystkiego jeszcze był małym lordem z całkiem możnego rodu. Na razie nie zdawał sobie sprawy z tego co to oznacza, ale pewnie za jakiś czas zrozumie, że w pewnych kwestiach… mógł sobie pozwolić na znacznie więcej niż taki zwykły zjadacz chleba. No a jeśli chodzi o pogawędkę z mugolem… o ile nic by się złego podczas niej nie wydarzyło, to wiadomość o takim zdarzeniu raczej nie powinna trafić do uszu starszych Macmillanów. Guwernantka mimo chwilowych problemów z anomaliami całkiem lubiła swoją pracę i wcale nie chciałaby szukać nowej z powodu nieupilnowania swojego podopiecznego. No ale… to się uda tylko wtedy jeśli magia nie spłata im jakiegoś okrutnego żartu.
-Arabella…- powtórzył imię dopiero co poznanej kobiety. Było dość niezwykłe i Heath słyszał je dopiero pierwszy raz, ale podobało mu się jego brzmienie, chociaż nie potrafiłby wyjaśnić, dlaczego.
Normalnie opiekunka chłopca nie pozwalała mu, aż tak swobodnie rozmawiać z nowo poznanymi osobami, ale nieznajoma owinięta kocem nie wyglądała na bardzo niebezpieczna. Poza tym to nie tak, że czarownica będąca z Heathem zignorowała całe zajście, bo powoli jej sylwetka robiła się coraz większa. Wyraźnie szła w ich kierunku, mimo że się nie spieszyła.
-No… może nie bardzo daleko, ale trochę trzeba przejść. Siostra? – zainteresował się -Mieszkam w Puddlemere- odpowiedział na pytanie Arabelli. Chociaż pewnie jej chodziło o trochę dokładniejszą informację. -Uczulenie na magię? To musi być okropne- aż otworzył szerzej oczy. No bo jak to tak? To chyba nie można za bardzo czarować, jak ma się takie uczulenie. -Jestem na spacerze!- odpowiedział zgodnie z prawdą -Nie… to moja opiekunka – opowiedział na kolejne pytanie. -Uhm… to może jak nie chcesz stąd iść, bo wolisz poczekać na siostrę, to jak wrócę do domu to wyślemy jej sowę, gdzie jesteś? Żebyś nie musiała tutaj długo czekać? -zaproponował inne rozwiązanie.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]23.07.19 15:55
Otwartość i pomysłowość chłopca zachęciły ją do dalszej rozmowy. Wydawał się sympatyczny, a jego blond kosmyki i jasne oczęta pogłębiały zaufanie. Podobno dzieci nie potrafiły kłamać; zresztą, co mogło jej grozić z rąk małego, uroczego Lorda? Opatuliła się szczelniej kocem, w duchu ciesząc się, że nie pada śnieg - miała też nadzieję, że pogoda nie planowała się pogorszyć, jak to w ostatnich miesiącach bywało z powodu anomalii. Wizja udania się do posiadłości chłopca w towarzystwie jego opiekunki była kusząca, ale bardzo ryzykowna. Chciałaby ogrzać się przy ciepłym kominku i wypić kubek gorącego kakao, ale co jeśli ten chłopiec należał do arystokracji? Do fascynatów i wyznawców kultu czystej krwi, którzy zabiliby ją bez zmrużenia okiem? Arabella rzuciła prędkie spojrzenie w kierunku opiekunki Heatha - czy wyglądała na arystokratkę? Z tak znacznej odległości nie była w stanie ocenić jej ubioru. A chłopiec? Z jakiego materiału była wykonana jego szata wierzchnia? Wyglądała na drogą... kurczę. - Miło mi cię poznać, Heath - rzekła w końcu panna Figg, posyłając chłopcu ciepły uśmiech. Cieszyła się, że nieznajomi, na których trafiła, okazali się czarodziejami; przynajmniej nie musiała się tłumaczyć z nagłego pojawienia się na nadbrzeżnej łące. Latem pewnie musiała prześlicznie kwitnąć. - Pięknie tutaj. Odwiedziłam to miejsce dwa razy, jak byłam dziewczynką. Taką jak ty - wtrąciła nagle Arabella, przyglądając się wzburzonemu morzu. Pamiętała, jak ojciec zabrał je w podróż świstoklikiem do Puddlemore - ich matka podobno uwielbiała Kornwalię i tamtejsze, rześkie powietrze. Pewnie gdy była młodą dziewczyną, godzinami przesiadywała na tej łące. - Tak, mam siostrę. Bliźniaczkę. A ty masz rodzeństwo, Heath? - spytała Arabella, zaciekawiona. Potrafiła rozmawiać z dziećmi; to byłoby dziwne, gdyby nie wiedziała, jak postępować z potomstwem swoich kuzynek, z którymi spędzała kilka godzin od czasu do czasu. - Tak, to bardzo okropne. Rzadko korzystam z zaklęć - dodała chwilę później z tajemniczym uśmiechem na ustach. Nie okłamała chłopca i jednocześnie nie minęła się z prawdą. Jako charłak rzadko korzystała z zaklęć; nie wiedziała nawet, czy istnieją takie artefakty, dzięki którym osoba niemagiczna mogła przez chwilę poczuć się jak czarodziej i rzucać zaklęciami na prawo i lewo. - A rodzice nie zajmują się tobą? - spytała mimochodem Arabella. Państwo Figg nie byli na tyle zamożni, żeby korzystać z usług opiekunek dla dzieci. Heath musiał należeć do jakiegoś wysoko postawionego rodu. Na propozycję chłopca, po dłuższym zastanowieniu, kiwnęła głową. - Jeśli teleportacja znowu mnie nie zaskoczy, to będzie świetny pomysł. Przy okazji będę wiedziała, na jaki adres wysyłać ci listy - zażartowała Arabella. Zmierzwiła fryzurę Heatha chłodną dłonią i zaśmiała się krótko. - Ja chętnie tutaj poczekam, mam nieziemski widok na morze. A też nie chcę przeszkadzać twoim rodzicom - stwierdziła zgodnie z prawdą. Nie chciała przeszkadzać zwłaszcza Rycerzom Walpurgii. - Jestem weterynarzem, wiesz? A ty kim chcesz zostać w przyszłości? - dodała jeszcze, posyłając chłopcu szybkie spojrzenie.
Arabella D. Figg
Arabella D. Figg
Zawód : weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Chwytaj chwile nieuchwytne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Chwytaj chwile nieuchwytne.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7534-arabella-doreen-figg#208458 https://www.morsmordre.net/t7561-listy-do-arabelli#209465 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f246-szkocja-newton-steward-bargaly-dom-nad-palnure-burn https://www.morsmordre.net/t7566-skrytka-bankowa-nr-1835#209479 https://www.morsmordre.net/t7567-a-figg#209492
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]24.07.19 12:01
No… mały lord raczej nie wyglądał na niebezpiecznego, problemem za to były anomalie jakie wokół niego szalały. Nigdy nie było wiadomo co za chwilę się stanie. Raz było spokojnie, a pięć minut później kapryśna magia ciągle dawała o sobie znać. Najgorsze zaś było to, że nic nie było w stanie małym czarodziejom pomóc.
Arabella słusznie podejrzewała, że Heath należy do arystokratycznego rodu, ale niepotrzebnie się martwiła o ich stosunek do czystej krwi. Macmillanowie byli akurat jedną z nielicznych rodzin, która nie zwracała na to większej uwagi. No ale Arabella mogła o tym nie wiedzieć.
-Nie… nie mam. – pokręcił głową. Ciekawość od razu wzięła górę, więc natychmiast wypalił z pytaniem – Jak to jest mieć rodzeństwo?- wcześniej nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale teraz temat jakby sam się nasunął. Poza tym Arabella sprawiała wrażenie jakby wcale jej tymi swoimi pytaniami nie przeszkadzał i cierpliwie udzielała mu odpowiedzi. Korzystał póki miał okazję. -Uhm…- wydało mu się trochę dziwne, że rzadko korzysta z zaklęć, ale w sumie… przy anomaliach coraz więcej czarodziejów ograniczało wykorzystanie magii o ile nie była niezbędna. Heath postanowił odpuścić ten temat. - No… mój tata się mną zajmuje, ale jest często zajęty… Jest trenerem Zjednoczonych– wyjaśnił. O mamie nawet nie wspomniał, nie dlatego żeby specjalnie ją pominął, po prostu był przyzwyczajony do tego, że od zawsze jej nie miał, więc nawet nie wpadł na to, że ktoś może pytać o oboje rodziców. -Wyślesz mi list? Super! – ucieszył się na samą myśl i na jego twarzy pojawił się szeroki, szczerbaty uśmiech. -Weterynarzem? To taki doktor dla zwierzątek prawda? – dopytał, bo nie był pewien czy weterynarz to ten od zwierzątek czy może jakiś hodowca czy coś… -Ja będę grać w Quidditcha! W Zjednoczonych! – zdaje się, że znów zmieniła mu się wizja i z powrotem chciał grać w rodzinnej drużynie, a nie u Jastrzębi. Ciekawe ile jeszcze razy zmieni zdanie do momentu, aż będzie musiał się zdecydować na grę w którejś z nich.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]25.07.19 20:00
Zdecydowanie - anomalie każdemu z nich ostro dawało się we znaki. Pękające talerze i szklanki, lewitujące książki, niewidzialne przeszkody i zaczarowane lustra to były tylko niektóre z problemów, z którymi na co dzień zmagała się Arabella. Jeszcze pół roku temu była podekscytowana, gdy okazało się, że wokół niej zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Z każdym kolejnym dniem rosło w niej przekonanie, że to magia skryta głęboko w niej w końcu próbowała wydostać się na zewnątrz - nawet nie możecie wyobrazić sobie jej rozczarowania, kiedy przybyła do domu rodzinnego i okazało się, że nad całą Anglią pojawiły się dziwne anomalie. Nie była wyjątkowa - odbiegające od normy rzeczy nie działy się tylko wokół niej. Mugole również skarżyli się na samozapalające się garnki albo lodowate żelazka, z kolei czarodziejom nie udawała się większość zaklęć. Jednak z biegiem czasu Arabella przyzwyczaiła się do lewitujących zabawek i przedmiotów w jej pokoju, zawsze też miała dzbanek z wodą na szafce nocnej w pogotowiu - na wypadek, gdyby znowu coś podpaliła. Nie potrafiła sobie wyobrazić, jak nagle znowu to wszystko traci. Obawiała się dnia, w którym wszystko wróci do normy. - Cóż... nie wiem, jak to opisać. Mam jeszcze starszego brata, dużo mnie przytula. Z kolei moja siostra dba o mnie bardziej niż o siebie - uśmiechnęła się, wyobrażając sobie Marcellę przygotowującą pierniczki na zbliżające się święta. - Poza tym jesteś jeszcze mały, może jeszcze będziesz mieć rodzeństwo - zasugerowała Arabella. Ciekawe, czy Heath chciałby mieć siostrę? Albo brata? Albo... siostrę i brata? Zaraz, poza tym Heath wspomniał o tacie, trenerze Zjednoczonych. Czy to do tej drużyny należała Marcella przed kontuzją? - Moja siostra chyba należała do drużyny twojego taty, ale nie znam się na quidditchu i nie jestem w stanie ci powiedzieć, na jakiej pozycji grała - zaśmiała się, zanim ją olśniło. - Hej, a mama? Czym się zajmuje? - uśmiechnęła się delikatnie i znowu szczelniej opatuliła się kocem. Chwilę później malec zainteresował się zawodem, który wykonywała na co dzień. Lubiła mówić o swojej pracy, zwłaszcza dzieciom - były zaintrygowane każdą rzeczą i z wielką ciekawością słuchały jej opowieści. - Tak! Leczę sowy, koty, owce... - wyliczała. Chwilę później chłopiec oznajmił, że chciałby zostać graczem w quidditcha. No tak - w tym akurat była zielona. - A na jakiej pozycji? - spytała ciepło. Rozmowa z Heathem przypominała jej rozmowy z dziećmi kuzynki - on również był ciekawy świata, który jeszcze nie zabił w nim wrodzonego optymizmu i chęci do polepszenia rzeczywistości.
Arabella D. Figg
Arabella D. Figg
Zawód : weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Chwytaj chwile nieuchwytne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Chwytaj chwile nieuchwytne.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7534-arabella-doreen-figg#208458 https://www.morsmordre.net/t7561-listy-do-arabelli#209465 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f246-szkocja-newton-steward-bargaly-dom-nad-palnure-burn https://www.morsmordre.net/t7566-skrytka-bankowa-nr-1835#209479 https://www.morsmordre.net/t7567-a-figg#209492
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]30.07.19 8:15
Kto jak kto, ale Arabella na pewno wiedziała z czym muszą borykać się mali czarodzieje. W końcu anomalie też jej nieźle dawały w kość, a to że była już dorosła wcale nie musiało oznaczać, że lepiej dawała sobie radę z efektami takich anomalii. W sumie to nawet mogła mieć gorzej. Heath w wielu przypadkach nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że to on jest przyczyną całego zamieszania.
Po tym jak Arabella opisała swoje rodzeństwo to wcale nie brzmiało tak źle. Chociaż Heath nie był do końca przekonany czy chciałby siostrę, brata pewnie już prędzej.
-Uhm… może- stwierdził tylko. Chyba jednak wolałby, żeby zostało tak jak jest.
-Zjednoczeni są najlepsi- wypalił z uśmiechem na wieść, że jej siostra kiedyś grała w Zjednoczonych. Obojętne na jakiej pozycji, wszyscy zawodnicy tej drużyny dla małego Heatha byli najlepsi [s]nawet taki wujek Joe, który się z nim ciągle droczy[/s]. Szkoda, że Arabella nie wiedziała na jakiej pozycji grała jej siostra tak przynajmniej mógłby zapytać o nią tatę.
- No… nie mam mamy - odpowiedział dość obojętnym tonem. Zdążył już przywyknąć do pytań o mamę i nie robiło to na nim jakiegoś większego wrażenia. Chociaż czasem robiło mu się smutno jak widział, że inne dzieciaki mają mamy, a on nie. Na szczęście były to dosyć rzadkie momenty. Poza tym automatycznie przeszli na temat leczonych przez Arabellę pupili. - To tak jak Julia, ona też leczy różne zwierzątka. - wypalił.
-Będę obrońcą- oznajmił z dumą i jeszcze pewnie by coś dodał, gdyby nie to, że dotarła w końcu do nich jego opiekunka. Szybko obrzuciła spojrzeniem czarownicę. -Wszystko w porządku?- zapytała, ale zanim Arabella zdążyła cokolwiek odpowiedzieć wtrącił się mały Macmillan -Arabellę tak jak mnie złapała czkawka teleportacyjna, wiesz? Powiedziała, że poczeka tutaj na swoją siostrę, ale jak wrócimy to wyślemy jej sowę, prawda? Żeby za długo nie szukała…- szybko streścił to co się wydarzyło, a jego opiekunka spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem. To było aż zadziwiające z jaką łatwością jej podopieczny zawierał nowe znajomości. Oby z wiekiem mu to nie przeszło.
- Dobrze, tak zrobimy- zgodziła się z sugestią Heatha - Na pewno nie chce Pani pójść z nami?- zapytała jeszcze, a po usłyszeniu odpowiedzi zgarnęła małego lorda i ruszyła pośpiesznie w stronę posiadłości. Lepiej, żeby Arabella nie tkwiła tam za długo.

| zt
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]30.07.19 22:16
Wiele dałaby za to, aby być taką małą czarodziejką - tak samo jak Heath był małym czarodziejem. Beztroskim, uroczym, niedoświadczonym przez życie. Gdyby ktoś kiedykolwiek dał Arabelli szansę na wychowywanie się w mugolskiej rodzinie, z pewnością by na to przystała; jako charłak nie musiałaby się teraz zmagać z licznymi problemami. Nie musiałaby opuszczać rodziny po jedenastych urodzinach, czułaby się w pełni akceptowana w gronie rodzinnym i nie zastanawiałaby się nad magicznymi nawiązaniami i żartami, które do tej pory były dla niej zagadką. Wiele by dała, aby zamienić się z chłopcem miejscami i choć przez chwilę poczuć, że jest pełnoprawną czarownicą; że magia pochodzi z jej wnętrza, a nie dzieje się obok niej, ponieważ Arabella znajduje się blisko. Chciałaby kiedyś świadomie rzucić jakieś zaklęcie, ale miała wrażenie, że nie będzie jej to dane. - Możliwe, nie znam innych drużyn - rzekła Arabella, żałując, że nie poświęciła chociaż godziny swojego czasu na porządne poznania świata quidditcha. Może gdyby udała się chociaż na jeden mecz siostry, doceniłaby tej sport? Cóż; każdemu zawodnikowi zazdrościła jednej, dość podstawowej rzeczy. Każdy z nich mógł latać na miotle, podczas gdy jej miotła służyła tylko do zamiatania. Gdy Heath nagle przekazał jej, że nie posiada matki, posmutniała i położyła mu dłoń na ramieniu. - Och. Przepraszam, przykro mi - stwierdziła tylko, uznając, że nie musi mówić mu o tym, że jej mama również nie żyje, skoro chłopiec oznajmił jej to tak beztrosko. Zapewne jego matka zmarła przy porodzie i nie zdążył jej poznać. Przykra historia. Poza tym, chłopiec i tak bardzo szybko zmienił temat na Julię; Julia? Arabella nie znała żadnej Julii, na dodatek Julii-weterynarza. Już miała coś powiedzieć, kiedy opiekunka Heatha w końcu do nich dotarła, a mały McMillan wszystko jej opowiadał w ciągu kilkunastu sekund. Arabella uśmiechnęła się niepewnie do kobiety, która wyglądała jedynie na zmęczoną, ale na pewno nie na niesympatyczną. Gdy czarownica skierowała do niej pytanie, nawet nie zastanawiała się nad odpowiedzią. - Nie, poczekam tutaj. Jestem pewna, że po mnie przybędzie - rzekła w odpowiedzi i uśmiechnęła się. Pożegnała Heatha długim przytulasem, a jego opiekunce jedynie skinęła głową. Ta kobieta musiała mieć nerwy ze stali; zajmowała się nie chłopcem, a żywym srebrem. Kiedy Heath i jego piastunka znikli na horyzoncie, Arabella jeszcze przez kilkanaście minut wlepiała wzrok w zachód słońca; po tym czasie ponownie kichnęła i jak z bicza strzelił ponownie znalazła się w swoim pokoju, jednak tym razem zmarznięta i z przemoczonymi kapciami.

[zt]
Arabella D. Figg
Arabella D. Figg
Zawód : weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
Chwytaj chwile nieuchwytne
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Chwytaj chwile nieuchwytne.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7534-arabella-doreen-figg#208458 https://www.morsmordre.net/t7561-listy-do-arabelli#209465 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f246-szkocja-newton-steward-bargaly-dom-nad-palnure-burn https://www.morsmordre.net/t7566-skrytka-bankowa-nr-1835#209479 https://www.morsmordre.net/t7567-a-figg#209492

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Nadbrzeżna łąka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach