Wydarzenia


Ekipa forum
Nadbrzeżna łąka
AutorWiadomość
Nadbrzeżna łąka [odnośnik]17.07.17 2:06
First topic message reminder :

Nadbrzeżna łąka

To bardzo urokliwe miejsce gdzieś na południowym wybrzeżu Anglii, położone z dala od większych skupisk mugoli, dzięki czemu panuje spokój. To wprost idealny zakątek do rodzinnego spędzania czasu, pikników czy aktywności na świeżym powietrzu, zwłaszcza latem, kiedy słonecznych dni jest znacznie więcej. Prawdopodobieństwo napotkania mugola jest bardzo nikłe, ci z jakiegoś powodu nie potrafią znaleźć tego miejsca.
Łąka z pięknym widokiem na plażę i morze jest także lubianym miejscem dla ludzi poszukujących samotności lub natchnienia. Sama plaża jest piaszczysta, a wybrzeże łagodne i bezpieczne, pozbawione zdradliwych miejsc. W wodzie często można spotkać małe, kolorowe rybki i muszelki. Przy odrobinie szczęścia i dobrym oku można wypatrzeć okazy magicznych roślin wodnych, jak skrzeloziele; żeby je rozpoznać należy posiadać biegłość zielarstwa na poziomie co najmniej I. Zwykle rośnie nieco głębiej; żeby wydobyć kawałek należy zanurkować.

ST wydobycia fragmentu skrzeloziela wynosi 80. Do rzutu dodaje się biegłość pływania.
Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nadbrzeżna łąka - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]30.08.22 23:34
22.05

Śpiesz się powoli... Lordzie Longbottom, mam nadzieję, że znajdzie lord własną drogę, kroczenia po której nie trzeba będzie okupić litrami przelanej krwi...
Zupełnie nie pamiętał już tych słów. Wtedy wydawało się, że wszystko co mówią ma wielką wagę i może mieć równie duży impakt. On się wyrywał, ona była ostrożna. I co? Kompletnie nic.
Praktycznie zapomniał jak to jest... Spotkania terapeutyczne. Nie brakowało mu ich. Brakowało mu kogoś, do kogo mógłby się zwrócić, wygadać, to fakt. Ale od czasu śmierci matki, przez kurs aurorski, aż do tego spotkania ponad cztery miesiące temu z Ronją Fancourt w tym dokładnie miejscu – rozmów z lekarzami miał już serdecznie dosyć. Badacze, analitycy, roztrząsacze – pomagają, bo taka ich praca i to właśnie sprawia, że każda interakcja z nimi zdaje się być sterylna, wycięta z kontekstu... miałka, nudna. W końcu męcząca. Ostatecznie – co oni tam mogą wiedzieć... Co dzieje się w głowie pacjenta? Nawet magia nie pomoże jednemu człowiekowi rzucić okiem na świat przez pryzmaty i kalejdoskopy duszy drugiego człowieka. Czy coś tam. W każdym razie młody Longbottom zadziwiony był, jak bardzo to wszystko o co wykłócał się na początku tego roku ze swoją byłą magipsychiatrką nie miało teraz większego znaczenia, nie pamiętał nie tylko szczegółów tej debaty, ale także zdań, które to wtedy wyprowadzały go z równowagi. Wiedział tyle, że się nie zgadzali, a chociaż złożyli obietnicę: „do zobaczenia”, jeszcze nie przyszło się im ponownie zobaczyć – Leon nie potrzebował już jej usług. Albo ich nie chciał. Nie prosił o nie.
Nic się nie zmieniło. Znowu tuła się bez celu, zły na siebie, że nie potrafi zrobić nic ponad to, co robi. Tym razem z nikim się tu nie umawiał. Miał ochotę na samotny spacer, odpoczynek od surowości Northumberlandu i wszystkich dziadów Blyth.
Nic się nie zmieniło... To nie do końca prawda. Krajobraz przywdział nowy strój. Było ciepło – nawet może za ciepło, jak na jego gust – a morze, obarczone obfitym balastem wiosennych roztopów, uzurpowało sobie większą część plaży, znacząco uszczuplając jej rzeźbę. Tylko lekki wiatr, bohater takich dni, pozwalał czerpać przyjemność ze spacerów, przystanków, posiedzeń, dumań pod otwartym, bezchmurnym niebem.
Wczesne popołudnie. Longbottom przysiadł na chwilę na większym kamieniu, chcąc dać swym nogom odpoczynek, gdyż wędrował brzegiem rzeki już przynajmniej trzy kwadranse. Zapatrzony w rytmiczny ruch fal, bezcelowo międlił w palcach swoją różdżkę, zupełnie nie spodziewając się, że może tu dziś kogoś spotkać... Mało kto ma teraz czas, chęci i nerwy na takie wycieczki...
Leon Longbottom
Leon Longbottom
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
We rip out so much of ourselves to be cured of things faster than we should that we go bankrupt by the age of thirty and have less to offer each time we start with someone new. But to feel nothing so as not to feel anything - what a waste!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5898-leon-longbottom https://www.morsmordre.net/t5997-merkury https://www.morsmordre.net/t10635-leos https://www.morsmordre.net/f411-northumberland-blyth-dwor-longbottomow https://www.morsmordre.net/t6000-skrytka-bankowa-nr-1477 https://www.morsmordre.net/t5999-leon-longbottom
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]01.09.22 23:19
Cały ten dzień spędzała w Kornwalii.
Nagrzany majowym słońcem piasek zabawnie oblepiał stopy, kiedy wracała na brzeg po próbach pływania w objęciach fal; wiatr drażnił krańce pożółkłych stron starego wydania książki o duchach, którą przehandlowała w Dolinie Godryka za egzemplarz ulubionego harlekina, znanego jej niemal na pamięć; a kiedy kilka ziarenek piasku zaplątało się w kanapce z sałatą, ogórkiem i rzodkiewką, spróbowała pozbyć się ich tak dokładnie, jak było to możliwe, chociaż coś i tak zachrzęściło między zębami, ku wielkiej udręce półwili. Ale nawet to, ta drobna niedoskonałość chwili, nie była w stanie zepsuć jej humoru. Celine uwielbiała wpatrywać się w bezkres, który nieodłącznie kojarzył się jej teraz z wolnością; patrzyła na kreskę, gdzie niebo zlewało się w jedność z morską linią i cieszyła się słonym smakiem powietrza sprawiającego wrażenie, jakby płuca miała dwukrotnie większe niż normalnie. Szkoda, że doba miała tylko dwadzieścia cztery godziny - bo wciąż było jej mało, dawny głód otępiających narkotyków musiała zamienić na głód świata.
Tym właśnie była ta wolność. Nieforemnym ogrodem o tysiącu skrzących się barw, kruchością nadgarstków i kolejnymi krokami tańca, które stawiała coraz mniej niepewnie.
Kula u nogi, żelazna i toksyczna, z dnia na dzień była już lżejsza, zanikając na tle przyrody, którą Celine tak chętnie się otaczała. W zieleni następującej po okropnych opadach krył się bowiem spokój, jaki przechodził również i na nią. Niemalże czuła jego drobne kroczki ślizgające się po bladej skórze wystawionej do słońca, to, jak przemykał w górę ramion i łaskotał ją w szyję, choć tak naprawdę po prostu zagubiły się tam kosmyki wilgotnych po kąpieli, rozwianych włosów.
Wszystko wydawało się proste, gdy jedynym głosem w jej głowie był ten, który należał do wiatru.
Kiedy on urządził sobie przerwę w spacerze, ubrana w błękitną, letnią sukienkę półwila akurat wracała na swój kocyk z pobliskiego lasu. Łatwo było tam spotkać pęczniejące od życiodajnych kolorów kwiaty, z których uwielbiała pleść wianki; jedna z girland akurat wychodziła spod jej dłoni, gdy spojrzeniem odnalazła wcześniej nieobecny element, sylwetkę na kamieniu, i przypisała twarz do niedawnego ogniska u Neali. Leon? Chyba tak miał na imię. Nie znała dobrze tego młodzieńca, na pewno nie tak, jak Jamesa chociażby, który tamtego dnia mu towarzyszył, przekręciła więc głowę i na moment zamarła, by spojrzeć potem w dół, na wiązankę w długich, smukłych palcach. Była prawie gotowa, z kolei jej kroki - były na tyle bezgłośne i miękkie, żeby udało jej się zbliżyć do kocyka, przy którym zostawiła resztę rzeczy. W tym także, bardzo nierozważnie, różdżkę.
Celine usiadła na swoim miejscu, sięgnąwszy po czarne drewno grenadillowe, które cały czas wydawało się jej okrutnie zdradliwe - bynajmniej ze swojej winy, wspomnienia, których próbowała unikać na co dzień, wciąż były w niej żywe, a w nich każda chwila, gdy ciskane przez strażników zaklęcia wyciskały z jej oczu łzy bólu.
Siniaki z ciała zdążyły zblednąć, nigdy jednak nie uleciały z pamieci.
Dla Leona mogła być duchem, egzystującym gdzieś obok świata żyjących, zdawało jej się, że nawet stamtąd widziała w mięśniach jego twarzy to głębokie zamyślenie przyzywane przez fale obmywające brzeg i piętrzące się daleko przy horyzoncie.
- Wingardium leviosa - zaintonowała szeptem, prędko porwanym przez wiatr; wianek uniósł się w powietrzu niby za sprawą niewidzialnego dotyku, po czym podryfował ku głowie Longbottoma, zawisł nad ciemnobrązową czupryną i - osiadł na niej jak prawdziwa korona, delikatnie, możliwe, że zupełnie niespodziewanie.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.


Ostatnio zmieniony przez Celine Lovegood dnia 01.09.22 23:29, w całości zmieniany 2 razy
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t9215-brzydkie-piekne-kaczatko#279468 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]01.09.22 23:19
The member 'Celine Lovegood' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Nadbrzeżna łąka - Page 11 DkueKwD
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nadbrzeżna łąka - Page 11 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]04.09.22 0:25
Oddał się falom. Szumowi bezkresnego morza. Przymknął oczy, by również i powieki mogły poczuć kojące powiewy wiatru, w akompaniamencie słonecznych promieni, które wytrwale, nieustannie łaskotały skórę opiekuńczym ciepłem. W tych idealnych warunkach mógł nareszcie zrzucić z siebie ciężar trosk, wpuścić w mięśnie tak potrzebne im powietrze, poczuć przyjemność w poddawaniu się sile grawitacji. Niewiele wysiłku trzeba było włożyć, by siedząc wtedy w tym miejscu, oddać ster nieświadomości i wypłynąć na szerokie wody wyobraźni. Z każdym ciężkim westchnieniem, które stopniowo jednak łagodniały, zmieniając się w choć głębokie, to lekkie oddechy, napięcie w jego ciele ulegało uziemieniu.
Czuł się wolny. Czuł, że gdyby tylko chciał, mógłby zmieniać prądy morskie, wywoływać sztormy i przewodzić głębinowym monstrom. Poczucie władzy było tym większe, że znał swoje możliwości, lecz z czystej dobroci serca jednak z nich nie korzystał. Poddawał się nurtowi, dryfował, znosił słoną prawdę morskich toni. Wiedział, że tylko w ten sposób zostać może ich panem. W pianie piętrzących się fal dostrzegał różne twarze i sylwetki. Niektóre siały bojaźń w jego sercu, inne budziły głęboko zakopany gniew; były w końcu i takie przyprawiające o ciarki. Takie, które potrafiły stopić wieczny lód, skruszyć zatwardziałe serce, wdać się w sparzoną, wysuszoną skórę, zalewając powstałe w niej szczeliny wodą życia... Cały ten ocean uczuć wypełniał teraz jego duszę, czego dowód stanowiły cierpkie łzy, zdolne wreszcie, bez kontroli, spłynąć mu po rozgrzanych policzkach.
To jeszcze nie koniec... Ale z drugiej strony – to jeszcze nie koniec!
Ta myśl wywołała na jego twarzy uśmiech wzruszenia. Przecież żył. Przecież miał jeszcze czas, miał możliwość spędzenia tego dnia tu, na plaży. Przecież jeszcze wszystko mogło się zmienić na lepsze. Poczuł się lżej. Jak prawdziwy lew, król, który mimo swoich wielu zobowiązań i zmartwień, dobrze zna swoją sawannę i wie, że ta nigdy nie zwróci się przeciw niemu, gdyż była jego domem. Musi jej jedynie bronić, z wszelkich sił swojego walecznego serca.
Z tą myślą do brzegów jego świadomości dobiło fizyczne odczucie. Czy naprawdę został koronowany? Czy wystarczyło tylko na chwilę odpłynąć? Co to za sztuczki? Palce prawej dłoni zdały raport: ma na głowie kwietny wianek. Z następnym oddechem zerwał się na nogi i podążając za pewnie dzierżącym różdżkę lewym ramieniem, zwrócił się zgrabnie w kierunku przeciwnym do brzegu morza, gotowy do ataku.
Tam jednak spotkał się z widokiem, który może i przyspieszył rytm jego serca, lecz rozkazał mu momentalnie opuścić broń.
Celine.
- C-Celine, ty... Co ty tu... robisz? – poznali się chwilę temu na ognisku u Neali, lecz o czym tam wtedy rozmawiali, co robili? Wszystko to wydawało się teraz jakimś dziwnym snem.
Gdyby tak wyglądały jego prawdziwe sny: Och, Celine, możesz odwiedzać je kiedy tylko chcesz, zmieniać koszmary w chwile spędzane przy ognisku lub na piaszczystych plażach...
- Ja... To znaczy. Miło cię widzieć, jak... Jak ci mija dzień? – prawa dłoń z przyzwyczajenia powędrowała w kierunku jego czupryny, by tam dać upust jego zmieszaniu i podrapać skórę głowy.
Nie. Dłoń pogładziła tylko prezent podarowany mu przez dziewczynę, nie chciała go przecież przez przypadek zniszczyć.
Leon Longbottom
Leon Longbottom
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
We rip out so much of ourselves to be cured of things faster than we should that we go bankrupt by the age of thirty and have less to offer each time we start with someone new. But to feel nothing so as not to feel anything - what a waste!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5898-leon-longbottom https://www.morsmordre.net/t5997-merkury https://www.morsmordre.net/t10635-leos https://www.morsmordre.net/f411-northumberland-blyth-dwor-longbottomow https://www.morsmordre.net/t6000-skrytka-bankowa-nr-1477 https://www.morsmordre.net/t5999-leon-longbottom
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]13.09.22 11:14
W pierwszej sekundzie żelazo podeszło do gardła na widok wyciągniętej ku sobie różdżki; szum wypowiadanego zaklęcia rozmyłby się w morskich szeptach, wiedziała, że z takiej odległości nie usłyszy, czym odpowiedziałby jej Leon za zakłócenie odpoczynku - albo i nie Leon, a duch niedawnej przeszłości zamieszkujący w niej jak czarna, kwaśna breja podsycająca strach. Celine musiała zamrugać i przyjrzeć się jego twarzy, w myślach wspominając słowa Hectora Vale o tym, jak niektórzy w stresujących sytuacjach mieli tendencję do zamierania w bezruchu. Wtedy jego słowa były zaledwie abstrakcją, ale dziś, gdy podążyła tym schematem ponownie, zakiełkowało w niej zrozumienie, że być może miał rację - a to wcale nie dodawało otuchy. Skoro tak, nie mylił się również w innych kwestiach, tych, że była obłąkana, potrzebująca pomocy, że nie radziła sobie z nią już nawet Yvette; magomedyk oczywiście w rzeczywistości nigdy tak nie powiedział, tyle po prostu, między innymi, zrozumiała z ich rozmów.
- Patrzę na ciebie - odpowiedziała mu, pogodniejąc. Na ciebie, nie na kogoś, kto wykorzystał różdżkę do wyrządzenia krzywdy, nie dziś. Mgła pamięci gęsta jak mleko podpowiadała, że na samym początku ogniska zaproponował grę w całowanie, później brodził w wodzie rozebrany niemal do naga, z jasną bielizną przyklejoną do ciała, podkreślającą więcej, niż było to odpowiednie... Mimo swoich niecodziennych pomysłów Leon Longbottom nie wydawał się niebezpieczeństwem obleczonym ludzką skórą, to, czym zajmował się na co dzień, to, po jakie zaklęcia sięgał w obliczu zagrożenia należało wyłącznie do niego. Ciemne, trudne sekrety, kto ich nie miał? - Ciebie również, Leonie - Celine przesunęła się na swoim kocu w niemym zaproszeniu, miejsce było wygodniejsze niż kamień, na którym dotychczas przesiadywał młodzieniec. Patrzył na fale i o czym wtedy myślał? W jaką dal wybiegało serce obdarzone momentem samotności z bezbrzeżną, słoną otchłanią? Dryfowało na brzegu świadomości, zgubione w swobodzie, więc czym były przyzywające je sny, marzenia, tęsknoty? - A tak naprawdę przyszłam trochę pooddychać, poczuć. W miejscach takich jak to powietrze smakuje inaczej, zauważyłeś? Jest trochę magiczne, pewnie przez bliskość z morzem - przyznała promiennie.
Rozkurcz płuc, tego poszukiwała w ukoronowanych pianą odmętach, wyobrażając sobie, jak zamienia parę nóg na pokryty kolorowymi łuskami ogon i wskakuje w głębiny, by już nigdy z nich nie powrócić, a tam odnajduje wszystkie syreny, o których do tej pory wyłącznie śniła. Piękne wyobrażenie, choć trochę dziecinne, mogłaby co najwyżej pokazać światu inspirowany taką historią balet, ale łuski niestety nigdy nie pokryją skóry...
- A tobie? Nie chciałam ci przeszkadzać ani zmuszać do powrotu na ziemię, ale, och, też nie mogłam się powstrzymać. Do twarzy ci w takiej koronie - półwila obróciła się lekko na kocu i sięgnęła za siebie, by z wierzchu ładnie ułożonego stosiku rzeczy podnieść kolejną girlandę. - Tutaj mam własną - nie założyła jej jednak na głowę, a jedynie uniosła, by Leon mógł dostrzec splecione ze sobą chabry, maki i inne polne kwiaty zebrane z pobliskich łąk po drodze na plażę, odrobinę zmęczone promieniami słońca. Kwiaty niebieskie jak mundurki Beauxbatons były jej ulubionymi gatunkami.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t9215-brzydkie-piekne-kaczatko#279468 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]16.10.22 20:06
- Och, mm-- Dziękuję... Są piękne. - zawstydził się nieco, dowodem na co były łagodne wypieki, jak raki z piasku, wydostające się na skórę jego lic – Ach, to nic i tak już myślami zbytnio się oddaliłem od brzegu. - ciągnął, chcąc zamaskować zakłopotanie, zdradzały go jednak niekontrolowane ruchy, jak na przykład teraz, gdy nieświadomie gładził spoczywającą na jego czuprynie kwietną koronę – Wybrałem się tu w podobnym celu, tylko niestety zmieniłem kurs wpół drogi i nie do końca udało mi się go osiągnąć... - a teraz, przy Celine, już na pewno nie zdoła zrzucić z siebie napięć, ciążących mu jak ołowiane kule u nogi.
Bo przecież z każdą sekundą spoglądania na Pannę Lovegood, tajało jego serce, szum fal coraz to mocniej zagłuszał zdrowy rozsądek, a nogi miękły, zupełnie gdyby opatulone były watą – jak w takim wypadku kolana Longbottoma udźwignąć miały wciąż rosnący przy tym wstyd, wstyd karmiący się wskrzeszonymi wspomnieniami. Dokładnie, wraz z rozpoznaniem w tym cichym zabójcy - „nakładaczu koron” - Celiny Lovegood, jak z Puszki Pandory wydostały się na wolność przerażające obrazy i urywki rozmów z ogniska Neali Weasley. I mimo że miał nadzieję jeszcze przez dłuższy czas nie konfrontować się z tymi myślami, że może najlepszym wyjściem dla niego byłoby teraz przeprosić napotkaną dziewczynę i wrócić do domu, wywinąwszy się wcześniej jakąś wymówką – postąpił parę kroków w stronę koca, na jaki został przez nią zaproszony.
Kąpał się w samej bieliźnie... List? Chodziło o jakąś butelkę?
Siłował się o butelkę ze swoją kuzynką. Na oczach wszystkich.
Prawie się utopił.
O nie...
Wymiotował w krzakach.
Był zbyt pijany. Znowu to samo. W tym towarzystwie zachowuje się jak świnia.
Może jednak nie powinien... Nie powinien się z nimi widywać?
To głupie... Nie... To... To bardzo głupie.
Ale jak ma równocześnie być przykładnym Lordem Blyth i bawić się bez przeszkód, jak gdyby nie istniało żadne zagrożenie... Jak gdyby nigdy nic...
- Dziękuję. – rzekł zajmując miejsce obok dziewczyny.
I nic więcej. Tocząc bój z rekinami wstydu na lichej tratwie pośród dzikich wód Oceanu Niespokojnego swojej świadomości, nie starczało mu teraz uwagi, odwagi i siły, by powiedzieć coś więcej. Przemówić musiały więc za niego dojrzewające w promieniach słońca rumieńce.

MEA CULPA! MEA CULPA! MEA MAXIMA CULPA!
Leon Longbottom
Leon Longbottom
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
We rip out so much of ourselves to be cured of things faster than we should that we go bankrupt by the age of thirty and have less to offer each time we start with someone new. But to feel nothing so as not to feel anything - what a waste!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5898-leon-longbottom https://www.morsmordre.net/t5997-merkury https://www.morsmordre.net/t10635-leos https://www.morsmordre.net/f411-northumberland-blyth-dwor-longbottomow https://www.morsmordre.net/t6000-skrytka-bankowa-nr-1477 https://www.morsmordre.net/t5999-leon-longbottom
Re: Nadbrzeżna łąka [odnośnik]25.10.22 20:43
Odgłos wydobywający się spomiędzy rozluźnionych warg zatańczył na krawędzi pomiędzy westchnieniem, a wibrującym pomrukiem zamyślenia. Najwyraźniej morze domagało się nowych ofiar, niezaspokojone kontemplacjami, które wcześniej mu zaoferowała; mogło przypominać stworzenie z najdzikszych głębin o nienasyconym głodzie i szeroko rozwartych paszczach, i przynęcie w postaci pięknej syreny wodzącej marynarzy na pokuszenie.
Stworzenie ogromne, tajemnicze, magiczne. Świadome.
- Rozumiem - kiwnęła głową, bo naprawdę tak było. Jedno zagubienie spraszało do siebie następne i jeśli nie poświęcało się im odpowiedniej uwagi, potrafiły być jak kłębek wełny, z którym bawiło się niesforne kocię, nieświadome sprawczości zgubnych pazurków. - Czasem to dobrze, tak zmienić kurs i wpłynąć na nie do końca znajome wody, znaleźć nowe laguny. Przeżyć coś, czego się nie zamierzało. Moja babcia mówiła, że to jakby mieć trzecie oko - uśmiechnęła się, dość spokojna i naturalna, chowając wszystkie niepewności na dnie duszy. Gdyby nie to, że przy wieczorze nad ogniskiem zjawił się w towarzystwie młodzieńców, którym ufała, trudniej przyszłoby jej zaakceptować Leona i uwierzyć, że nie nosił w sobie zatrutych zamiarów. - Tylko nie wiem, o co dokładnie jej chodziło - wzruszyła lekko ramionami. Czy otwarcie takiego trzeciego oka sprowadzało do życia miłe chwile, jak ukoronowanie leśnymi kwiatami? Przypadkowe spotkanie, do którego inaczej mogłoby nie dojść zbyt prędko? Albo może jego otwarcie prowadziło właśnie tam, gdzie powinno się być?
Cisza w jego obecności nie była niewygodna; Celine dawno temu nauczyła się akceptować to, że słowa nie zawsze wylewały się z gardła kaskadą kreatywności, na dodatek szczerze wierzyła, że nie musiały tego robić, bo wspólne trwanie w ciszy bywało równie inspirujące. Zdarzało się, że po Tower dopatrywała się w tym nowej ułomności. Próbowała maskować kulejące poczucie własnej wartości paplaniną, a gdy ta bledła, zastąpiona przez nieistniejące nuty, jakieś paskudne mrowienie strachu budziło się do życia w żołądku. Piekło i skręcało trzewia w obawie, że każda sylaba niewypowiedzianego słowa zostanie przypisana na konto bycia nudną i bezwartościową. Może i tak było... Ale to już nieważne. Nie tak ważne. Ostatnio było jej łatwiej, przestawała katować się ciągłymi wątpliwościami dzięki Hectorowi i wsparciu przyjaciół i rodziny, nigdy nie przeszłaby przez to sama.
W porównaniu do Leona siedziała więc na kocu bez skrępowania, jeszcze przez chwilę po prostu rozsmakowana w nadmorskiej harmonii, wpatrzona w fale obmywające brzeg, tak jak jego obmywało speszenie. Leniwie obracany w dłoniach wianek łaskotał poduszeczki palców wciąż świeżymi płatkami kwiatów skrzącymi się gamą leśnych kolorów.
- Mam nadzieję, że wtedy bezpiecznie dotarłeś do domu - zagadnęła dopiero, gdy słowa nadeszły same, po czym przeniosła wzrok na zakłopotanego Longbottoma. Słońce malowało na płótnach jego policzków tintami nasyconego różu. - Też mieszkasz w Devon? Jak Neala? - ktoś mógł go przedstawiać, ale nieszczęśliwym zrządzeniem losu pamiętała młodzieńca tylko jako Leona, po prostu Leona, nie lorda z rodziny najłapczywiej poszukiwanego członka organizacji skrytej pod piórem feniksa, ani nawet nie mieszkańca hrabstwa, którego nigdy nie miała okazji odwiedzić. Równie dobrze mógł być sąsiadem Weasleyówny. - Wstyd się przyznać, ale alkohol trochę namącił mi w głowie i nie widziałam kiedy wyszedłeś. Właściwie... nie widziałam, kiedy większość z nas ulotniła się do domów. Kilka dziewcząt zostało na noc u Neali - w tym ona sama, tylko nie w łóżku czy na podłodze w pokoju rudowłosej arystokratki, a w stodole należącej do jej koni. Właściwie pasowała tam lepiej, niż do ciepłych pokojów, bo w sianie robaki mogły biegać tak swawolnie, jak karaluchy z Tower. A ona wciąż nie umiała przestać wierzyć w to, że pasowała do więzienia.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Półwila

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t9215-brzydkie-piekne-kaczatko#279468 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

Nadbrzeżna łąka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach