Canis
AutorWiadomość
First topic message reminder :

Canis

Canis to mała, wierna i zaradna sówka podarowana Michaelowi przez Corę Howell. Wydaje się niepozorny, ale jest bardzo wytrzymały i inteligentny, wytresowany przez specjalistkę. Strzeże listów pilnie, jak wierny pies.
Od spotkania Zakonu Feniksa 15.11.1957, Michael nie otwiera pochopnie listów od nieznajomych sów.
Od spotkania Zakonu Feniksa 15.11.1957, Michael nie otwiera pochopnie listów od nieznajomych sów.
- Spoiler:
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('https://images-ext-2.discordapp.net/external/S5otbfnhSCDEhz465FOgWwp1HSmDQZ5MG1dzhIVZPKc/https/i.pinimg.com/564x/c6/3b/2f/c63b2feae50d1e06fd61cc4cc5085289.jpg');"><!--
--><div class="sowa2"><span class="p">Przeczytaj </span><span class="pdt"><!--
--> NADAWCA <!--
--></span><div class="sowa3"><span class="adresat"><!--
--> ADRESAT <!--
--></span><span class="tresc"><!--
--> TREŚĆ WIADOMOŚCI <!--
--><span class="podpis"><!--
--> M. <!--
--></span></span></div></div></div></div>



Can I not save one
from the pitiless wave?
from the pitiless wave?
Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 28.04.21 15:41, w całości zmieniany 4 razy
Zawód : Auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
You want it darker
We kill the flame
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa


Przeczytaj Billy Moore
Mike, dzięki za mapę. Byłem dziś w ratuszu, przerysowałem ją na większy arkusz - przejrzałem też zniszczenia, które spisaliście i wstępnie wybrałem najpilniejsze. Listę zostawiłem w Oazie, w tej samej sali, w której mieliśmy spotkanie. Zajmę się koordynacją tego... wszystkiego, przeliczyłem już wstępnie, ile materiału potrzebujemy - zestawię to później z tym, co uda się odzyskać.
Razem z Herbertem, Volansem i Samem zrobiliśmy spis ludności - odnaleźli się wszyscy oprócz Berty Fletcher, są świadkowie, którzy twierdzą, że osunęła się do szczeliny zaraz po pierwszym trzęsieniu. Mieszkańcy organizują skromną ceremonię pogrzebową, wiem, że masz mnóstwo obowiązków - ale myślę, że by to docenili, gdyby przynajmniej część z nas się pojawiła.
Mam nadzieję, że u Ciebie i Justine wszystko w porządku,
Razem z Herbertem, Volansem i Samem zrobiliśmy spis ludności - odnaleźli się wszyscy oprócz Berty Fletcher, są świadkowie, którzy twierdzą, że osunęła się do szczeliny zaraz po pierwszym trzęsieniu. Mieszkańcy organizują skromną ceremonię pogrzebową, wiem, że masz mnóstwo obowiązków - ale myślę, że by to docenili, gdyby przynajmniej część z nas się pojawiła.
Mam nadzieję, że u Ciebie i Justine wszystko w porządku,

bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga – gdy śmiercią niosło;
umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością
a odwaga – gdy śmiercią niosło;
umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością

Zawód : lotnik w oddziale łączności, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Zaręczony
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 26 +5
UROKI : 12
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 26
SPRAWNOŚĆ : 22
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa


list znajduje się w pożółkłej kopercie - miejscami atrament wyblakł.
skrawek zmiętego papieru, na którym nakreślono list nosi znaki łez i brudu, a litery wyglądają jakby nakreślone drżącą ręką
skrawek zmiętego papieru, na którym nakreślono list nosi znaki łez i brudu, a litery wyglądają jakby nakreślone drżącą ręką
Przeczytaj listopad 1943
Mike,
wstyd mi.
Dłonie drżą mi nieustannie.
Nie wiem już co to sen.
Nie wiem, jak odróżnić noc od dnia - we wspomnieniach zlewają mi się w jedną całość.
Czasem zastanawiam się nawet, czy jesteś prawdziwy.
Bo wspomnienie naszego ostatniego, wspólnego wieczoru w Twoim mieszkaniu wydaje sie należeć do kogoś innego.
Kogoś, kogo zwałeś przyjacielem.
A teraz kim jestem?
Och, jestem nikim, Mikey.
I jednocześnie jestem wszystkim, czym wzgardzasz.
Mam na dłoniach ludzką krew - jej szkarłat wdarł się w chropowatą strukturę i został tam na dobre, nieważne jak intensywnie szoruje je mydłem.
Jednocześnie nie chcę zasypiać i nie chcę się obudzić. Bo gdy zamykam oczy widzę obrazy, których nie umiem przelać w słowach na papier. Krew, krew, wszędzie ta cholerna krew.
Zabij albo zgiń - tak nam mówią.
Tak ja mówię swoim podwładnym - bo zostałem sierżantem. I cholera, wiesz, że przez chwilę byłem z tego dumny? Wspiąłem się po drabinie z martwych ciał. Ciał przebitych kulą z mojego karabinu.
Czasem nie mogę już oddychać - czasem ciągle czuje dłonie niemieckiego oficera zaciskające się z zacięciem na moim gardle i pamiętam jedynie jego paskudne oczy i niewysłowioną chęć roztrzaskania jego łba o najbliższy kamień. Albo czuję pył wdzierający się do nozdrzy. Albo ból w klatce po odrzucie w skutek wybuchu.
Nie chcę już oddychać, Mikey.
Chciałbym, żebyś był ze mnie dumny. Jeżeli wrócę pewnie opowiem Ci o chwalebnych bitwach i francuskich pielęgniarkach. Ale nigdy nie powiem Ci prawdy.
Bo nie będę w Twoich oczach przyjacielem.
Cholera, nie będę nawet człowiekiem…
I wiesz co?
Nie robi to już na mnie wrażenia.
Ani martwy nazista, ani ciała cywilów.
I chociaż już nie chcę, chociaż modlę się do tych, którzy jeszcze chcą słuchać, żeby ten dzień był moim ostatnim, to idę. W imię króla, którego nie widzę.
Może jeszcze na początku błagał bym Cię o ratunek.
Teraz jedynie proszę o litość. I o ucieczkę. Uciekaj. Od wojny, od walki, uciekaj.
Bo może przeżyje - mówią o odwrocie - to każdy umiera na wojnie. Kwestia tego, czy wrócisz w trumnie czy w korowodzie za nią.
Alfie
wstyd mi.
Dłonie drżą mi nieustannie.
Nie wiem już co to sen.
Nie wiem, jak odróżnić noc od dnia - we wspomnieniach zlewają mi się w jedną całość.
Czasem zastanawiam się nawet, czy jesteś prawdziwy.
Bo wspomnienie naszego ostatniego, wspólnego wieczoru w Twoim mieszkaniu wydaje sie należeć do kogoś innego.
Kogoś, kogo zwałeś przyjacielem.
A teraz kim jestem?
Och, jestem nikim, Mikey.
I jednocześnie jestem wszystkim, czym wzgardzasz.
Mam na dłoniach ludzką krew - jej szkarłat wdarł się w chropowatą strukturę i został tam na dobre, nieważne jak intensywnie szoruje je mydłem.
Jednocześnie nie chcę zasypiać i nie chcę się obudzić. Bo gdy zamykam oczy widzę obrazy, których nie umiem przelać w słowach na papier. Krew, krew, wszędzie ta cholerna krew.
Zabij albo zgiń - tak nam mówią.
Tak ja mówię swoim podwładnym - bo zostałem sierżantem. I cholera, wiesz, że przez chwilę byłem z tego dumny? Wspiąłem się po drabinie z martwych ciał. Ciał przebitych kulą z mojego karabinu.
Czasem nie mogę już oddychać - czasem ciągle czuje dłonie niemieckiego oficera zaciskające się z zacięciem na moim gardle i pamiętam jedynie jego paskudne oczy i niewysłowioną chęć roztrzaskania jego łba o najbliższy kamień. Albo czuję pył wdzierający się do nozdrzy. Albo ból w klatce po odrzucie w skutek wybuchu.
Nie chcę już oddychać, Mikey.
Chciałbym, żebyś był ze mnie dumny. Jeżeli wrócę pewnie opowiem Ci o chwalebnych bitwach i francuskich pielęgniarkach. Ale nigdy nie powiem Ci prawdy.
Bo nie będę w Twoich oczach przyjacielem.
Cholera, nie będę nawet człowiekiem…
I wiesz co?
Nie robi to już na mnie wrażenia.
Ani martwy nazista, ani ciała cywilów.
I chociaż już nie chcę, chociaż modlę się do tych, którzy jeszcze chcą słuchać, żeby ten dzień był moim ostatnim, to idę. W imię króla, którego nie widzę.
Może jeszcze na początku błagał bym Cię o ratunek.
Teraz jedynie proszę o litość. I o ucieczkę. Uciekaj. Od wojny, od walki, uciekaj.
Bo może przeżyje - mówią o odwrocie - to każdy umiera na wojnie. Kwestia tego, czy wrócisz w trumnie czy w korowodzie za nią.
Alfie

Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Konta specjalne


Canis
Szybka odpowiedź