Wydarzenia


Ekipa forum
Wzgórze
AutorWiadomość
Wzgórze [odnośnik]30.05.18 17:56
First topic message reminder :

Wzgórze

Znajdujące się tuż przy brzegu morza wzgórze stanowi doskonały punkt widokowy. Nieporośnięte drzewami, wystawione na działanie mocnego, nadmorskiego wiatru, pozwala na obejrzenie terenu Festiwalu Miłości z góry. Przez pierwsze trzy dni sierpnia na szczycie wzniesienia stoi Wiklinowy Mag: kilkunastometrowy drewniany posąg czarodzieja. Zostaje on magicznie ożywiony oraz podpalony trzeciego dnia Festiwalu, przyciągając śmiałków chcących zademonstrować swoją odwagę. Gdy opadają popioły, wzgórze staje się miejscem spacerów zakochanych - gwarantuje ono intymną atmosferę, ciszę oraz niezapomniane widoki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wzgórze [odnośnik]03.02.24 23:38
Był skoncentrowany wyłącznie na niedźwiedziu, przez krótką – choć nienaturalnie rozciągniętą w czasie i przestrzeni – chwilę nie był w stanie oderwać od niego spojrzenia, wpatrując się w puste oczodoły jak zahipnotyzowany; słyszał o cienistych istotach już wcześniej, ale to był pierwszy raz, kiedy stanął oko w oko nie z jednym, a z dwoma utkanymi z mroku stworami. I wiedział już: skąd brało się przerażenie w głosie przewijających się przez Menażerię czarodziejów, którzy opowiadali o starciach z tymi bytami. Serce biło mu jak oszalałe, był pewien, że jeżeli tylko na to pozwolą, bestia rozszarpie ich wszystkich – i nie miał zamiaru na to pozwolić; nie zapomniał o przysiędze ani o długu, jaki wciąż miał do spłacenia, wszystkie te emocje wlewając w rzucane zaklęcie – a później obserwując, jak kula ognia wpada prosto w rozwarty wściekle pysk niedźwiedzia.
Nie zdążył dokładnie przyjrzeć się efektom swoich działań, bo rozdarta od środka ciemność błyskawicznie zniknęła w przywołanym przez Michaela wirze; gdzieś z tyłu uderzyła w niego fala, zaparł się stopami o grząskie dno, żeby nie stracić równowagi. Usłyszał zagłuszone częściowo wiatrem słowa Justine, zdawał sobie sprawę z tego, że potrzebowali pomocy z rannymi – ale nie mógł jeszcze opuścić posterunku, nie upewniwszy się wcześniej, że cień nie stanowił już zagrożenia. – Przyleciałem na hipogryfie – mogę kogoś na nim zabrać! – odkrzyknął w stronę uzdrowiciela (Teda), nie miał ze sobą świstoklika – ale Wichroskrzydły był w stanie latać szybko, nawet nosząc na grzbiecie spory ciężar.
Nie miał czasu powiedzieć nic więcej, żar zmieszany z wodą i breją uderzył go w twarz; gorące krople paliły skórę, ostrzeżenie wykrzyczane przez aurora przebiło się przez świst wiatru, wiedział, że musiał się odsunąć. Ruszył w bok, w tym samym momencie wyczuwając dodatkowe, wstępujące w mięśnie siły – chwilę wcześniej dotarły do niego inkantacje wzmacniających zaklęć, ale nie spodziewał się, że którakolwiek była skierowana w jego stronę. Wypuścił z płuc powietrze z wdzięcznością, Adrianie i towarzyszącemu jej chłopakowi (Artemisowi) miał podziękować później – teraz ruszył przez wodę tak szybko, jak tylko był w stanie, chcąc okrążyć wir i dołączyć do Michaela – prawie wpadając przy tym na Bena. – Nie wiem – odpowiedział zgodnie z prawdą, ledwie rejestrując klepnięcie w ramię, choć w innych okolicznościach bliskość przyjaciela z pewnością dodałaby mu otuchy. Póki co jednak głos i postawę miał pełne napięcia, nie rozumiał spokoju i smutku dźwięczących w głosie Jaimiego – zgrzytających potężnym dysonansem z hukiem szalejącego tuż obok nich wiru i świadomością, że wyciągnięte z wnętrzności ramory dzieciaki walczyły właśnie o życie. – To musi chwilę poczekać – powiedział stanowczo, oddalając się od chaosu szalejących żywiołów i starając się pociągnąć Bena za sobą; na razie nie chcąc wdawać się w dysputę na temat dalszych losów ryby, zgadzając się jednak poniekąd zarówno z Tonksem, jak i z Adrianą. Kiedy stworzenie żyło, był gotów zrobić wszystko, żeby mu pomóc; ale ramora była martwa – zabiły ją jego zaklęcia, i choć świadomość, że pozbawił życia coś tak niezwykłego i starego, miała ciążyć mu na duszy jeszcze przez długie miesiące, to daleki był od upierania się przy jej podniosłym pochówku. Poza tym: to nawet nie miała być jego decyzja, tę planował w pełni pozostawić w rękach dowodzącego akcją aurora – udzielając podziemiu każdej pomocy, jakiej mogliby potrzebować.
Znalazłszy się obok Tonksa, skrzyżował z nim spojrzenie na krótką chwilę – wystarczającą, żeby wyczytać z nich niewypowiedziane pytanie. – Później – powiedział tylko, kręcąc głową, przypominając sobie, że pozostali Zakonnicy mogli nie wiedzieć o utracie pamięci przez Wrighta. On sam nie rozumiał też jeszcze do końca konsekwencji tych wydarzeń, poza spotkaniem pod drzewem nie mieli okazji porozmawiać spokojniej.
Pomogę – zaoferował, mając na myśli zarówno zabezpieczenie terenu, jak i zneutralizowanie bardziej naglącego problemu w postaci wiru – nabierającego mocy i siły. Stając ramię w ramię z aurorem, kątem oka dostrzegając wzbierającą wodę, uniósł różdżkę, kierując ją w sam środek żywiołu. – Deprimo! – krzyknął, licząc na to – choć nie mając pewności – że wiatr będzie na tyle silny, by popchnąć wir dalej ku morzu. Gdzieś na krawędzi pojmowania dotarła do niego inkantacja levissimusa, w pierwszej chwili uznał, że się przesłyszał – po co ktoś miałby sięgać po coś tak lekkomyślnego? – ale przecież czar był zbyt charakterystyczny, by można było pomylić go z czymś innym.
Nie miał zamiaru czekać na efekty, poza tym: obawa, że wir, złożony ze zbyt wielu silnych zaklęć, za moment wymknie się spod kontroli, zaczęła wypełniać jego płuca coraz szczelniej. Działając zupełnie instynktownie, odruchowo, sięgnął do schowanego w wewnętrznej kieszeni, skórzanego woreczka, żeby palce zacisnąć na twardym, kanciastym odłamku; tym, który wydawał się zupełnie pozbawiony magicznych właściwości, a jednak – biorąc pod uwagę jego pochodzenie – musiał je mieć. Wyciągnąwszy go, ułożył kryształ na otwartej dłoni, podrzucił lekko – i skierował w niego różdżkę. – Confringo! – wypowiedział, oczekując trzasku; mając nadzieję – może płonną – że zaklęta w odłamku magia pochłonie nie tylko tę szalejącą przed nimi, ale również tę, z której utkany był cień.

| 1. akcja - przemieszczam się; 2. akcja - deprimo; 3. akcja - rzucam confringo, żeby zniszczyć kryształ z białego deszczu




I cannot undo what I have done
I can't un-sing a song that's sung
and the saddest thing about my regret
I can't forgive me and you can't forget

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : dowódca smoczych łowców
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Wzgórze [odnośnik]03.02.24 23:38
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 10, 99
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]03.02.24 23:48
Oddychała ciężko, czując jak wszystko wymyka jej się z dłoni. Raz za razem. Słowa Teda przyjęła z ponurą świadomością własnych podejrzeń. Potaknęła głową, skupiając się na zaklęciach - które nie wyszły najlepiej. Zacisnęła wargi, jednocześnie drugim torem własnych myśli próbując znaleźć rozwiązanie. Drgnęła, dopiero słowa Teda sprawiły, że coś się poruszyło, coś zaskoczyło. Nie znała teleportacji łącznej - a jedyny świstoklik który miała prowadził na plażę na której się znajdowali. Drgnęła drugi raz, kiedy zwrócił się do niej unosząc wzrok odzyskujący ostrość po zbłądzeniu we własnych myślach. Przytaknęła głową. Potrzebowała pomocy. Wypadła z wprawy. Jej zaklęcia były marne. Różdżka podczas ich rzucania nie słuchała tak, jak gdy korzystała z białej magii.
- To Liddy. - potwierdziła, podnosząc się, zerkając jedynie w stronę walczących, ale skupiając całe swoje siły na odciągnięciu Liddy dalej. Czuła jej ciężar w całym swoim ciele i wiedziała, że nie pociągną tak długo. Zaklęcie nie było w stanie wstrzymać trucizny całkiem. Kiedy zniknęli za ogonem ryby na chwilę ułożyła nieprzytomną Liddy prostując się. - Wzmocnię cię Ted, twoich umiejętności potrzebujemy najbardziej żeby trucizna nie krążyła. I wezwę pomoc. - powiedziała do uzdrowiciela i kobiety która lewitowała mężczyznę. Uniosła białą różdżkę.
- Magicus extremos. - zakręciła nadgarstkiem w znajomym geście, chcąc wspomóc Teda, zapewnić jego działaniom większą skuteczność. Zaraz potem skupiła się na znajomej melodii, swoistym hymnie - nie tylko jej samej, ale ludzi, którzy podejmowali się walki. Na pieśni feniksa, potrafiącej wnikać w serca, na jego kształcie i emocjach, które przynosił. Na tym, co znaczył dla niej. - Expecto patronum. - wypowiedziała płynnie, naprawdę potrzebując teraz swojego obrońcy, licząc, że odpowie na jej wezwanie. A jeśli to zrobił, zamierzała go wysłać do najbliższego punktu medycznego o którego istnieniu wiedziała, potrzebowali wsparcia - potrzebowali eliksirów i w krótkiej informacji zawarła wszystkie ważne informacje. O tym ilu było poszkodowanych, że zmierzali w stronę jarmarku w Dorset, że cała trójka jest zatruta i natychmiast potrzebuje antidotum, które nie posiadają ze sobą. Kończąc przedstawiła samą siebie, żeby była jasność, kto nadawał wezwanie o pomoc, mając nadzieję, że nie przejdzie ono bez echa. - Kierujmy się w stronę jarmarków. Mobilicorpus.- powiedziała zaraz potem, unosząc różdżkę, może mobilocorpus rzeczywiście był lepszą opcją, jeśli lewitowanie byłoby łatwiejsze i skuteczniejsze niż siła jej mięśni może zaszliby dalej. - Ile dasz radę, Blake?! Jedno? - krzyknęła zanim Ted cokolwiek powiedział musieli wiedzieć. Kogoś sugerowało jedną osobę. Musieli wybrać. Przeniosła tęczówki na uzdrowiciela. - Kto jest w najgorszym stanie? - zapytała go - Liddy, chłopak, czy rudowłosa?

1. rzucam magicusa na teda
2. k8
3. próbuje wysłać patronusem SOS do najbliższej jednostki medycznej albo uzdrowiciela o którym Justine może wiedzieć jako auror i rebeliant - jeśli nie może to do nestora prewettów bym chciała
4. Mobilicorpus na Liddy idziemy w stronę jarmarku



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Wzgórze - Page 35 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Wzgórze [odnośnik]03.02.24 23:48
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 81

--------------------------------

#2 'k8' : 3, 7, 3, 2, 5, 6, 3, 8, 5, 6, 3, 8

--------------------------------

#3 'k100' : 25

--------------------------------

#4 'k100' : 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 0:07
Zdołali ich odciągnąć wystarczająco daleko, żeby tutaj smród ryby nie był tak wyczuwalny i nie zatruwał teraz całej szóstki. Im bezpieczniej dla każdego z nich, tym lepiej. Ciało Neali wydawało się wyjątkowo lekkie - a może to adrenalina krążąca w żyłach, wzywająca ciało do każdego najmniejszego poświęcenia, nawet jeśli było to tylko szukanie w sobie fizycznej siły. Zanim jednak odeszli, usłyszał głos, który mgliście połączył to z zaklęciem, które uratowało mu wtedy życie. Hipogryf. Pokiwał entuzjastycznie głową w odpowiedzi, ale nie był pewny, czy ten gest zdołał ktokolwiek dojrzeć, prócz osób stojących najbliżej niego. Była to opcja, chociaż teraz grupy się od siebie tak oddalały, oddając zadaniom, jakie podrzucił im los, że ciężko było cokolwiek więcej z tym zrobić.
Zatrzymał się i ostrożnie ułożył Nealę na piasku dopiero, kiedy powietrze pachniało bardziej morzem niż wydalinami gigantycznej ryby. Czy wciąż nie mógł w to uwierzyć? Owszem.
Musiał złapać oddech.
- Świetna robota, Iris - spojrzał na ukochaną z cieniem uśmiechu, dumny, oddychając głęboko. - Wszystko w porządku? - chciał dać jej więcej czasu, więcej uwagi, ale czas ich gonił, a życie uciekało między palcami. Nie chciał, nie mógł ich stracić. - Vensistero Maxima - różdżkę nakierował na ciało chłopaka, chcąc również jego uchronić od jadu krążącego we krwi. Spojrzał również na Just, kiedy zaproponowała mu wzmocnienie - przyjął to z wdzięcznością, świadom, że teraz przyda im się każdy najmniejszy łut magii. A potem pojawiło się pytanie o to, które z nich było w najgorszym stanie. Żaden uzdrowiciel nie chciałby być postawiony przed takim wyborem. Przełknął ślinę, prędko analizując fakty. Cała trójka zdawała się być w jednakim stanie, ale zdawało mu się, że chłopak był nieco bardziej wytrzymały od drobnych, kobiecych organizmów. Neala wciąż była pod jego okiem, Liddy nie zbadał, więcej o niej wiedziała Justine. - Jedna z nich, Liddy albo Neala. Nie wiem. Jak jej pomogłaś, Just? Zauważyłaś coś niepokojącego? Mobilicorpus. Iris, dasz radę iść z nami dalej? - za cel zaklęcia obrał nieprzytomna Nealę.

1. Vensistero na Freddiego, 2. Mobilicorpus na Nealę.



jesteś wolny
a jeśli nie uwierzysz, będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas - przeklęty


Ted Moore
Ted Moore
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
i must not fear
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 25 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11462-ted-moore#354341 https://www.morsmordre.net/t11467-bronte#354524 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11604-szuflada-teda#358655 https://www.morsmordre.net/t11476-ted-moore
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 0:07
The member 'Ted Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 0:13
Poczuł, jak różdżka chłodem odpowiada na jego prośbę, ale nie zamierzał zrezygnować z pomyslu. Nie chciał ciągnąć Neli po piasku, na litość boską.
- Mobilicorpus - wypowiedział inkantację jeszcze raz, delikatnie obracając różdżkę w dłoni, jakby tym gestem chciał magią i gestem wyciągnąć ciało ku górze.



jesteś wolny
a jeśli nie uwierzysz, będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas - przeklęty


Ted Moore
Ted Moore
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
i must not fear
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 25 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11462-ted-moore#354341 https://www.morsmordre.net/t11467-bronte#354524 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11604-szuflada-teda#358655 https://www.morsmordre.net/t11476-ted-moore
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 0:13
The member 'Ted Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 11:14
Nie odzywała się, przede wszystkim koncentrując całą swoją energię na tym, aby przeprowadzić młodziana do bezpiecznego miejsca. Zamiast tego słuchała wymiany zdań pomiędzy Justine i Tedem — w duchu będąc sobie wdzięczna, że spróbowała z Mobilicorpusem i że zaklęcie odniosło odpowiedni skutek. Była zmęczona, nie chciała zatem specjalnie rozpytywać się, kim była ta Liddy, którą znała zarówno aurorka, jak i jej mąż. Zamiast tego zacisnęła mocno zęby, chcąc nie myśleć też o tym, że zostawili Binnisa. Że jemu nie udało się pomóc.
— Niuchacze mają eliksiry — zasugerowała, w ten nietypowy sposób dziękując Tedowi za słowa wsparcia, uznania. Nie dałaby sobie tak dobrze rady bez jego przewodnictwa, choć podstawy podstaw pierwszej pomocy były jej znane. Problem leżał przede wszystkim w tym, że podstawowe sytuacje wymagające pomocy osoby trzeciej nie przewidywały scenariusza, w którym ofiara została połknęta przez wielką, pradawną, umierającą rybę. — Coś pomogą? — spytała, nie będąc nawet odrobinę pewną. Ale taka była rola Niuchacza, wydobywania najistotniejszych przedmiotów, gdy upadła nadzieja na ich zdobycie. Widząc działania podjęte przez Justine, Iris zwróciła się do niej, wciąż prowadząc ze sobą ciało chłopaka przy pomocy Mobilicorpusa. — Powołaj się na Iris Bell. Dadzą nam, co mają — domyśliła się, że Justine zamierzała nawiązać z kimś kontakt. W okolicy nie było żadnego dementora (jeszcze tego brakowało), Michael wcześniej używał świetlistego wilka do kontroli tłumu i rozmawiania przez niego.
Wreszcie nadeszła chwila, w której krótkotrwałe działanie zaklęcia zakończyło się. Zatrzymała się w miejscu, chcąc opuścić chłopaka możliwie jak najdelikatniej.
— Wygląda... — nie wiedziała, jak określić stan chłopaka. Nie wyglądał na zdrowego, ba, daleko mu było od tego stanu, ale też nie było aż tak źle, jak wtedy, gdy widzieli go za pierwszym razem. — Nienajgorzej. Ale też potrzebuje uwagi... — dodała, przede wszystkim prosząco. Może był największy, potencjalnie najsilniejszy, ale nikt z nich, nawet Ted nie mógł chyba określić, jakie będą skutki uznania, że jego organizm poradzi sobie ze wszystkim, bez pomocy.
Raz jeszcze skrzyżowała spojrzenia z Tedem, posyłając mu pełen energii (skąd ją wzięła? Nie miała pojęcia) uśmiech.
— Dam, mówcie, jeżeli mogę się przydać — zapewniła, raz jeszcze kierując różdżkę na ciało młodego opryszka. — Mobilicorpus — powtórzyła inkantację z podobnym zamiarem, co za pierwszym razem, droga na jarmark wydawała się być relatywnie bezpieczna, tak dla nich, jak i ofiar połknięcia.


It's beautiful here
but morning light can make
the most vulgar things tolerable.
Iris Moore
Iris Moore
Zawód : Zaopatrzeniowiec w Podziemnym Ministerstwie Magii
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
until the lambs
have become lions
OPCM : 15 +3
UROKI : 14 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11638-iris-bell#359925 https://www.morsmordre.net/t11640-omega#359940 https://www.morsmordre.net/t12155-iris-moore#374140 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11643-skrytka-bankowa-nr-2531#359950 https://www.morsmordre.net/t11642-iris-bell#359946
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 11:14
The member 'Iris Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 82
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 16:52
Fortuno Artemisa oraz Adriany od razu pozwoliły im odczuć ulgę. Pod jego działaniem poczuli się lżejsi, mniej obolali, mieli w sobie więcej sił i mogli po nie sięgnąć, mimo przeciwności losu odnajdując w sobie determinację do dalszej walki.

Artemis podjął ją w sposób mało przewidywalny, pierwsza wypowiedziana inkantacja chaotycznego zaklęcia nie odniosła efektu, druga już tak: najszybciej w sytuacji spostrzegł się Michael, kierując się instynktem wykształconym jeszcze w trakcie szkolenia, moment po nim Percival, wprawiony w otwartej walce po obu stronach, rozpoznali czarnomagiczną wiązkę, choć nie byli w stanie skorelować ją z żadnym znanym im zaklęciem bez poznania właściwej inktantacji. Jeśli podzielą się tą informacją z pozostałymi, Adriana - podobnie jak dwójka czarodziejów - pojmie, że musiało być to zaklęcie zaawansowane - co za tym idzie niezwykle niebezpieczne. Tornadem wstrząsnęło chaotycznie, a smoliste plamy rozlały się wokół z większym impetem, wokół wiru prychnął czarny dym, tak czarny, jak czarna może być tylko najmroczniejsza ciemność. Serce Artemisa załopotało potężnie, jak zamknięte w klatce ptaszę. Usłyszał coś, szept, brzmiał podobnie do języka dawnych Celtów, znał przecież kroniki, wielokrotnie widywał pojedyncze słowa, składnie, nie potrafił z szeptu tego wychwycić sensu ni znaczenia, ale czuł go całym sobą. Czuł, jak szept wdziera się wewnątrz jego ciała i wszczepia w serce, wpełza pod skórę, oblepiając czymś, co w oczach większości czarodziejów uchodzi za niegodziwe, plugawe i nikczemne. Czy była to moc zaatakowanego Cienia, czy efekt powiązany z jego zaklęciem, tego wiedzieć nie mógł, ale wiedział, że tego wspomnienia nie pozbędzie się przez długi jeszcze czas.

Adriana, mimo wzmocnienia, nie zdołała skoncentrować się dostatecznie mocno, woda ledwie chlupnęła, znikomo reagując na jej wysiłki. Dwa fontesia przywołane przez Michaela trysnęły pośrodku ognistego wiru, odpychając go od siebie własną siłą; wściekły syk rozległ się głośniej i zajadlej, gdy silny strumień wody zderzył się z szarpanymi wiatrem płomieniami, znacząc walkę przeciwstawnych żywiołów. Zaklęcie przyśpieszające ruchy pozwoliło Percivalowi w kilka susów znaleźć się u boku aurora i choć próba przywołania przez niego większej siły wiatru spełzła na niczym, to rzucona w powietrzu kropla białego deszczu błysnęła jasną magią; trafiona zaklęciem pękła, a od niej - po okolicy - zerwał się nagle silny wiatr, którego siła wiodła od kamienia i rozkładała się promieniście na cały teren w zasięgu waszego wzroku; siła te nie dotarła do czarodziejów znajdujących się za ciałem ramory. Wiatr smagał twarze, oczy, usta, niemal powalił tych, których sięgnął, z nóg. Adriana i Artemis poczuli, że uśmiech losu fortuny, którą ku sobie przychylili, znów się od nich odwraca, szepty wdzierające się pod czaszkę Lovegooda ucichły nagle, ucichł także szalejący żywioł, tornado zerwało się z wiatrem i zostało odegnane, ogień wypalił się w ciśniętej w nim wodzie, dwa gejzery ucichły, wznosząc się coraz niżej i niżej, smolista maź opadła na resztki pobojowiska pobłyskując, ale bez syku, oto nastała cisza.
Cisza, którą po chwili przerwał ryk byka - dobiegający jakby z oddali, zza linii horyzontu, a może z jeszcze bardziej daleka, innego świata, wymiaru, innej czasoprzestrzeni. Nigdzie wokół nie dało się już dostrzec śladu ani po nim ani po niedźwiedziu.

Michael przyjrzał się terenowi, szacując możliwości nałożenia na niego pułapki. Być może jeśli - w jakiś sposób - zamknąłby zwierzę na zamkniętej przestrzeni, na przykład otaczając ją płotkiem zakreślającym miejsce zbrodni, zabezpieczenie dałoby się nałożyć w jej wnętrzu, bez tego trudno było o zakreślenie wyraźnych granic pozwalających na skuteczne rozłożenie zabezpieczenia. Rzecz jasna, musiał mieć też na to odpowiednio długą wolną chwilę, pułapka tego kalibru zajmowała około kwadransa czasu.

Tymczasem Justine skoncentrowała swoją moc i wzmocniła nią znajdujących się przy niej Teda oraz Iris; oboje to poczuli, zaklęcie zawrzało w ich krwi przyjemnym i orzeźwiającym chłodem i pobudziło płynącą w nich magię. Kolejny gest pozwolił jej przyzwać utkanego ze światła feniksa, którego jasne i przenikliwe oczy wpatrywały się w jego panią. Justine mogła mu podyktować treść wiadomości, wiedząc, że patronus mógł jedynie powtórzyć jej dokładne słowa, nie złożyć je samodzielnie. Wiedziała, że w trakcie zawieszenia broni funkcjonowało niewiele punktów pomocowych - były zbędne. Na terenie festiwalu z pewnością znajdowało się kilkoro uzdrowicieli, podobnie jak w Ministerstwie Magii w Plymouth, nie była w stanie jednak oszacować, którzy z nich - po minionej nocy - wciąż był żywy, jeśli z którymś z nich miała silniejszy kontakt i jeśli potrafiła wskazać innego niż Teda. Nie wiedziała też, czy posiadłość Prewettów wciąż stała - skala zniszczeń po deszczu spadających gwiazd już teraz jawiła się jako niewyobrażalna - a żadne z nich nie nie zapoznało się z nią jeszcze dokładnie. Musiała jednak podjąć decyzję. Iris - jako Niuchacz - nie posiadała wielu eliksirów leczniczych. Mogły, choć nie musiały znajdować się w zapasach Ministerstwa, jeśli tylko te przetrwały minioną noc i nie zostały jeszcze rozdane.
Skorzystanie z mobilicorpus pozwoliło odpocząć Justine, wkrótce uniosło też ciało Neali, zostało ponowione przy Liddy - nie było to zaklęcie pozwalające na szybkie przemieszczanie się, ale przynajmniej wszyscy posuwali się do przodu płynnie.

Trucizna wstrzymana w ciele młodego mężczyzny mocą Teda pozwoliła kupić więcej czasu również dla niego - ale czas ten w dalszym ciągu nie przestawał uciekać. Należało czym prędzej podjąć kluczowe decyzje i obrać kierunek działania.

Komunikacja między jedną a drugą grupą nie była już możliwa bez uprzedniego połączenia sił.

Możecie podjąć się w tej turze do trzech akcji rozbitych na dowolną ilość postów.
Postaci znajdujące się po drugiej stronie lustra ryby mogą się bezpiecznie teleportować.
Czas na odpis do: środy, godziny 18.
Jeśli potrzebny będzie post uzupełniający - proszę o informację.

Każdy, kto przyjrzy się ciałom, jest w stanie rozpoznać w nich Nealę lub Liddy (albo Freddiego), o ile któraś z tych postaci jest im znana. Młody mężczyzna, noszący kolczyk w uchu, nie przypomina nikogo z towarzystwa, w którym Liddy i Neala powinny się znajdować.

Mistrz gry przypomina o konieczności dokładnego opisywania swoich działań.

Żywotność:
Artemis: 160/220 - 40 - tłuczone, 10 - cięte, 10 - psychiczne; kara do rzutów: -10, zniknięte żebro
Adda 175/205 - 10 - psychiczne, 20 - tłuczone; kara do rzutów: -5
Michael: 236/236
Ted: 191/211 - 10 - psychiczne, 10 - zatrucie ; +30 do 3 kolejnych zaklęć w trakcie 3 kolejnych akcji
Percy: 275/290 - 10 - psychiczne, 5 - zatrucie
Roger: 182/212 - 10 - psychiczne, 20 - tłuczone; kara do rzutów: -5
Iris: 157/207 - 10 psychiczne, 20 - tłuczone, 10 - zatrucie; kara do rzutów: -5 ; +30 do 3 kolejnych zaklęć w trakcie 3 kolejnych akcji
Justine: 175/220 - 40 psychiczne, 5 zatrucie; kara do rzutów: -10
Benjamin: 355/370 - 10 psychiczne, 5 - zatrucie

Energia magiczna:
Michael: 27/50
Roger: 33/50
Adriana: 32/50
Percival: 25/50
Justine: 14/50
Artemis: 33/50
Iris: 43/50
Ted: 32/50
Ben: 47/50
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 17:20
Gdy rozległ się czarnomagiczny syk, Michael przesunął się przed zmierzającą do przodu Addę, instynktownie stając pomiędzy nią i wirem (i Benem)—choć odległość dzieląca ich od tornada nie była niewielka, to zaklęcie przywołane przez Lovegooda zdawało się równie nieprzewidywalne jak sama natura Levissimusa. Zwłaszcza, że choć poznał czarnomagiczną energię, to dokładnego działania inkantacji nie—jak zareaguje, zderzona z żywiołami? Uniósł różdżkę, ale Percival, który szybko znalazł się obok nich zadziałał jeszcze szybciej. Coś błysnęło jasną, dobrą poświatą, a choć porywisty wiatr wdarł się Michaelowi w oczy i skłonił go do chwycenia dłoni żony, to po chwili nastała błoga cisza. Uścisnął pokrzepiająco rękę Addy, w zaufanym towarzystwie trójki sojuszników Zakonu nie dbając już aż tak bardzo o zachowania pozorów jak przy tłumie, a potem wzdrygnął się lekko, słysząc ryk niedźwiedzia. Z daleka, na szczęście.
-Jakim cudem on żyje...? - westchnął. I nie tonie? Przesunął dłonią po twarzy, wiedząc, że jego głos ani wzrok nie sięgną już rannych. -Dzięki. - mruknął do Percivala z wdzięcznością, wydawało mu się, że rozpoznał błysk kryształu, na który Blake skierował zaklęcie. Były rzadkie i cenne.
Przeniósł chłodniejszy wzrok na Artemisa.
-Lovegood, głowa na karku! - warknął. Mógłby go zbesztać surowiej, ale jak na złość pamiętał łzy w oczach młodzieńca gdy stali na wzgórzu. -Wiesz, ile szkód może narobić Levissimus? - nie wiedział, że Artemis czuł te szkody we własnej czaszce, z jego perspektywy szybka reakcja Percivala rozmyła kryzys zanim takowy nastąpił. -W razie niepewności, czekaj na sygnał albo bierz głęboki wdech. To nie jest zaklęcie ofensywne, kto wie co by się stało, gdyby nie szybka reakcja Blake'a. - pouczył chłopaka, ale nie podnosząc głosu, biorąc na poprawkę, że być może spanikował w nowych dla siebie warunkach na akcji w terenie. Żałował, że nie mają dostatecznie dużo czasu by przeszkolić z działania w warunkach kryzysowych wszystkich pracowników podziemia, ale przynajmniej Artemis dostał dziś prywatną lekcję w praktyce.
-Mam miotłę, ale uniosę na niej tylko kogoś bardzo lekkiego. - mruknął do swojej grupy, wierząc, że hipogryf może być lepszym wyborem. -Ranni potrzebują natychmiastowej pomocy, ale nie mogę zostawić tak ramo... - zerknął na Bena i poprawił się -Słodyczka. Jak nie przemytnicy, to zlecą się do niego te Cienie. Spróbuję zabezpieczyć miejsce, gdyby odgrodzić jakoś Słodyczka płotem, mógłbym rozciągnąć nad nim pułapkę Cave Inimicum... i wysłać sygnał do centrali podziemia. - zadecydował. Rano byli z Addą w Plymouth, to tam udali się po nieprzespanej nocy aby dowiedzieć się o sytuacji i stamtąd przylecieli do Weymouth. Nie wiedział, kto dokładnie przeżył i co dokładnie ocalało, ale przynajmniej podziemne Ministerstwo jeszcze stało. -Przyda mi się wsparcie, ale im też. - od kilku minut mocno zaciskał różdżkę w palcach, gotów na kryzys. Czas zrobić z niej użytek. Wziął głębszy wdech, odpychając wspomnienie Cienia i spoglądając na twarz Addy. Wyobraził sobie błękitne runy na twarzy żony, noc pod gwiazdami, ciała splecione w namiocie, wspólną ranę na dłoni i łączącą ich przysięgę. -Expecto Patronum. - szepnął, chcąc by świetlisty wilk—spłoszony najwyraźniej gdy nakazał mu ochronić Artemisa—znów się przed nim zmaterializował, na razie czekając na dalsze rozkazy. Podniósł wzrok na towarzyszy. Sformułował plan na gorąco i prędko, czas naglił, ale gotów był wysłuchać reszty zanim się rozejdą.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Wzgórze - Page 35 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Wzgórze [odnośnik]04.02.24 17:20
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 25
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wzgórze [odnośnik]06.02.24 11:27
Cienie, zwierzęta pojawiajace się znikąd, rozwścieczone i groźne - to dopiero była nowość. Benjamin słyszał jakieś plotki, ale od tygodni wiódł życie ciche i skromne, zamknięte w przytulnych objęciach domku i ogródka Lovegoodów. Dopiero konfrontacja z całym chaosem czarodziejskiego świata sprawiła, że liznął nieco najnowszych informacji. Szybko dezaktualizujących się w okolicznościach armageddonu. Cóż, nauka i tak przychodziła mu z trudem. - Popieprzona sprawa - skwitował krótką lekcję, udzieloną mu przez Michaela, wpatrzony bez przejęcia w wirujące, ogniste zniszczenie. Cieniste zwierzę zostało pochwycone, nad specyficzną trąbą powietrzną panowali otaczający go czarodzieje, nie widział więc powodu do paniki ani do skupienia się na czymkolwiek innym od Słodyczka. No i może od urodziwej blondynki, doskonałej tancerki i aktualnie jedynej kobiety na świecie, do której nie chował głębokiej urazy.
Spojrzał na Adrianę z uwagą, posępnie, nie przerywając jednak jej wypowiedzi. - To fakt. Był...była prawdziwą bohaterką - westchnął ciężko, rozdzierająco, smętnie spoglądając na nieodległe zwłoki. Słodyczkowi należał się komitet pożegnalny, pogrzeb z honorami, może jakiś pomnik? Tonks jednak nie o o chodziło, zmarszczył brwi, słuchając dalej, ale kolejne słowa uroczego dziewczęcia podobały mu się coraz mniej. - Ja nic nie chcę demolować. Jak ścinasz drzewo na trumnę dla dziadka to demolujesz las? - zaperzył się, ale delikatniej niż poprzednio czy wobec innych ludzi. Dał Adrianie kredyt zaufania i to od niej zależało, czy współpraca banku sympatii zakończy się pozytywnie. - I chciałabyś, żeby ci zjedli dziadka? Albo ojca? - burknął ciszej, nieco jednak otwierając głowę na sugestię blondynki. Nie obchodziło go, co zrobiłby w takiej sytuacji wspomniany Harold Longbottom - choć imię brzmiało dziwnie znajomo - ani nawet sam Święty Mikołaj: naprawdę przywiązał się do prehistorycznego stworzenia.- Zabrałem. Ładna muszelka. Ciepła - przyznał, znów wzdychając, tym razem lżej. Czuł gorąc i dobrą energię emanującą od schowanego w kieszeni spodni skarbu. Chętnie podumałby nad tym wszystkim dłużej, zwłaszcza, że chaos, który wybuchł dookoła, wzmocniony tylko lekkomyślnym działaniem Artemisa - Ben zerknął na niego z mieszaniną współczucia i zrozumienia, gdy ten stał się ofiarą połajanki służbisty - zdawał się dobiegać końca. - Ja mogę zostać przypilnować Słodyczka. Albo pomóc w inny sposób - zwrócił się do Michaela, ale bardziej jednak do Percivala, wyjątkowo nieurażony poprzednią sugestią zmiany priorytetów. Zauważył, że Blake'owi był w stanie wybaczyć znacznie więcej niż jakiemukolwiek innemu czarodziejowi. Najchętniej pozostałby przy ramorze, pilnując, by żaden chytry wariat nie położył łapy na jego łuskach czy innych skarbach, ale z drugiej strony bardziej przydałby się przy przenoszeniu rannych. Albo i gdzieś indziej. Decyzję zostawiał bardziej doświadczonym czarodziejom, instynktownie czując, że panuje tu jakaś nieopisana hierarchia, w której drabinę nie do końca się wpisuje. Zbyt skupiony na nagłej żałobie niż konstruktywnym myśleniu.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Wzgórze - Page 35 Frank-castle-punisher
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Wzgórze [odnośnik]06.02.24 12:08
Nie zdążył odnieść się do słów Bena—może całe szczęście, bo pragmatyczne stwierdzenie, że bez namysłu oddałby martwe zwłoki nawet-ojca żywym i potrzebującym chyba jakoś nie zagrałoby z obecną wrażliwością byłego Gwardzisty (dziwne, wojna zahartowała Michaela na decyzje jak najbardziej wykalkulowane)—ale pamiętał je, gdy Wright zaproponował pomoc. Do tego czasu zdążył też nieco ochłonąć, a wspomnienia związane z przywołaniem patronusa złagodziły jego humor, ułatwiając próbę empatycznego myślenia. Trudną, ponieważ podejście Bena do Słodyczka nie miało z logiką ani strategią ani nawet empatyczną logiką (taką, jaką wykazałaby Kerrie, o) nic wspólnego.
-Dziękuję. - odpowiedział Benowi, o wiele cieplej i mniej służbowo niż Artemisowi. O ile pomoc pracowników Podziemia w nagłej sprawie ryby uważał za ich służbowy obowiązek, o tyle reszta—choćby Roger—była tu z dobrej woli. -Tutaj na razie nie potrzeba nas zbyt wiele, a Lovegood jest historykiem - wskazał na Artemisa, spoglądając na niego wymownie. W ramach rekompensaty za wprowadzony chaos, oczekiwał teraz poparcia swoich słów. -Jak zostanie, udokumentuje historię Słodyczka, jego bohaterstwo i... i co?! Zerknął na Artemisa z nieco większym naciskiem, potrzebował pomocy w tej poezji. -...piękno. - gdy nie wiedziało się, co powiedzieć kobiecie, należało powiedzieć, że jest piękna; może z wielką rybą też zadziała. -A najtrwalej i napiękniej zapamiętają ją ci, którym pomogła. - ranni, więc muszą przeżyć. Oraz całe Weymouth, jeśli wszystko się uda, ale—zerknął ostrzegawczo (ale prędko, dyskretnie) na Addę, która zaczęła temat—o tym Ben chyba nie musiał na razie wiedzieć, sprawa zdawała się na niego działać jak płachta na byka. Ostatnim, czego potrzebował teraz Zakon były spory między sobą, a choć w spokojniejszej chwili mogliby może przekonać Wrighta do własnych racji (choć, z jego obecną logiką, zajęłoby to im d ł u g o) to czas desperacko ich naglił, na filozoficzne rozmowy o jedzeniu ramory przyjdzie czas później, a najlepiej nigdy. Tym bardziej, że Wright naprawdę był bardziej potrzebny gdzie indziej, skoro sytuacja przy rumorze się uspokoiła. -Adda, dasz radę wyczarować albo transmutować coś w ogrodzenie? - zagaił do niej po to, by klarownie rozdzielić zadania w uszach uczestników. Artemis już swoje miał, Percival miał hipogryfa, a sam Michael zadeklarował, że założy pułapkę. -Ranni uratowani przez Słodyczka potrzebują nas najpilniej, a jesteś silny, widziałem jak przenosisz ich dwa razy szybciej od reszty. - zwrócił się do Bena, ale zauważył, że ten patrzy na Blake'a, jakby to jego aprobaty szukał. Podążył za jego spojrzeniem, spoglądając na Percivala wymownie, wesprzyj mnie.
Filozofując z Benem na plaży, zmarnują cenne chwile i wdadzą się w dywagacje o wysadzaniu wybrzeża, a tam, na górze, naprawdę mógłby zrobić różnicę.
-A potem... jeśli z rannymi wszystko będzie już w porządku. - pasję Wrighta dało się przecież wykorzystać, i miał już różdżkę. -Pożycz moją miotłę, jeśli nie masz swojej. Na wzgórzu, pod rozłożystym drzewem czekali przemytnicy, Iris ich zidentyfikowała. Złodzieje i czarnoksiężnicy, moja magia to wykazała. Nie rozdwoję się, ale jeśli nadal tam siedzą, trzeba ich odgonić. Użyj Periculum gdybyś potrzebował wsparcia, przylecę. - zaproponował. -Accio miotła. - zostawił ją gdzieś w piasku pod klifem.




Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Wzgórze - Page 35 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks

Strona 35 z 39 Previous  1 ... 19 ... 34, 35, 36, 37, 38, 39  Next

Wzgórze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach