Wydarzenia


Ekipa forum
Leśny staw
AutorWiadomość
Leśny staw [odnośnik]16.07.19 21:06
First topic message reminder :

Leśny staw

Skryty za ścianą starych drzew staw, mimo że położony jest na uboczu Doliny Godryka, niemal przez cały rok tętni życiem, gromadząc wokół siebie młodzież nie tylko magiczną, ale i mugolską, często bawiącą się ramię w ramię, i zupełnie nie zwracającą uwagi na uprzedzenia. Wygodne, kamieniste dno oraz przejrzysta woda, niezawodnie zachęcają do spontanicznych kąpieli – zażywających jej śmiałków można spotkać tutaj od wczesnej wiosny do późnej jesieni, w większości niezrażonych niskimi temperaturami ani obecnością królujących tuż przy brzegu pijawek. Z kolei zimą, gdy woda zamarza, tworząc na jeziorze grubą pokrywę, cały staw zamienia się w lodowisko, funkcjonujące z powodzeniem przez kilka najmroźniejszych miesięcy: zarówno dzięki naturalnym warunkom, jak i dyskretnej pomocy magii.
W pobliżu wodnego zbiornika znajduje się również użytkowane regularnie obozowisko, na którym – wśród powalonych pni i zapewniających ustronność drzew – organizowane są liczne zabawy i ogniska; po drugiej stronie zlokalizowano niewielką stadninę koni, dzięki czemu wśród drzew spotkać można nieśmiałe sylwetki kudłoni. Magiczni strażnicy, ze względu na wrodzoną nieśmiałość, niezwykle rzadko zbliżają się do ludzi, ale czasami zdarza im się podchodzić do spokojnie zachowujących się wybrańców – zwłaszcza tych, z którymi udało im się zaprzyjaźnić.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.12.19 21:49, w całości zmieniany 4 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Leśny staw - Page 16 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Leśny staw [odnośnik]03.10.21 15:29
Nie rozumiała, dlaczego kobieta była tak krytyczna dla swoich umiejętności łyżwiarskich. Naprawdę ładnie się poruszała, może nie wyjątkowo płynnie, ale chociaż cokolwiek potrafiła. Ona sama nie mogła się tym pochwalić, nawet jeśli bardzo chciałaby. Przez moment nawet kusiło ją, aby poprosić o naukę, ale zwątpiła.
- Naprawdę nie żartuję.- odparła łagodnie, mniej pogodnie niż zwykle. Nie chciała naznaczać już własnego głosu smutkiem i pozwalać, aby mieszanka emocji wyrywała się spod kontroli.- Do momentu upadku, wyglądało to bardzo ładnie.- dodała zaraz z lekkim wzruszeniem ramion.
Zmarszczyła delikatnie brwi, kiedy usłyszała wzmiankę o wieku, chociaż to nawet za dużo powiedziane. Nieznajoma wyglądała młodo, nie umiała oszacować, jaka mogła być między nimi różnica lat, ale wątpiła, aby była duża. Dwa lata? Może trzy? Nie dałaby jej więcej. Nie chciała dopytywać, wiedząc, że to zwykle uprzejme, kiedy dopiero się poznały.
Kąciki ust uniosły się wyraźnie. Nie mogła się nie zgodzić, że bez upadku niema nauki. Chociaż w jej przypadku, był to raczej błąd, pomyłka, potknięcie. Za każdym razem, gdy stawiała płynny krok w rytmie muzyki, musiała liczyć się z tym, że nie będzie idealnie. Nadal musiała wiele się nauczyć, nie będąc perfekcyjną. Ile razy w końcu wystarczyło drobne rozproszenie uwagi, aby się pomyliła, a lekkość uciekła z całej sylwetki. Nie wątpiła więc, że podobnie jest z nauką wszystkiego innego. Przecież nie raz obserwowała Jamesa czy Sheilę, gdy grali, On na skrzypcach, Ona na harfie. Czyste dźwięki, czasami rwały się przez fałsz, spowodowane błędem z tylko im znanego powodu.
- Nie miałam okazji rozejrzeć się po całym hrabstwie, ale ufam, że tak właśnie jest wszędzie.- nic przecież nie stało na przeszkodzie, aby spokój Doliny, był odczuwalny również w innych miejscach. Przez chwilę wahała się czy to nie jest zbyt utopijna wizja, miała przecież świadomość jak okrutny jest świat. Zdążyła nie jednokrotnie odczuć to na własnej skórze w różnych postaciach. Skinęła delikatnie głową, również ciesząc się, że mogła tu być. Nawet jeśli tylko na moment, zanim los przegna ją stąd i wytyczy ścieżkę gdzieś indziej.
Przez chwilę obserwowała dziewczynę, kiedy ta rozwiązywała sznurówki łyżew, później przeniosła wzrok na taflę lodu z której chwilę wcześniej zeszły. Ciemne spojrzenie powróciło do blondynki, gdy usłyszała pytanie.- Nie umiem.- odparła nieco zmieszana, chociaż sama nie wiedziała czemu. Nie zrobiła przecież nic, a brak umiejętności jazdy na łyżwach nie był czymś uwłaczającym.- Nie trzeba, ale dziękuję bardzo.- posłała kobiecie uprzejmy uśmiech.



bałam się pogryzienia przez chorą na wściekliznę rzeczywistość, strzaskania iluzji, romantyzmu utopionego w ostatnich knutach
Eve Doe
Eve Doe
Zawód : Tancerka, młoda mama
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Learn your place in someone's life, so you don't overplay your part
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Leśny staw - Page 16 F961fe915f4f4f2fdd9729c6daeb5ae421cc53d9
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9651-eve-doe https://www.morsmordre.net/t9728-raven https://www.morsmordre.net/t12284-eve-doe#377725 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t10225-skrytka-bankowa-nr-2211#311456 https://www.morsmordre.net/t9729-e-doe
Re: Leśny staw [odnośnik]04.10.21 20:29
Może dalej brnęłaby w niedowierzanie, gdyby nie powaga, jaka nagle odmalowała się na twarzy nieznajomej. Tylko czy naprawdę nieznajomej, jeżeli już się... poznały? Od momentu wymiany imion mogła już chyba w myślach nazywać ją po prostu Eve, ostatecznie niewiele wskazywało na to, że dziewczyna jest od niej starsza, czy nawet w tym samym wieku. Uśmiechnęła się nieśmiało, nieznacznie zaniepokojona smutniejącym głosem rozmówczyni. Czy powiedziała coś nie tak jak trzeba?
- Cóż... może masz rację. Może muszę tylko poćwiczyć finał mojego samotnego występu. - Kiedy zachichotała, starała się zawrzeć w tym krótkim, ulotnym dźwięku jak najwięcej ciepła.
Nie musiały przecież stresować się swoim towarzystwem - Kerstin jak zwykle zarzuciła ostrożność zdecydowanie zbyt szybko, by było to rozsądne, nie dopuszczając do siebie ani jednej myśli o tym, że Eve może jeszcze okazać się niebezpieczna. To niemożliwe, żeby grała tak dobrze!
- Ja też nie miałam. Okazji się rozejrzeć, znaczy się. - Wzruszyła ramieniem. Czasy nie sprzyjały podróżowaniu.
Zielonkawe lyżwy, które zdjęła z nóg, były co prawda wyraźnie używane, trochę stare, w niektórych miejscach rozprute na szwach, ale wciąż sprawdzały się całkiem dobrze i nie sądziła, że dziewczyna odmówi. Przeczucie mówiło Kerstin, że tego nie zrobi, a jednak okazało się kompletnie mylne. Najpierw uniosła brwi, a potem zmieszała się, przypominając sobie, że przecież nie są nawet koleżankami. Dlaczego uznała, że jest zdolna się domyślić, na co Eve będzie mieć ochotę?
- Też nie umiem. Nie umiałam - poprawiła się, żeby znowu nie zapętlać rozmowy do tematu swoich domniemanych umiejętności. - Ale to zabawne. - Z lekkim trudem uniosła się z pieńka, otrzepując tył płaszcza z resztek śniegu i kurzu. - To może wrócimy razem do Doliny? Chyba, że chcesz być sama. Albo masz tu coś do zrobienia - powiedziała, rumieniąc się, bo właściwie co takiego można było robić nad zamarzniętym jeziorem poza kontemplowaniem i jeżdżeniem na łyżwach? - W sumie miałam zamiar w drodze powrotnej nazbierać szyszek. Jeśli chcesz mi pomóc... - urwała znacząco, a potem podniosła łyżwy, związała je razem sznurówkami i zarzuciła na ramię razem z torbą. - Robię ozdoby z szyszek, świeczniki, bibeloty - dodała po chwili, na wypadek, gdyby jej prośba wydała się podejrzanie ekscentryczna. - Na wydeptanych traktach w zimie łatwiej je znaleźć i są dobrze zmrożone.
[bylobrzydkobedzieladnie]


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Leśny staw [odnośnik]26.10.21 18:00
Uśmiechnęła się wyraźnie, kiedy usłyszała chichot starszej dziewczyny. W tym dźwięku było coś ujmującego, co na moment odepchnęło na bok wszystkie zmartwienia, przykryło smutek osiadający w myślach. Zastanowiła się chwilę nad jej słowami, nieco zdziwiona. Skoro mieszkała w Somerset, co powstrzymywało ją przed podróżami po hrabstwie? Zaraz jednak uświadomiła sobie, co stało na przeszkodzie. Czasami miała tendencję zapominać, że nie wszystkim dane było patrzeć na świat z powietrza. Smakować życia w ciele ptaka, ufnie polegając na prądach powietrza czy tolerancji ludzi wobec pierzastych stworzeń. Miała dzięki temu więcej możliwości, więcej dróg ucieczek.
- Chętnie to zmienię, więc jeśli chciałabyś... możemy kiedyś rozejrzeć się, poznać nowe miejsca.- nie miała pojęcia, czemu ufność tak wyrwała się spod kontroli. Co takiego miała w sobie Kerstin, że chciała zaufać jej bardziej niż komukolwiek innemu? Zwłaszcza teraz, kiedy zaczynało to kojarzyć się głownie z rozczarowaniem?
Widziała, jak dziewczyna zmieszała się po usłyszeniu odmowy. W pierwszym odruchu zamierzała jednak zmienić zdanie, przytaknąć jej, ale powstrzymała się w ostatnim momencie. Uśmiechnęła się znów, nieco niepewnie, odrobine przepraszająco.
- Ale nauczę się, jeśli tylko obiecasz dać trochę rad innym razem.- obiecała, nie widząc nic złego w tym, aby nauczyć się jazdy na łyżwach. Może to będzie jakaś miła odmiana? Odskocznia, kiedy będzie potrzebowała zając czymś myśli, zmęczyć ciało ruchem. Nie zawsze mogła zmieniać się w srokę i uciekać przed światem. Dziś miała tego najlepszy dowód, kiedy próby zmiany postaci, pozostały tylko porażkami smakującymi goryczą.
- Chętnie.- przyznała, nie widząc nic złego we wspólnym powrocie do Doliny. Wolała to niż powrót do bliskich, stanięcia znów przed Doe, spojrzenia na Thomasa i Sheilę, by upewnić się, że James nadal nie wrócił do domu.
Przechyliła delikatnie głowę, a ciemne loki opadły na ramię. Zaciekawiły ją słowa Kerry, czego wcale nie ukrywały.- Pomogę ci w takim razie.- zapewniła, bo nic nie stało na przeszkodzie.- Pewnie są śliczne.- odparła pewnie, kiedy dziewczyna zdradziła do czego potrzebne są jej szyszki. Brzmiało to sensownie i nawet bez dodatkowego wyjaśnienia, nie wydawało się ekscentryczne.

[bylobrzydkobedzieladnie]



bałam się pogryzienia przez chorą na wściekliznę rzeczywistość, strzaskania iluzji, romantyzmu utopionego w ostatnich knutach


Ostatnio zmieniony przez Eve Doe dnia 31.10.21 19:43, w całości zmieniany 1 raz
Eve Doe
Eve Doe
Zawód : Tancerka, młoda mama
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Learn your place in someone's life, so you don't overplay your part
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Leśny staw - Page 16 F961fe915f4f4f2fdd9729c6daeb5ae421cc53d9
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9651-eve-doe https://www.morsmordre.net/t9728-raven https://www.morsmordre.net/t12284-eve-doe#377725 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t10225-skrytka-bankowa-nr-2211#311456 https://www.morsmordre.net/t9729-e-doe
Re: Leśny staw [odnośnik]31.10.21 19:40
W ostatnim czasie ludzie mieli zastanawiający zwyczaj zapraszania Kerstin na wspólne wyprawy i wycieczki; czy powinna im ufać? Jak do tej pory wychodziła na tym całkiem dobrze, cholerka, udało jej się dzięki temu poznać naprawdę wyjątkowego chłopca! Te resztki rozsądku, o których zapomniała zapatrzona w zielone oczy wracały do niej jednak w zetknięciu z inną dziewczyną - niezależenie od tego jaka była uprzejma i urocza.
- Chętnie! Tylko może najpierw blisko Doliny, nie chciałabym... na pewno rozumiesz... - Zmieszała się, ale brnęła dzielnie w to, co musiała powiedzieć, dla złagodzenia słów chwytając jednak Eve delikatnie za dłoń i zaciskając na niej ciepłe palce. - to nie tak, że ci nie ufam... ale trochę nie ufam - Niezręcznie wzruszyła ramieniem. - Ale o to właśnie chodzi, żeby się poznać zanim się zaufa, więc może spotkamy się jeszcze w Dolinie albo na obrzeżach? Naprawdę chciałabym poznać cię lepiej, wydajesz się ciekawą dziewczyną! - W ustach kogoś innego zabrzmiałoby to może na fałszywą uprzejmość, ale wielkie błękitne oczy Kerstin i jej uśmiech pogłębiający dołeczki w policzkach sugerował zupełną, naiwną wręcz szczerość.
Powoli puściła dłoń Eve, nie chcąc przeciągać struny, ale zamiast tego od razu położyła ją sobie na mostku, śmiejąc się cicho z polubownej sugestii.
- To super, może będziemy mieć okazję pojeździć razem! A jeśli chodzi o rady, zawsze chętnie dzielę się wiedzą... potrafię opatrywać rany, piec ciastka i robić ładne rzeczy na drutach. - Bez śladu wstydu podsumowała większość swojego obecnego życia, zbierając łyżwy, torbę i ruszając w towarzystwie dziewczyny z powrotem na ścieżkę prowadzącą przez las do głównej drogi na Moście Godryka. Tak jak Eve nie ukrywała zaciekawienia, tak Kerstin nie próbowała ukrywać ekscytacji; wspólne zbieractwo zawsze było przyjemniejsze, przypominało jej o czasach, gdy mogła jeszcze robić to z Isabellą, bo ta nie była tak zaabsorbowana obowiązkami żony. A jeszcze wcześniej, gdy pomagała mamie...
- Potrzebujemy szyszek, które wciąż są dość twarde, bo to znaczy, że dobrze znoszą wilgoć i długo wytrzymają w stroiku. No i raczej nie rozpadną się, kiedy podgrzeję klej, żeby je posklejać... - Tak się wkręciła, że nawet nie zauważyła, w którym momencie przestała zwracać uwagę na to, czy Eve idzie za nią, czy przed nią, co trzyma w dłoniach i jaki ma wyraz twarzy; po raz kolejny zdradzając wyjątkowe zaufanie i nadzieję na to, że przeczucie nie będzie jej mylić.

/zt <3


So for a while things were cold, they were scared down in their holes
Kerstin Tonks
Kerstin Tonks
Zawód : Pielęgniarka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
wszystko wali się
a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Charłak
wake up
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t8101-kerstin-tonks https://www.morsmordre.net/t8192-parapetowa-skrzynka-pocztowa#235933 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t8799-skrytka-bankowa-nr-1965#261717 https://www.morsmordre.net/t8213-kerstin-tonks
Re: Leśny staw [odnośnik]05.12.21 22:15
Od zawsze lubiła towarzystwo innych, najczęściej tych, którzy byli swoi. Poznani na tyle, aby nie rozczarowywali swą obecnością. Za to wobec obcych zachowując pewną dozę nieufności i ostrożności, ale i ich towarzystwo potrafiła tolerować, a nawet docenić. W końcu tak było i w tym przypadku, gdy blond włosa dziewczyna, nawet jeśli pozostawała w dużej mierze tajemnicą, miała w sobie coś, co sprawiało, że nie trzymała jej na dystans. Dziwne było to poczucie beztroski, prawie zapomniała, jak to jest. Jednak dość szybko została sprowadzona na ziemię, zmuszona, aby przypomniała sobie, jakie są teraz realia codzienności. Uśmiech spełzł z pełnych ust, minimalnie spięła ramiona.
- Ja.. tak, tak! Oczywiście, że w pobliżu Doliny. Najbliższa okolica na pewno ma nadal wiele do zaoferowania.- odparła pospiesznie.- Jeśli Cię zaniepokoiłam, to przepraszam, nie chciałam.- przyznała, dusząc w sobie bardziej emocjonalną reakcję. Ostatnim czasem czuła się mocno stłumiona, przyzwyczajając do tych mniej pozytywnych emocji i może dlatego w towarzystwie Kerstin tak bezmyślnie wpadła na podobny pomysł. Zerknęła na dłoń blondynki, kiedy ten delikatny chwyt nieco się przedłużał.
- Byłoby świetnie.- uśmiechnęła się ponownie, nieco oszczędniej i mniej pewnie.- Póki zima trwa, spróbuję znaleźć gdzieś łyżwy. Potrzebuję skupić się na czymś pozytywnym.- potrzebowała tego, naprawdę bardzo mocno. Nie chodziło nawet o ucieczkę od bliskich, ale o zwykłą zabawę przy nauce. Nawet jeśli miałaby finalnie nauczyć się jeździć sama, to obecnie wydawało się idealnym pomysłem na wolne chwile. Problemy, jakie uparcie trzymały się Doe, najpewniej nie przeminą nigdy, bo gdy znikną jedne, zaraz pojawią się drugie.- I chętnie się odwdzięczę za pomoc.- coś w jej oczach błysnęło raz jeszcze.- Mogę cię nauczyć tańczyć, jeśli byś chciała, a nie potrafiła. Chociaż patrząc, jak poruszałaś się na łyżwach, masz zadatki na tancerkę.- cicho się zaśmiała, a odrobinę przytłumiona pogodność wyszła na pierwszy plan znów.- Ponoć też całkiem dobrze gotuję, więc mogę być wsparciem w pieczeniu ciastek.- nigdy nikogo nie otruła, więc chyba naprawdę szło jej wystarczająco dobrze.Pokiwała głową, kiedy dziewczyna określiła, co potrzebowała. Idąc za instrukcją, wybierała te szyszki, które wydawały się idealne. Co jakiś czas zerkała w kierunku Kerry, przyglądając się jej entuzjazmowi, tak zaraźliwemu, że mimowolnie uśmiechała się.

zt



bałam się pogryzienia przez chorą na wściekliznę rzeczywistość, strzaskania iluzji, romantyzmu utopionego w ostatnich knutach
Eve Doe
Eve Doe
Zawód : Tancerka, młoda mama
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Learn your place in someone's life, so you don't overplay your part
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Leśny staw - Page 16 F961fe915f4f4f2fdd9729c6daeb5ae421cc53d9
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9651-eve-doe https://www.morsmordre.net/t9728-raven https://www.morsmordre.net/t12284-eve-doe#377725 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t10225-skrytka-bankowa-nr-2211#311456 https://www.morsmordre.net/t9729-e-doe
Re: Leśny staw [odnośnik]13.06.22 22:04
03.04
Wciąż było chłodno po zimowych miesiącach, ale brak śniegu sprawiał, że okolica zdawała się nieco mniej nieprzyjemna. Wilgoć mu nie przeszkadzała, szarość dnia również. Nie było aż tak ciepło, ale i w podobnych temperaturach pływał w jeziorach - ale teraz czuł ucisk w klatce piersiowej, który nie pozwalał mu się ruszyć z miejsca. Po to tutaj przyszedł przecież! Po to, żeby to zrozumieć, swoją dziwną paranoję. Przecież nie mógł się bać, nie tak naprawdę - tak naprawdę wszystko było w porządku, prawda? Musiało być! Bo...
Bo potrzebował tego? Bo inni potrzebowali? Bo czuł, że wszystko inne się sypało, a on tracił zmysły? Może to była wina nieopuszczających go koszmarów? A może jeszcze czegoś innego? Niezrozumienia?
Czuł się tak ostatnio, jakby wszystko traciło dla niego sens. Nie pamiętał - nie wiedział co się działo tam wtedy, końcem lutego a początkiem marca. Może to był tylko zły sen? Jakaś paranoja? Jego pamięć się urywała, bo oddał wspomnienie - ale co jeśli nic nie miało tak naprawdę miejsca? Nic z tego, o czym opowiadał Justine i Hesper?
Chciał w to wierzyć, ale coś go powstrzymywało - ta niepewność i lęk, fakt, że przecież tonął wtedy. Był tego pewny, czując palący ból w płucach i często budząc się z nim w środku nocy, kiedy nawiedzał go ten sam sen w koło. Nienawidził go, nienawidził tego co się z nim działo. Kiedy ostatni raz spał spokojnie? Czym był w ogóle spokojny sen..?
Nie powinien tutaj się znaleźć, nie powinien tutaj wychodzić. Co jeśli ktoś go znajdzie? Spotka? Co wtedy powie? Czuł się słabo... Co jeśli spotkają znów dementora? Lub innych... innych kogo? Ludzi? Stworzenia? Dementora?
Obrócił się na jakiś nagły szelest gdzieś zza pleców jakby w przerażeniu, że spotkają właśnie to - dementora. Jego dłoń intuicyjnie złapała różdżki w obawie, że przyjdzie mu się bronić. Ale nie, niczego takiego nie dostrzegł, poza zbliżającą się sylwetką, ale nie przypominała ona w najmniejszym stopniu upiornej kreatury, która nawiedzała nawet Dolinę Godryka.
Im bliżej się znalazła, tym bardziej znajoma się zdawała...
- Anne! - zawołał zaraz, siląc się na wesoły ton, chociaż nieco szara cera czy wory pod oczami zdradzały jego zmęczenie i nie najlepszy stan. Kto jednak czuł się dobrze w czasie wojny? Kto jadł dobrze, kto spał dobrze? Kto miał ten komfort z osób, które znał? Ci, którzy dostali te wszystkie odznaczenia i tytuły? Ale oni nie byli nimi. Żyli w zupełnie innym świecie! Sprowadzali tę wojnę...
- Przyszłaś popływać? Tak wcześnie? - zapytał wesoło, choć jemu samemu włosy na rękach zjeżyły się na myśl o wejściu do wody. Po to tutaj przyszedł, chcąc... spróbować. Ale nie wiedział czy miał w sobie tyle odwagi. Coś go powstrzymywało - paraliżowało. Bał się, że zostanie tam wciągnięty i nie da rady wypłynąć już - bał się utonięcia, takiego jak w snach. Serce zabiło mu szybciej im intensywniej myślał o wejściu do jeziora, może dlatego skupił się z uśmiechem na sylwetce dziewczyny zamiast na znajdującej się w pobliżu wodzie?


Leśny staw - Page 16 EbVqBwL
Tom Doe
Tom Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Leśny staw - Page 16 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Leśny staw [odnośnik]14.06.22 16:13
Można było nareszcie porzucić puchowy płaszcz i ograniczyć odzienie wierzchnie do wełnianego swetra – nie było to do końca lato, ale pierwsze podmuchy wiosny Anne w tym roku doceniała jakoś zaskakująco mocno. Słońce powoli wychylało się zza chmur, śnieg i mróz odeszły w niepamięć, a ciepło nieśmiało przemykało po Dolinie, na tyle zadamawiając się na nieboskłonie, by podczas takich bezchmurnych dni naprawdę podnieść temperaturę. Na otwartej przestrzeni, bez śladu cienia można było poczuć, jak promienie muskają sylwetkę, na tyle, by trzeba było podwijać rękawy ubrań.
Więc podwinęła rękawy zielonego, nieco za dużego dlań swetra, drepcząc dość żywiołowo przed siebie, przez leśny trakt złożony ze żwiru i wysuszonych liści, gdzieniegdzie z zieleniejącej się trawy, pomiędzy której źdźbłami można było dostrzec pierwsze stokrotki i niezapominajki. Po Dolinie Godryka wiosna niosła się prędko; prędko też niosły się wieści, plotki i opowieści – o obecności starszego z braci Doe nie musiała nawet zbytnio wypytywać. Z miesiąca na miesiąc znała się tutaj z mieszkańcami coraz lepiej, rozpoznawała pojedyncze domostwa i ludzi przemykających tymi samymi ścieżkami w ciągu dnia. Te płynęły spokojnie, choć okolica już dawno straciła pełnię swojej beztroski. Nawet tutaj można było spotkać patrole, a trzymanie się centrum i głównego placu Beddow raczej ograniczała do wymuszonej konieczności.
Nie do końca świadoma podążania drogą prosto nad staw po prostu szła przed siebie, starając się dostrzec gdzieś w okolicy Thomasa, którego przecież chciała znaleźć. Bez większego celu – po prostu chciała upewnić się, że wszystko w porządku, nawet jeśli jego snucie się po Dolinie raczej (chyba) na to wskazywało; choć cel jego wizyty mógł być równie dobrze inny.
Pszeniczne włosy spływały luźno wzdłuż pleców, skórzana torba obijała się o biodro i kawałek uda, kiedy dziewczyna przyspieszyła kroku dostrzegłszy sylwetkę nieopodal rozłożystej tafli wody. Pogoda niezbyt wskazywała na idealną do kąpieli w jeziorze, ale kto wie?
Zobaczył ją równie szybko, a ona w odpowiedzi uniosła dłoń, machając na przywitanie.
– Masz kąpielówki, Doe? – z rozbawieniem odpowiedziała, nie do końca potrafiąc wyobrazić sobie pływanie o tej porze, w takiej temperaturze, nawet jeśli słońce świeciło śmiele i doraźnie, dodając jej cichej chęci – Nie za zimno na kąpiel? – po co on tutaj był? Naprawdę po to, żeby potrenować swoje umiejętności pływackie? Przekrzywiła nieco głowę, podchodząc bliżej i przyglądając mu się, zaraz potem unosząc dłoń nad oczy aby przykryć rażące promienie słońca. Zlokalizowała się bliżej, niedługo później sięgając do własnej torby, skąd spomiędzy warstw jasnej chusteczki wyjęła obrane i pokrojone marchewki, częstując nimi chłopaka.
- Co tu robisz?



chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : 9 +5
UROKI : 6
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 13
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Leśny staw [odnośnik]14.06.22 16:13
The member 'Anne Beddow' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Leśny staw - Page 16 VlB1bQc
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Leśny staw - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Leśny staw [odnośnik]15.06.22 10:26
Chłód wody nie był problemem. Mógłby wskoczyć do niej, popływać, a za kilka chwil zupełnie by się przyzwyczaił. To nie był przecież taki zły pomysł! Nic, czego nie robiłby wcześniej... Ale jednak... jednak...
- No może trochę - zaraz rzucił wesoło w stronę Anne, chociaż na jego twarzy było widać nieprzespaną noc. Praktycznie nie zmrużył oka, wciąż buzowały w nim emocje z wczorajszego dnia. Dementorzy, duchy, później jeszcze kłótnia z bratem i Eve... Był zmęczony, czuł jak to go uderza, a jednak jeszcze bardziej bał się tego, co może go spotkać, kiedy tylko zaśnie. Bał się wody - czegoś, czego nigdy wcześniej nie bał się wcześniej i nie chciał tego przyznać! Co jego brat by o nim pomyślał? Wyśmiałby go - pewnie tak jak wczoraj.
Zagryzł policzek od środka, przypominając sobie ich kłótnię. Powinien wrócić do domu i wyjaśnić to wszystko z nim - chociaż czy nie był on dzisiaj w pracy?
- Spacer, na świeżym powietrzu, no wiesz... A ty? Co tutaj robisz? - dopytał z uśmiechem zaraz. - Nad wodą jakoś tak rześko jest, nie uważasz? Jakoś tak przyjemniej... - dodał, urywając kiedy tylko do jego uszu dotarł szloch gdzieś z okolicy. Spiął się momentalnie, szybko łapiąc różdżkę jakby w obawie, że coś mogło na nich wyskoczyć. Nerwowo, niezręcznie, poprawiając jej chwyt. Pobladł nieco. Co to mogło być? Kto to mógł być..?
Zerknął na Anne, uśmiechając się do niej zaraz nerwowo, jakby chciał ją zapewnić, że nic im nie będzie - jakby spodziewał się ataku. Ale atak nie nadchodził, zamiast tego jedynie jakiś bolesny do słuchania szloch - szloch, który był smutny i przestraszony.
Ruszył w końcu w stronę, z której on docierał. Ostrożnie i po cichu, zakradając się - jakby bał się, że to pułapka. Co dzisiaj nią nie było? Co dzisiaj...
Spojrzał zaskoczony na miejsce, które jasno było obozowiskiem. On sam przecież podróżował tyle czasu, przez lasy i nie mając tak naprawdę niewiele więcej przy sobie niż ludzie znajdujący się tutaj. Ludzie? Dziecko...
Nie był w stanie określić, ile miało lat. Przywiodło mu na myśl małą Sheilę, która zamiast słowami, posługiwała się tylko krzykiem, zaraz kiedy przybyli do taboru. Była przerażona i zagubiona, a on rozumiał niewiele więcej od niej - a musiał jakoś jej to wszystko wytłumaczyć, dlaczego nie mogli być z mamą i tatą. Nawet jeśli nie rozumiał i nie wiedział, nie był w stanie jej na to odpowiedzieć...
Zagryzł wargę, zaraz posyłając Anne spojrzenie. Powinni stąd odejść? Nie, nie mogli... Była tutaj tylko ta dwójka? To dziecko i...
Thomas w końcu ruszył przed siebie nieco bardziej naturalnie, schylając się po leżącego w okolicy misia.
- Och, przepraszam! Wszystko w porządku? - zapytał na głos, a na jego głos dziecko podskoczyło wystraszone. Obejrzało się na ich dwójkę roztrzęsione. Trudno było ocenić czy był to chłopiec, czy dziewczynka, przez bród na jego buzi i zaniedbane - jak długo żyło tutaj w dziczy ze swoim... opiekunem? Przynajmniej tak go nazywało, tato. - Nie chciałem cię wystraszyć! Hah... To twój miś? Bardzo ładny... - powiedział, kucając kawałek od dziecka, aby zachować pewną odległość. Nie chciał go wystraszyć...
Zaraz wyciągnął rękę z pluszakiem, kładąc go między nimi i zabierając rękę do tyłu. Zerknął w kierunku leżącego mężczyzny. Był nieprzytomny..? Był...
- To moja przyjaciółka, Anne. A ja jestem Tom! - powiedział, wskazując pierw na dziewczynę, a później na siebie. Uśmiechnął się znów wesoło do dziecka. Ile miało lat? Mniej niż dziesięć? Siedem, może jeszcze mniej? - Mieszkamy w okolicy, wiesz? Tutaj w Dolinie. Mieszkasz tutaj..? Przepraszam, że tak weszliśmy bez pukania, ale wydawało się nam, że potrzebujesz pomocy... - powiedział, specjalnie modulując swój ton odpowiednio, aby brzmieć bardziej przyjaźnie. Dawno tego nie robił - nie opowiadał bajek, nie udawał dla dzieciaków niesamowitych postaci ze swoich historii. Ale przecież robił to na tyle regularnie, ze i teraz nie powinno stanowić dla niego problemu, aby wrócić do nawyków.


Leśny staw - Page 16 EbVqBwL
Tom Doe
Tom Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Leśny staw - Page 16 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Leśny staw [odnośnik]22.06.22 22:24
Kroki zmniejszyły dzielący ich dystans; dopiero kiedy stanęła ramię w ramię, metaforycznie, bo dzieliło ich jednak nieco więcej, dostrzegła ciemne smugi pod oczami chłopaka. Wyciągnięta z garścią marchewek dłoń zastygła w powietrzu, kiedy brwi Beddow ściągnęły się nieco w zatroskanym wyrazie. Może jego wizyta w Dolinie wcale nie była tak beztroska, jak oboje by tego chcieli? Następnie zmarszczyła brwi, kiedy chłopak wspomniał o spacerze; stan, w jakim go zastała niezbyt pasował do tego scenariusza, nawet jeśli kąciki ust drgały w uśmiechu. Puściła mimo uszu jego komentarze o wodzie, gdzieś momentalnie tracąc zapał względem kąpieli w jeziorze, a skupiając się jednak na tym, że Doe wyglądał na okrutnie zmęczonego. I jakoś dziwacznie nieswojego.
– Wszystko w porządku? – rzuciła, choć żadne z nich niezbyt pamiętało już co w porządku tak naprawdę znaczyło. Niemal wepchnęła mu do dłoni kiść marchewek, jak gdyby pomarańczowe warzywa miały być jakimś remedium na bolączki – Wyglądasz nieciekawie, Thomas, to znaczy... ciężko. Ciężko na duszy, nie wiem – wymamrotała, nie chcąc mimo wszystko wpędzać go w jakieś zakłopotanie, nawet jeśli Doe był ostatnią osobą po jakiej mogłaby się spodziewać obruszenia z powodu wyglądu. Mówiła to wszystko jednak tylko z czystej troski i niepokoju.
Ten przybrał na sile i zmaterializował się w upadających na ziemię marchewkach, kiedy wzdrygnęła się nieco wpierw z powodu jakiegoś dźwięku, później ruchu w którym Thomas dobył swojej różdżki. Własną czuła gdzieś we wnętrzu torby, wciąż nie nawykła do noszenia jej w kieszeni tuż przy ciele. Dźwięk narastał, a Anne dość prędko rozpoznała w łkaniu płacz dziecka.
– Co do... – wymamrotała krótko, prędko podążając w ślad za chłopakiem; nietrudno było odnaleźć prowizoryczne obozowisko, dojrzeć stertę zniszczonych przedmiotów i zaraz później....dwie sylwetki. Jedną dużą, nieprzytomną, drugą należącą do niedużej dziewczynki.
Wypuściła bezgłośnie westchnięcie spomiędzy ust, podczas gdy Doe powoli zbliżył się do płaczącego dziecka; wciąż i wciąż zanosiło się szlochem, nie do końca reagując na posyłane w jego kierunku słowa, nie reagując też na próbę złagodzenia sytuacji za pomocą pluszanki.
Kiedy Thomas ją przedstawił, uniosła delikatnie dłoń, w geście pomachania przedstawiając się dziewczynce, której wielkie oczy przeskakiwały pomiędzy nią a chłopakiem.
Na słowo pomoc, po okolicy znów potoczył się płacz; niedobrze. Instynktownie zaczęła traktować tego typu źródła dźwięku jako kłopot, a leżący obok mężczyzna, najprawdopodobniej opiekun, wciąż nie reagował. Po jakimś czasie postanowiła kucnąć obok, powoli i ostrożnie, nie chcąc spłoszyć zapłakanej zguby.
– Nie chce się obudzić? – mruknęła do dziecka, wskazując podbródkiem na leżącego obok mężczyznę; był jej ojcem? Czy w ogóle... żył? Świadomość, że to dziecko mogło godzinami leżeć skulone i zapłakane zaraz obok martwego człowieka odbiła się nieprzyjemnym uściskiem w dole żołądka.
– Thomas, powinniśmy kogoś sprowadzić... albo zabrać ją stąd – wymamrotała cicho, odnajdując wzrokiem chłopaka, by niedługo później ostrożnie się podnieść i przejść w kierunku mężczyzny. Był nieprzytomny, z policzkiem zatopionym w suchej trawie, nie do końca była nawet pewna czy oddycha – Długo twój tata już tak... śpi? – zapytała, prędko jednak zdając sobie sprawę, że dziecko mogło stracić poczucie czasu – Sprowadzimy kogoś, kto pomoże tacie, dobrze? Pójdziesz z nami po pomoc? Opowiesz nam co się stało, skąd się tu wzięliście...


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : 9 +5
UROKI : 6
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 13
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Leśny staw [odnośnik]21.07.22 3:00
Kiedy powtórzyła pytanie, zaraz wysilił się na mocniejszy uśmiech, ganiąc w myślach za to, jak bardzo pozwolił sobie... na pokazanie słabości? Na pokazanie, że coś było nie tak? Był zmęczony, miał dość, ale nie mógł przecież kogoś tym martwić.
Na wepchnięte marchewki spojrzał nieco zaskoczony, nie rozumiejąc do końca, dlaczego to zrobiła. - Tak, tak, wszystko okej. Nie martw się - zapewnił, siląc się na uśmiech, a po tym zaraz pokręcił lekko głową. A mimo wszystko... wiedziała? Przejrzała go? Nie był do końca pewny...
To wszystko jednak wcale nie było teraz ważne. Istotniejszym było, żeby znaleźć miejsce, z którego dobiegały dźwięki - miejsce, gdzie... ci ludzie nocowali? Na gołej ziemi, chociaż ten widok wcale go jakoś mocno nie zdziwił - wręcz przeciwnie. Wydawało mu się, że był to zwykły widok. Bardziej martwiła go dziewczynka.
Przesunął wzrok na Anne, chcąc upewnić się i z nią było w porządku. Było? Miał nadzieję. Zaraz uśmiechnął się do niej szerzej, nieco bardziej wesoło - nawet jeśli wciąż był zmęczony. Wtedy, lata wcześniej, też się czuł zmęczony, kiedy dopiero dotarł z siostrą i bratem do taboru, ale jednak musiał się uśmiechać. Może teraz też nieco uspokoi tę dziewczynkę? I Anne...
- Hej, może jesteś głodna? - zaoferował zaraz, przypominając sobie i marchewkach od Anne. Wyciągnął je ze swojej kieszeni, zaraz oferując wciąż zapłakanej dziewczynce, która mimo wszystko niepewnie, ale sięgnęła po nie. Była głodna? Prawdopodobnie...
- Nie chce... - potwierdziła cichutko w odpowiedzi do Anne, zaraz zaczynając dziobiąc marchewkę powoli. Zerkała jednak zapłakana w stronę dwójki czarodziejów, przestraszona i niepewna.
Powinni. Wiedział, że musieli ją stąd zabrać. Ale co z tym... mężczyzną? Był martwy? A jeśli nie? Jeśli po prostu potrzebował pomocy..? Nie mogli go tutaj zostawić...
- Castor mieszka niedaleko, znaczy... znaczy mieszka, ma sklep. Tam może będzie miał coś do pomocy? - rzucił, zaraz spoglądając znów na dziewczynkę. Powinni ją zabrać ze sobą? Była w stanie iść, ustać na nogach? Znów przesunął wzrok na... jej ojca?
- Długo... wczoraj też się nie obudził... I wcześniej... Ale dużo papa kaszlał wcześniej... - odpowiedziała cichutko dopiero, kiedy marchewka z jej dłoni zniknęła, a po tym niepewnie wyciągnęła dłoń do Thomasa. Początkowo nie zrozumiał, ale zaraz wyciągnął kolejną marchewkę z kieszeni, czując że samemu nie mógłby ich przełknąć. Nie teraz, nie przy tym widoku...
Miś również został zaakceptowany przez małą. Ściskała go wolną dłonią, wciąż się nieco kuląc. Była przerażona, ale nie mogli się jej dziwić, wnioskując po miejscu, gdzie się znalazła i to prawdopodobnie sama już od dłuższego czasu.
Wzrokiem zaczął wodzić po obozowisku i bałaganie w poszukiwaniu różdżki mężczyzny. Był czarodziejem? A może ukrywającym się mugolem? Mógł spodziewać się wszystkiego przecież - ale bardziej obawiał się, że ta mogłaby zostać użyta przeciwko nim.
Podniósł się w końcu z ziemi, otrzepując swoje kolana.
- Mamy kolegę całkiem niedaleko, wiesz? Mieszka tutaj, w mieście. On ma duuuuże doświadczenie z dziećmi i na pewno ma w domu więcej marchewwek! - oznajmił, a dziewczynka spojrzała na niego niekoniecznie rozumiejąc o czym mówił. Uśmiechnął się jednak, kręcąc głową i cicho się śmiejąc nerwowo, jakby chciał rozluźnić sytuację, nie będąc pewnym co innego miałby zrobić. - Możesz iść? Albo... Anne jak się czujesz? Może ja pójdę po Castora..? - zaproponował, zerkając na dziewczynę nieco zmartwionym. Sam nie widział do dłuższego czasu ciał - nie w taki sposób, nie w takich miejscach. Znów przypomniał sobie widoki z lasów, kiedy natknął się na dwa obozowiska martwych ciał i skalanych czarną magią. To wtedy...
Dzisiaj tego nie czuł - tej zgnilizny, tego obezwładniającego lęku o to, jak będzie w przyszłości.
Uniósł różdżkę do góry, na co dziewczynka wyraźnie się nieco spięła, niepewna czy powinna uciekać, czy jednak było dla niej bezpiecznie. Widząc to, Thomas zaraz cofnął się o krok w tył.
- Oh, nie bój się, nie chcemy dla ciebie krzywdy! - zapewnił, zaraz przez moment zastanawiając się czy było w ogóle dobrym pomysłem, aby wołać Castora do tej dziewczynki, jeśli ta się obawiała już różdżek - a z drugiej strony, co innego mieliby zrobić? Jak inaczej zadziałać?
- Może rzucę na was kameleona? I pójdę po Castora... - zaproponował, jakby... nie wiedząc nawet co innego mogliby zrobić, aby zapewnić bezpieczeństwo dziewczynce. Z drugiej strony czy może nie lepiej było ją zabrać od... - Albo chodźmy, zaprowadzę was do Castora - zmienił zdanie, chowając zaraz różdżkę do swojej kieszeni i podnosząc do dziewczynki. Zaoferował jej podniesienie z ziemi na ręce - na co ta niepewnie przystała. Uśmiechnął się lekko, prostując z nią na dłoniach, a po tym spojrzał na Anne. Wyciągnął do niej rękę.
- Hej, okej? Chodź... Wróci... wrócę tutaj później, okej? - zaproponował, nie chcąc obciążać tym bardziej Beddow. Powinien ją stąd zabrać, i ją i tę dziewczynkę.
Ruszył na ścieżkę prowadzącą do miasteczka, kierując się do sklepu przyjaciela.


Leśny staw - Page 16 EbVqBwL
Tom Doe
Tom Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Leśny staw - Page 16 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Leśny staw [odnośnik]26.07.22 20:03
Pomysł o pływaniu w jeziorze, jakkolwiek dziwny i abstrakcyjny się jej nie wydawał, teraz był jakąś odległą mrzonką beztroski, która zniknęła pod naporem dramatycznej sytuacji. Widok uciekinierów nie był obcy, nie dziwiło jej także prowizoryczne obozowisko – sama nie raz była zmuszona korzystać z takiego typu noclegu, gdzieś pomiędzy jednym hrabstwem a drugim, wsią a miastem, nie znając okolicy i nie znając ludzi, którym mogłaby dostatecznie zaufać.
Ale ona była starsza, a zapłakana dziewczynka przed nimi miała zaledwie kilka lat.
Beddow oddychała ciężko, choć dość miarowo, starając się mimo wszystko zachować trzeźwy umysł i znaleźć odpowiednie rozwiązanie sytuacji, której nie mogli zlekceważyć. Nie mogli zostawić dziecka samego, tak samo jak nie mogli zostawić ojca dziewczynki, cokolwiek się z nim działo.
Dziecko pochwyciło ofiarowaną marchewkę i zaraz potem, skubiąc ją dość natarczywie odpowiedziało na pytanie. Nie chciała patrzeć w bok, nie chciała się upewniać i sprawdzać – ale to należało zrobić. Dopiero po krótkiej chwili wzrok Anne podążył w kierunku ciała mężczyzny, wciąż nieprzytomnego, mimo płaczu i donośnej rozmowy. Naprawdę mógł... nie żyć?
– Tak, to jedyne wyjście – odpowiedziała niemal od razu, kiedy Thomas wspomniał o Castorze. Nie mogli czekać, choć żadne z nich nie wiedziało jak długo dziewczynka była tu sama, co mogło dla niej znaczyć długo. Kiedy wspomniała o kaszlu, Beddow zdała sobie sprawę, zupełnie jakby dopiero teraz to wszystko zaczęło do niej docierać, że mężczyzna był blady. Przeraźliwie blady.
Z cichym sykiem wciągnęła powietrze, zaraz jednak przenosząc spojrzenie ponownie na małą istotkę, siedzącą przy nich z marchewkami w małych rączkach, z twarzyczką otuloną brudem i łzami.
– Nie martw się, to nie daleko, zaraz coś wymyślimy, dobrze? – powiedziała, próbując posłać dziewczynce ciepły uśmiech. Zaraz potem pomogła jej wstać, później poprawiając wełniany sweterek przybrudzony trawą – Raz dwa i wrócimy do taty, pewnie chce ci się pić? – upewniała się, zagadując dziecko najprostszymi pytaniami jakie przychodziły jej do głowy, ukradkiem zerkając jednak na ciało nieopodal.
Sztywne, zimne, zsiniałe.
– Chodźmy wszyscy, tak – powtórzyła, kiedy Doe proponował różne opcje, finalnie jednak decydując się, by wszyscy udali się do chatki. Rozprostowała nogi, z klęku wstając i zaraz później wyciągając ręce do dziewczynki – Mogę wziąć cię na ręce, jeśli chcesz, pewnie jesteś zmęczona. Albo możesz iść obok mnie – nie chciała jej spłoszyć, nie teraz, nie w momencie gdy mogła w każdej chwili chcieć zostać z ojcem. Ojcem, którego najprawdopodobniej już nie było.
Podniosła spojrzenie po jakimś czasie, odnajdując te należące do Thomasa. On też już wiedział, nie musieli tego sprawdzać. Pokręciła nieco głową, jak gdyby chciała mu przekazać, że nie powinien się o nią martwić, nawet jeśli wciąż nie do końca przyswoiła fakt tego, czego doświadczyli.
Mała dziewczynka w końcu przystała na pomysł bycia niesioną, więc wzięła ją na ręce, zaraz potem wchodząc na ścieżkę, którą wybrał Doe.
– Powiesz nam jak się nazywasz? I skąd się tutaj wzięliście? – próbowała ją zagadywać, wciąż z uśmiechem, pozwalając dziewczynce oprzeć głowę w miejscu między swoją szyją a ramieniem.


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : 9 +5
UROKI : 6
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 13
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Leśny staw [odnośnik]17.08.22 11:18
Szukajcie, a znajdziecie.
Powracający z Walii do Doliny Godryka Castor — czy też Oliver, jak ostatnio wolał być nazywany — nie spodziewał się zupełnie, że jego zwyczajowa przechadzka, droga do sklepu, którą pokonywał przede wszystkim dla zdrowotności okaże się być dla niego aż tak zaskakująca. Tak nietypowa. Znał okolice leśnego stawu jak swoją własną kieszeń. Jeszcze będąc małym dzieckiem spędzał przy nim lwie części każdych wakacji, choć jakimś cudem nigdy nie nauczył się pływać. Niemniej jednak temperatura w tym miejscu — dzięki obecności zbiornika wodnego — zawsze była bardziej znośna, dlatego też wiele rodzin, nie tylko ta jego, lgnęła szczególnie do tegoż miejsca, wypełniając każdy fragment linii brzegowej ludzkimi istnieniami. Ostatnimi czasy, wraz z każdą kolejną wieścią o następnym naturalnym kataklizmie, złapał się na tym, że okrutnie tęsknił za latem. Przedłużające się przedwiośnie nie było dobrym znakiem, zarówno dla zielarzy, jak i wszelkiego rodzaju rolników. Opóźniony cykl wzrostu roślin zwiastował nic innego niż dalsze problemy ze zdobyciem pożywienia, wzrost cen towarów, g ł ó d. Spacerując dość szybkim marszem — wybierał dłuższą drogę do sklepu po to, by poprawić swą wydolność i ogólną kondycję — wzniósł głowę do góry, przyglądając się szarym obłokom chmur na szarym tle nieba.
Może maksymy szeptane w kółko przez wróżbitów próbujących popaść w trans miały jakiś sens? Może to magia życzeń mogła sprawić, że przyszłość potoczy się akurat w tym kierunku, nie w innym? Myśli te towarzyszyły mu, gdy zbaczał powoli ze ścieżki do centrum mieściny, kierując się do leśnego stawu. Niezależnie od pory roku, zawsze wydawało mu się przecież, że to miejsce tkwiło wciąż w rzeczywistości wakacyjnej. Może te odwiedziny dodadzą mu nadziei, pozwolą bardziej optymistycznie spojrzeć w pogodową przyszłość?
Nie spodziewał się jednak, że zanim dotrze do głównego celu swojej wyprawy, zauważy coś... czego zupełnie się nie spodziewał.
Delikatnie spanikowany Thomas Doe nie był — i chyba w pamięci Olivera nigdy nie będzie — czymś niezwykłym. Lekkie uniesienie brwi nastąpiło jednak na widok jego towarzyszek, idących obok Anne i małej dziewczynki z misiem i marchewką. Twórca talizmanów przystanął aż na moment, niekoniecznie wiedząc, jak obejść się z tym naprawdę niecodziennym widokiem. Z jednej strony ulżyło mu — przecież wczoraj stanęli z Thomasem twarzą w twarz z dementorem, a jak na ofiary tejże istoty wyglądali naprawdę nieźle (Oliver odpoczął porządnie w Walii, ale nie sądził, by Thomas mógł liczyć na podobnie dobrą opiekę).
— Cześć — przywitał się z nimi, choć wyraźnie zaskoczony, podnosząc rękę do góry i machając — Thomasowi, Anne, na moment spojrzenie zatrzymując także na dziewczynce. Nie wyglądała, jakby była ich starą znajomą, ale może nie było po co stwarzać paniki? Mogła być jednym z okolicznych dzieciaków, a oni tylko odprowadzali ją do domu, jak dobrzy ludzie. — Coś się stało? — spytał, widząc raczej grobowe miny spacerowiczów, po czym podszedł do nich bliżej, kucając przede wszystkim przed dziewczynką. Uśmiechnął się do niej szeroko, po czym wystawił dłoń do uścisku.
— Cześć, jestem Castor — nie był jeszcze gotów na tłumaczenia, dlaczego Oliver; zresztą, w Dolinie Godryka dalej prościej było skojarzyć go sobie ze starym imieniem. — Jak masz na imię? Widzę, że Anne i Thomas już się tobą zaopiekowali, ale chyba nie znają Doliny tak dobrze jak ja. Zgubiłaś się? — och, słodka naiwności, że tylko w zgubieniu mógłby być problem...


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Leśny staw [odnośnik]20.09.22 15:55
Nie wiedział, co powinien zrobić i jak zareagować - po części bał się, że swoją własną ingerencją sprawi, że sytuacja będzie jedynie gorsza. Ale co miałby zrobić? Zostawić ją tutaj? Zabrać stąd Anne i udawać, że nie byli wcale świadkami tego obozowiska? Tej dziewczynki? Tego... ojca? Trupa..?
Zagryzł wargi, wiedząc, że będzie musiał tutaj później wrócić. Nie powinni tak zostawić ciała, człowieka... Powinni też może zabrać niektóre rzeczy z powrotem dla dziewczynki? Żeby miała... cokolwiek..?
- L... Lizzie... - powiedziała cicho dziewczynka, wciąż przerażona i zagubiona. Powoli podgryzała marchewkę, niepewnie i wciaż będąc zupełnie spłoszoną - ale możliwe, że bardziej samą sytuacją niż nieznajomymi.
Przyjęła rękę Anne. - Pójdę... sama... - powiedziała cicho, nie chcąc wyraźnie pozwolić się podnieść. Spojrzała jeszcze niepewnie na leżącego ojca, chwilę się opierając przed ruszeniem z dwójką czarodziejów.
Thomas zamyślił się, kiedy usłyszał gdzieś znajomy głos, wołąjący do nich. Podniósł spojrzenie na Castora - ulżyło mu w pierwszej chwili, nawet lekko się uśmniechnął, chociaż zmęczenie na jego twarzy było bardziej niż widoczne. Przez wczorajsze wydarzenia, przez zeszły miesiąc - przez całą cholerną wojnę. Zaraz na to krótkie pytanie jednak, pokiwał głową.
- Tak - odpowiedział krótko, może za szybko, ale stanowczo nie był to ton radosny, którym zazwyczaj sie posługiwał - wręcz przeciwnie. Był przygnębiony, czuł się ciężko. Nie wiedział, co mógłby zrobić...
Zaraz jednak kucnął przy Castorze i dziewczynce, zachęcając Anne do zrobienia tego samego. Lizzie wyraźnie nieco się schowała za mugolaczką na widok Castora.
Cygan zaraz postarał się uśmiechnąć wesoło.
- Lizzie! Nie musisz się martwić - rozbrzmiał jego głos, jakby ich kolega był niezwykle ważnym odkryciem w tym miejscu. Thomas zaraz nachylił się do dziewczynki, zakrywając nieco usta, jakby chcąc jej zdradzić sekret. - To niezwykły czarodziej, który potrafi leczyć i uzdrawiać. I sprawi, że nie będzie ci tak zimno, i nie będzie cię boleć, jeśli cię gdzieś boli... - powiedział, starając się brzmieć na nieco podeskcytowanego.
- A pomoże... pomoże mojemu tacie...? - zapytała cicho, spoglądając niepewnie na blondyna. Thomas uśmiechnął się wesoło jedynie.
- Zrobimy co w naszej mocy, prawda Castor? - rzucił, odwracając się tak, aby Lizzie nie widziała jego miny. Starał się samą mimiką i lekkim pokręceniem głowy dać znać przyjacielowi, że nie było to wcale takie możliwe. - Ale skupimy się pierw na tobie, dobrze Lizzie? Długo spałaś z tatą w lesie? Pozwolisz, że nasz przyjaciel ci pomoże? Jeśli coś cię boli... miałaś też problemy z kaszlem? Tak jak twój papa? - dopytał, starając się dać Castorowi tak dobry wgląd w sytuację, bez mówienia wprost co dokładnie się stało. I dlaczego dziewczynka nie była do końca skupiona. - Na pewno znajdziemy ci miejsce do spania dzisiaj, jakieś ciepłe i przyjemne, prawda? - dodał, nie odrywając wzrok od Sprouta, mając nadzieję, że ten wiedział o czymkolwiek, co mogli zrobić - albo gdzie zabrać to dziecko.
Lizzie za to cały czas wtulała się pewnie w Anne, kiwając lekko głową. Przesunęła wzrokiem niepewnie na blondyna. - No dobrze... Ale pójdziesz ze mną?? - poprosiła zaraz dziewczyny, spoglądając na nią swoimi dużymi oczami z prośbą.


Leśny staw - Page 16 EbVqBwL
Tom Doe
Tom Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Leśny staw - Page 16 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Leśny staw [odnośnik]23.09.22 13:18
Nie mogli zostawić jej samej, nie mogli zignorować i zdać się na los; dziewczynka nie poradziłaby sobie sama, zwłaszcza kiedy jej ojciec najprawdopodobniej był martwy. Anne starała się nie patrzeć w jego kierunku, nie zachęcać do tego samego małej – jak się później okazało – Lizzie, która wcale nie była tak otwarta na wędrówkę po pomoc. Nie mogła się jej dziwić, sama wolałaby zostać z rodzicem. Chyba.
– Znasz jakieś piosenki? – starała się ją zagadać, zająć czymś przyjemnym, czymkolwiek co odwróciłoby jej uwagę od sytuacji, w której się znalazła. Zsunęła ją ze swoich ramion, stawiając z powrotem na ziemi i później splatając dłoń z tą dziecięcą. Thomas prowadził ich w kierunku, w którym mieli znaleźć Castora – znaleźć, i co dalej? Nie chciała wypowiadać swoich obaw na głos, ale te zdawały się pojawiać i rosnąć z każdym kolejnym krokiem na leśnej drodze.
Nie mogli już pomóc temu mężczyźnie. Mogli jedynie upewnić się, że dziecko jest zdrowe – ale co dalej? Czy któreś z nich mogło ją przygarnąć? Wyjaśnić jej, że nie mogła już wrócić do taty?
Kiedy w pobliżu zamajaczyła sylwetka, i kiedy zdała sobie sprawę, że to Castor, musiała z trudnością przełknąć ślinę, zupełnie jakby w krtani wyrosła jej nieprzyjemna gula; muszą coś wymyślić.
Lizzie przez chwilę nuciła coś pod nosem, choć niechętnie i niezrozumiale, raz po raz podgryzając marchewkę. Kiedy znaleźli się w zasięgu Castora, spięła się znacznie i wczepiła kurczowo w ubrania Anne.
– Hej, nie ma co się bać, serio, serio – wytłumaczyła szeptem, przez moment gładząc dziewczynkę po włosach, nim nie zachęciła jej podbródkiem, by chociaż zerknęła w kierunku jej nowego towarzysza, niekoniecznie chciałaby przyznać, że niedoli.
Posłała Castorowi spojrzenie, na granicy powitania i smutku; później porozumiewawczo pokręciła głową, dając mu do zrozumienia, że dziecko nie miało… nikogo.
Póki co nie udało im się ustalić, czy poza mężczyzną był jeszcze ktoś, ale mała zarzekała się, że miała tylko tatę.
– Słyszysz? I napijemy się herbaty, super, co? – zachęcała ją, zerkając w międzyczasie na chłopców, choć większość swojej uwagi poświęcając dziewczynce. Kucnęła zaraz obok, łapiąc jej rączki w swoje dłonie i starając się uśmiechać radośnie – No pewnie, że pójdę. Pójdziemy razem, może Castor ma coś smacznego? – tej małej sugestii-obietnicy prędko pożałowała, zerkając jedynie na moment na Sprouta, jakby przepraszająco; nikomu się teraz nie przelewało, słodycze były niemalże nieosiągalne.
– To jak tam z tą piosenką? Jak to dalej leciało? – dopytywała Lizzie, chcąc żeby jej uwaga skupiała się na wszystkim, tylko nie na powrocie do taty. Na moment przeniosła spojrzenie na Thomasa, później Castora, krocząc razem z nimi i dziewczynką w kierunku domu.



chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : 9 +5
UROKI : 6
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 13
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540

Strona 16 z 19 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18, 19  Next

Leśny staw
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach