Wydarzenia


Ekipa forum
Zejście
AutorWiadomość
Zejście [odnośnik]23.09.20 15:51
First topic message reminder :

Zejście

Strome zejście obleczone niewiarygodną ilością schodków, prowadzących w dół. Wygładzone, proste ściany, na których zostały wyryte symbole i znaki, mające znaczenie, niektóre już całkowicie zapomniane przez upływający czas. Widocznie zadziałały tutaj duże pokłady magii a i poświecono im też odpowiednią ilość czasu by nadać im odpowiedni wygląd i kształt. Zejście prowadzi do obszernej komnaty.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zejście [odnośnik]29.11.20 22:05
Wystarczyła zaledwie jedna chwila, żeby zapomnieć istotną część życia. Edgar był świadomy co się dzieje, ale nie był w stanie zareagować. Mógł jedynie biernie się przyglądać twarzy swojego brata, która z każdym kolejnym wspomnieniem stawała się coraz mniej wyraźna, wiązał z nią coraz mniej emocji, aż wreszcie całkiem ją zapomniał, choć wcześniej tak bardzo dbał o to, by to nigdy się nie stało.
Ocknął się, nie do końca wiedząc, co się właśnie wydarzyło. Rozejrzał się po pomieszczeniu, zauważając w nim jedynie Shafiqa – potrzebował chwili, żeby przypomnieć sobie gdzie jest i dlaczego się tutaj znalazł. Spojrzał na kamień, który wciąż połyskiwał w jego dłoni, poczym włożył ją do kieszeni. - O co chodzi? - Zapytał Zachary'ego, bo jeszcze chwilę temu wydawało mu się, że wszyscy byli już w następnej komnacie. W tej chwili podłoga zadrżała, znowu, równie niepokojąco co wcześniej. Do jego uszu dotarł jednak krzyk Helli, dlatego podszedł do misy z mazią i ostrożnie wziął ją do rąk, kierując się w stronę drugiej komnaty, nie do końca będąc gotowym na to, co tam ujrzał. Spróbował jednak zignorować strażnika, na razie skupiając się na pomocy Helli.


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Zejście [odnośnik]29.11.20 22:05
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością


'Gringott' :
Zejście - Page 16 Zwykly
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]29.11.20 22:15
Jasne światło białej magii pomknęło ku strażnikowi, łącząc się gdzieś po drodze z magią Rookwood.Był przekonany, że to ma szansę się powieść, że dadzą radę go powstrzymać i razem z odłamkiem dotrą już do końca, tam, gdzie będą mogli wezwać Czarnego Pana, spełniając jego życzenie. Zaklęcie uderzyło w wojownika, a szczeliny połyskiwały czarnym światłem. Poskutkowało, choć przeciwnik okazał się znacznie potężniejszy niż się tego spodziewał. Nie padł od razu, nie zniknął, nie rozkruszył się w pył — wciąż stał przed nimi, choć ranił Sigrun, a ręka jego z mieczem upadła na podłogę. Odsunął się instynktownie, kiedy to się zadziało, cofnął wyraźnie w stronę przejścia, nie spuszczając istoty ze wzroku. Posadzka zadrżała, czujnie zacisnął mocniej lewą dłoń na rękojeści wężowej różdżki. Ciemne brwi ściągnęły się ku sobie, a jasne, stalowe oczy skupiły się na przeciwniku. Wtedy też dotarły do niego słowa Sigrun. Widział na własne oczy, jak miecz przeciął ją na pół, a wciąż stała tam cała i zdrowa, nawet jeśli według tego, co mówiła, cierpiała w bólu. Elvira jednak była przy niej, kątem oka dostrzegł uzdrowicielkę, nie skupiając się jednak na odciętej dłoni — odciętej przez niego, w jakimś amoku, ferworze walki, w szale? Nie pamiętał. Ale nawet gdyby, wciąż żyła. Mógł ją potraktować znacznie gorzej. Odcięta kończyna była wyrazem litości, której zwykle nie przejawiał. Mogła być martwa, w starciu nie miała z nim żadnych szans. A teraz zadba o to, by Rookwood wróciła do pełni zdrowia, musiała. To właśnie miała tu z nimi robić, dbać o ich życie — nawet jeśli nie dla nich z sympatii, to dla Czarnego Pana.
Strażnik skierował ku niemu spojrzenie, poczuł dziwną ciężkość na sobie; coś mocno naparło na jego ramiona. Wypuścił powietrze z dziwnym bólem. Musiał zwalczyć go, pokonać w tej psychicznej walce, odeprzeć atak i wiedział, że był w stanie. Niczego całe życie nie pielęgnował tak jak własnego ducha.
I wtedy stało się to, czego nie oczekiwał.
Wiedziony mocą kamienia opuścił różdżkę i obrócił się przez ramię, spoglądając w przejście — i widząc po drugiej stronie Edgara, trzymającego odłamek w dłoni. Już nie zamierzał walczyć. To wszystko było tymczasowe, chwilowe. To ciało było ledwie na moment, niepotrzebne. Strażnik już nie był jego wrogiem, musiał czynić to, co było konieczne, by ich powstrzymać, by nie dopuścić do tego, aby zabrali ze sobą odłamek i szli dalej.
— Kimże jesteście, by wyciągać ręce po to, co do was nie należy — odezwał się chłodnym tonem, przesuwając spojrzeniem po Sigrun, Hellę i Elvirę. — Marni, bezwartościowi, naiwni. Śmieszni. Nędzni. — Śmiertelni. Oni wszyscy byli śmiertelni. Dało się ich zabić, choć opierali się; z każdym krokiem okazywali silniejsi, przebieglejsi. — Kamień jest mój.— Zogniskował spojrzenie na Edgarze i uniósł lewą rękę. — Accio— wycelował końcem różdżki prosto w trzymany przez Edgara szmaragdowy odłamek.

| Nie odpieram ataku, rzucam zaklęcie[/b]



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Zejście - Page 16 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Zejście [odnośnik]29.11.20 22:16
kości bo się nie wgrały



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Zejście - Page 16 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Zejście [odnośnik]29.11.20 22:16
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 70

--------------------------------

#2 'k3' : 2

--------------------------------

#3 'Gringott' :
Zejście - Page 16 Zwykly
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]29.11.20 22:21
Niewymowna wdzięczność dla Multon i jej umiejętności została na krótko zapomniania wraz chwilą, gdy zwrócił do poprzedniej komnaty. Zasklepiona rana, blizna, miały być pamiątką tego, że wszystko, co wydarzyło się w podziemiach pod Gringottem było jak najbardziej prawdziwe i rzeczywiste. Powrót do miejsca, gdzie ranił go inferius, a może jego własna wyobraźnia, było trudne, dlatego całą swoją uwagę poświęcił nestorowi Burke'ów, nieustannie utrzymując spojrzenie na jego sylwetce, gdy wolnym, ostrożnym krokiem pokonywał dzielącą ich odległość. Musiał dotrzeć, zachowując cały swój spokój, do Edgara, do tego, co działo się w jego wnętrzu. Zesztywnienie oraz grymas wykrzywiający wizerunek dały jasno do zrozumienia, iż coś zdecydowanie było nie tak, a jego zadaniem stało się rozwikłanie, rozwiązanie problemu i zabranie czarodzieja do przodu, do wyjścia, jak sądził. Równie prędko, w pospiesznie przyjętych rozważaniach, obarczył winą szmaragdowy kamień zaciśnięty w palcach; przeklęty czarnomagiczny twór musiał namieszać mu w głowie, gorliwie rozmyślał Zachary, patrząc na Edgara.
Odpłynąłeś. Musimy iść. — odpowiedział jedynie, niemal zgrywając się perfekcyjnie z kolejnym tąpnięciem wibracji w podłodze. Cokolwiek się działo, nie oznaczało niczego dobrego. Sprawiło jednak, że Zachary podążył za Edgarem, gdy czarodziej skierował się w stronę przejścia. Nie mogli zostawić kamienia za sobą. Podjęli zbyt wielki wysiłek, aby go zdobyć, a wciąż mieli do pokonania przedziwnego strażnika w drugiej komnacie. Palce na różdżce zaciskał kurczowo, zdając sobie sprawę, że powinien prędko dołączyć do walki z pozostałymi. Wymierzenie akcją wydawało mu się zbyt banalne, dlatego koniec drewna skierował na lewą nogę przeciwnika. — Reducto — wypluł inkantację, zakreślając ruch nadgarstkiem, licząc, że tym razem magia go nie zawiedzie.

No to wracam do reszty i atakuję nogę strażnika




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Zejście [odnośnik]29.11.20 22:21
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 42

--------------------------------

#2 'Gringott' :
Zejście - Page 16 Zwykly
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]30.11.20 22:33
Wiązka czarnomagicznego zaklęcia Sigrun poszybowała tuż obok Strażnika nie wyrządzając mu żadnej krzywdy. Śmierciożerczyni mogła szukać powodu braku koncentracji w przeszywającym skronie bólu, którym miała zająć się Elvira i zrobiła to skutecznie. Czar sprawił, że mięśnie rozluźniły się, ciśnienie opadło i finalnie nieprzyjemne pulsowanie zupełnie znikło. Zaraz po wypowiedzeniu inkantacji uzdrowicielka poczuła jak ogarnia ją chłód, nie mogła powstrzymać wrażenia, że ktoś lub coś ją obserwowało. Zerknąwszy po raz kolejny w kierunku Helli mimowolnie pomknęła wzrokiem w dół ściany, gdzie nie dostrzegła już sterty czaszek, a głowy czarodziejów, do których należały. Zdawali się być wciąż żywi; wpatrywali się w nią, szaleńczo uśmiechali sunąc czarnymi językami wzdłuż spierzchniętych, sinych ust. Widziała zadane im rany, zaschniętą krew w okolicy szyi oraz podłużne nacięcia zdobiące policzki.
Edgar czuł towarzyszącą mu pustkę, lecz nie potrafił w żaden sposób jej zidentyfikować, a tym bardziej zwalczyć. Słysząc głos runistki ruszył jej na pomoc chwytając wspomnianą maź, dzięki której mogła zapisać symbole na kamiennej powierzchni. Zaraz za nim udał się Zachary i w przeciwieństwie do nestora skupił swą uwagę na Strażniku pragnąc pomóc Śmierciożercom w jego pokonaniu. Wybrana inkantacja nie należała do najtrudniejszych, jednakże zważywszy na charakter wroga zdawała się być rozsądna. Uzdrowiciel nie włożył w nią jednak pełni swej mocy i choć promień pomknął z jego różdżki to nie był na tyle mocny, aby w znacznym stopniu uszkodzić nogę istoty. Co prawda dojrzał sieć pęknięć na kamiennej powierzchni, jednakże nie rozsypała się ona w pył i Strażnik bez trudu utrzymał równowagę.
Hella nim przystąpiła do zapisu run mogła odetchnąć z ulgą, bowiem dokuczliwe szczypanie odeszło w niepamięć. Ponownie mogła skupić się tylko i wyłącznie na postawionym przed nią zadaniu, co uczyniła zaraz po tym jak Edgar przyniósł jej niezbędną bazę. Zamoczywszy kraniec różdżki w czarnej niczym smoła miksturze nakreśliła pierwszy ze znaków na słowie Wrota. Momentalnie rozległ się huk – drzwi prowadzące do komnaty zamknęły się z ogromną siłą powodując nieprzyjemny podmuch wiatru. Tożsama runa, będąca częścią runicznego okręgu, rozbłysnęła nieprzeniknionym, czarnym blaskiem, który zaczął wolno podnosić się ku górze tworząc coś na kształt świetlistej kolumny. Można było w niej dostrzec setki mieniących się drobinek i poczuć bijącą od nich niezwykle potężną magię. W chwili, gdy poświata sięgnęła sufitu Strażnik ryknął głośno, a jego druga ręka uderzyła o kamienną posadzkę. Hella oraz Edgar mogli zrozumieć, że runy były ściśle połączone z wrogo nastawioną istotą i aktywacja nie tylko go osłabiała, ale i zniszczyła.  
Kolejne dwa nakreślone symbole wywołały ten sam efekt – stwór stracił obie nogi, a uderzenie torsu o podłoże wprawiło je w drżenie, jakie odczuł każdy z czarodziejów. Następne połączenie pozostało wolne od konsekwencji, runa znajdująca się przy okręgu nie rozświetliła się. Hella wiedziała, że musiała popełnić jakiś błąd. Wyrycie znaku Dagaz na słowie Równowaga wywołało kolejny błysk światła, ukazało kolejną połyskującą kolumnę pozbawiając Strażnika korpusu, który rozpadł się na malutkie kawałeczki. Czaszka uderzyła głucho o ziemię, przeturlała się w stronę zaklętych inskrypcji i na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że przeciwnik został pokonany. Wtem jednak Zachrego zamroczyło, poczuł jakoby ktoś pragnął wedrzeć się do jego umysłu – ból rozszedł się w okolicach skroni promieniując do samej potylicy.
Ostatnia z nakreślonych run również nie przyniosła zamierzonego efektu.
W tym samym czasie w Ramsey tracąc kontrolę nad własnymi czynami zrezygnował z próby obrony na rzecz ochrony kamienia. To było główne zadanie Ogmiosa – nie pozwolić na to, aby ktoś ponownie wszedł w posiadanie potężnego artefaktu, który niósł jedynie zgubę. Dopadło go osłabienie, zakręciło się w głowie, a przed oczami pojawiły mroczki, lecz nie powstrzymało go to przed wypowiedzeniem inkantacji. Kamień poruszył się w kieszeni Edgara, po czym z impetem ją opuścił lecąc wprost do wyciągniętej dłoni Mulcibera. Po chwili mógł zacisnąć na niej palce, poczuć jak pulsujące żyłki pętają jego zniewoloną świadomość w znacznie intensywniejszym stopniu. Na nowo mógł złączyć się z zaklętą w nim mocą, bezgraniczną siłą. Resztki tlącej się w nim kontroli, bariery stworzonej przez umysł poskromiły konsekwencje opętania, ponownie stał się sobą, jednakże było już zbyt późno.
Oczy Ramseya zaszły bielą, twarz zlała się potem, mięśnie całego ciała nienaturalnie napięły się, a usta rozwarły, jakoby w krzyku. W przeciwieństwie do Edgara Śmierciożerca już wcześniej był w pewien sposób połączony z mocą kamienia, dlatego zadziałał on na niego zdecydowanie intensywniej. Zdawać by się mogło, że Ogmios oczekiwał takiego rozwoju sytuacji i wręcz czekał, aż to właśnie on stanie się jego ofiarą.
Wspomnienia zaczęły zmieniać się w jego głowie z niebywałą szybkością. Intensywność kolorów, ilość towarzyszących emocji,  różnorodność obrazów działała paraliżująco, obezwładniająco. Nie mógł zrobić nic w chwili, gdy potęga oplecionego szmaragdowymi żyłkami odłamka uderzyła w jego najczulsze punkty pragnąc tym samym obedrzeć go z wyjątkowo istotnych dla niego chwil. Ogmios przypuszczał – choć nie do końca słusznie – że to pozwoli mu przejąć nad jego ciałem pełną kontrolę, bowiem pozbawiony najważniejszych wspomnień stanie się własnym, zagubionym cieniem, a tym samym prostszym celem. Z każdą upływającą sekundą był świadom jak kamień pozbawia go kogoś, kto dla ducha stanowił największe zagrożenie. Wbrew pozorom nie skupił się on na Czarnym Panie, a Cassandrze, bowiem obrazy związane z licznymi spotkaniami z nią uznał za groźniejsze jak czysty fanatyzm. Trwało to tyle, co wypowiedzenie inkantacji – później pozostała jedynie tajemnicza pustka.


Ramsey od tej pory musisz rzucać dodatkową kością k3. Pamięć o Cassandrze została "wymazana" przez moc kamienia. Pamiętaj, że mógł on jedynie pozbawić Cię wspomnień, jednakże nie emocji i uczuć względem wspomnianej postaci. Wiesz, że jesteś ojcem, ale nie pamiętasz kto jest matką dziecka.
Zach atakuje cię strażnik: możesz go powstrzymać rzutem na odporność magiczną ST60 (do wyniku dodaje się wartość biegłości odporności magicznej). Rzut.
Elvira Przełamanie wizji - ST 70 (do rzutu dodajemy wartość odporności magicznej).

W tej turze macie tylko jedną akcję. Przemieszczenie się do kolejnej komnaty nie jest liczone jako akcja.

Hella- Cito 2/3

Strażnik:

W tej turze rzucacie kością Gringott.
Bardzo proszę o możliwie szybkie odpisy!
Czas na odpis maksymalnie do 01.12 godzina 23:00.

Ekwipunek i żywotność:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]01.12.20 12:56
Pulsujący w skroniach ból uniemożliwił rzucenia zaklęcia celnie. Zadrżała jej dłoń i to wystarczyło, aby chybić i strażnik dalej stał przed nimi jak stał, choć dosięgnął go czar lorda Shafiq. Zaraz potem nadeszła chwilowa ulga, gdy Elvira wyszeptała coś ca jej plecami. Miała szczęście, że Rookwood była tak skupiona na Strażniku, że nie zwróciła uwagi co dokładnie; jeszcze większe, że rzeczywiście udzieliła Śmierciożerczyni należnej pomocy. Ból głowy ustąpił, poczuła się spokojniejsza, lecz to trwało zaledwie chwilę, bo gdy odezwał się Mulciber poczuła się tak jakby kopnął ją prąd i serce zabiło niespokojnie.
- Co ty pleciesz do jasnej cholery? - spytała, postępując kilka kroków do przodu, by obejść Multon i znaleźć się bliżej niego. Brzmiał jak nie on. Takie słowa nie padłyby z ust wiernego sługi Czarnego Pana, który nakazał im odnalezienie kamieni i Locus Nihil. To równało się zabraniu kryształów i Mulciber jakiego znała uczyniłby wszystko, aby go zdobyć - po to, by przekazać go Panu, a nie uchronić przed jego sługami. Czarna magia musiała namieszać mu w głowie Zaczynała to łączyć z odrąbaniem ręki Elvirze i tym, że zupełnie tego nie pamiętał, że zabronił Edgarowi włożyć kamień do misy i plótł farmazony o ofierze z krwi, ignorując oczywiste fakty.
- Nie! Burke, łap go! - zawołała, kiedy Mulciber czarem przywołał kamień. Posłała Edgarowi piorunujące spojrzenie - jak mógł po prostu włożyć go do kieszeni, otwartej, z której mógł w każdej chwili wypaść? - Kamień należy do Czarnego Pana. Pamiętaj kim jesteś. Ramsey Mulciber, Śmierciożercza, sługa Lorda Voldemorta - zagrzmiała, unosząc różdżkę, by wymierzyć ją w przyjaciela. Nie sądziła, że kiedykolwiek to zrobi, ale sytuacja ją do tego zmusiła - przekazanie kamienia Czarnemu Panu, odnalezienie Locus Nihil było najważniejsze. W chwili, gdy oczy Mulcibera zaszły bielą, nabrała pewności, że czarna magia artefaktu miesza mu w głowie. Musiała go powstrzymać przed... Czymkolwiek co zamierzał zrobić. W najgorszym wypadku przed ucieczką. Nie mieli czasu na to, aby ganiać się z nim w kotka i myszkę. Mógłby uwolnić się z łańcuchów, którymi mogła - na pewno? Był od niej silniejszy, musiała jednak spróbować - go spętać. - Załatwcie strażnika. Natychmiast - warknęła w kierunku Edgara i Shafiqa, skupiła wzrok na Ramseyu. - Czarny Pan nas oceni. Morbus comitialis.


Jedno pole w dół


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Zejście [odnośnik]01.12.20 12:56
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 6

--------------------------------

#2 'k10' : 2

--------------------------------

#3 'Gringott' :
Zejście - Page 16 Onyksowy
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]01.12.20 13:07
Wyciągnął dłoń po kamień, pochwycił go i mocno zacisnął w pięści. Połyskując pomiędzy jego palcami odłamek wiązał się z nim; czuł, gdy to się działo, ale jakby kompletnie nie dbał o konsekwencje. Było dla niego tu i teraz, w tej jednej chwili, tym jednym momencie. Najbardziej liczyło się to, by Locus Nihil nie wpadł w ich ręce, by został ukryty tam, z dala od tych, którzy chcieli uczynić z niego pożytek dla siebie. Połączenie, jakie się nawiązało jeszcze było wyczuwalne, gdy odzyskiwał swoją świadomość, spoglądając z pewnym niezrozumieniem na własną dłoń i zaciskany w niej element układanki.
Jak to się stało? Kiedy?
Ale wtedy też świat przed oczami mu się zamazał, a oczy wywróciły na drugą stronę, ciało wykrzywiło, oddech ugrzązł w gardle wraz z urwanym głosem. To, co widział we własnej głowie nie było jednak wizją przyszłości. Wspomnienia przelatywały mu przed oczami, mieszając się ze sobą, plącząc, w końcu znikając. Nie zgubisz swojej drogi tak łatwo. Walczył, bo wspomnienia były wszystkim tym, co go ukształtowało. Dawały mu mądrość uczenia się na błędach, siłę, wiarę. Dawały mu jasny pogląd na sytuację, twardo osadzały w otaczającej go rzeczywistości. Pozwalały mu na utrzymanie kontroli.
Widział . W szmaragdzie i fiolecie, otuloną czernią nadchodzącej nocy. Jej oczy połyskiwały zielenią, skóra jaśniała bielą, smukłe palce zaciskały się na materiale chusty, który naciągała bez pośpiechu na nagie ramię. Jej łabędzia szyja obwieszona była kryształami, których fragmenty ledwie dostrzegał na bladej piersi, powoli okrywanej naciąganym materiałem. Wiesz, po co tam idziesz i wiesz, dlaczego sięgniesz po kamień. Wizje się ziściły — dotarło to do niego w sekundzie. Podobnie jak sprawdziły się wszystkie jego obawy. Spojrzenie miała smutne, jak zawsze, krytyczne i oceniające, zupełnie tak, jakby sama poddawała go próbie, której efekt, jakikolwiek by nie był, miał nigdy jej nie zadowolić. Usta uśmiechały się subtelnie, kokieteryjnie tak, by dać to złudne wrażenie, że nie ma się przecież czego obawiać. Odciągał uwagę od tego, co rozgrywało się poniżej; dłoń powoli przesuwała figurę królowej po kamiennej szachownicy; skutecznie i bez większego trudu. Tak jak wiesz, dlaczego musisz stamtąd wrócić. Wargi otaczał cień fałszu, kobiecej gry, udoskonalanej przez lata praktyki na wszystkich tych, którzy jej zdaniem byli niegodni się do niej zbliżyć, a jednocześnie pozostawali potrzebni do realizacji jej mrocznych celów. Wróć do mnie, jej usta drgnęły, ale już nie był pewien, czy głos, który usłyszał należał do niej. Stawał się odległy, obcy, nieznany. Podobnie jak twarz, niezakotwiczona w jego głowie w żadnym miejscu, żadnym wspomnieniu. Róg obrazu, na który spoglądał zdawał się odginać, bez wahania sięgnął ku niemu i pociągnął, szarpiąc za płótno, rwąc kobiecą sylwetkę na strzępy, nie zważając na nic, chcąc przedrzeć się na drugą stronę. Ale to co było za obrazem nie satysfakcjonowało go. Była tylko przepaść. Zimna, paraliżująca i potwornie smutna. W jednej chwili odczuł to, co przed wieloma laty. Dogłębne, bolesne poczucie straty. Coś, przed czym wzbraniał się całe swoje dorosłe życie. Przywiązanie ściągnęło na niego zgubę, uczucia, jakie przedarły się przez zgniliznę przywołały na krótką chwilę pełnię, by zaraz później wydrzeć ją z piersi. A po tym nie było już nic. Nic, poza ciemną, przerażającą i głuchą pustką.
W końcu miał tylko to.
I trwało to ledwie moment. Potem nadeszło tylko zmęczenie. Ciężkie i uporczywe. Zaczynał tracić rozeznanie, gubił się w tym, co było prawdą, a tylko wrażeniem. Spojrzał na Sigrun i wyciągnął ku niej różdżkę, zacisnął palce na odłamku instynktownie. Po prawej stronie nie zostało nic, strażnik został pokonany. Czuł się słabo, źle. Głowa pulsowała mu od wszystkiego, zmrużył oczy, jakby ktoś błysnął mu nieznanym zaklęciem prosto w oczy.
— Mam to pod kontrolą — wycharczał, kłamiąc przy tym bez wahania. Nigdy nie przyznałby się do słabości, do upadku — własnego, na oczach ich wszystkich. Do utraty kontroli nad samym sobą. Nie wiedział nawet, co się działo, nie miał pojęcia, co plotła Rookwood, ale zamierzał iść w zaparte — wszystko już było w porządku, to chwilowe. I nie zamierzał o tym rozmawiać, ani teraz, ani nigdy później.
Spojrzał w stronę czaszki. Był przekonany, że strażnik został zniszczony, ale tylko ona jedna pozostała na posadzce, wszystko inne rozsypało się całkiem.
— Betula!— Kraniec różdżki skierował prosto w czaszkę.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Zejście - Page 16 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Zejście [odnośnik]01.12.20 13:07
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k3' : 2

--------------------------------

#2 'k100' : 49

--------------------------------

#3 'k10' : 4

--------------------------------

#4 'Gringott' :
Zejście - Page 16 Ametystowy
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]01.12.20 19:37
Zegar tykał, czas uciekał - nie potrzebowała wiszącej nad głową klepsydry, by odczuć gęstniejące powietrze w coraz to bardziej skomplikowanych komnatach. Upływające minuty - może godziny, choć tak dawno temu straciła poczucie realności, że nie zdziwiłaby się, gdyby to były dni - odbijały się na niej widocznym piętnem. Upływ krwi z rozerwanych tętnic ramienia spłukał z jej twarzy kolor, który teraz uparcie nie chciał wrócić do właściwego stanu. Była zmięta, zawilgocona i zmęczona. Gdyby nie skupienie myśli na surowym trybie działania ku medycznej pomocy i lata, całe lata doświadczenia w trenowaniu koncentracji, mogłaby zechcieć usiąść pod ścianą i przeczekać walkę ze Strażnikiem do końca, nie zważając zupełnie na godność. Swoją przydatność udowodniła już tak wiele razy, że byliby zidiociali, gdyby tego nie docenili. Nawet wiedźmę, która jeszcze dziś składała jej groźby do ucha, zdołała oswoić skutecznie, a różdżka nie zachwiała się jej w dłoni.
Cóż za szkoda, że nawet w obliczu śmiertelnego zagrożenia, w środku bitwy, ci nieudacznicy nie potrafili opanować siebie ani swoich śmiesznych problemów. Mulciber znów wyskoczył z absurdalną mową, oderwaną od rzeczywistości, za to diabelnie prowokującą. Mimowolnie przeszył Elvirę gniotący ból, zaczynający się od nadbrzusza, a kończący w kikucie. Takie pierdolenie bez sensu w jego ustach było bardziej niż złowieszcze, więc prewencyjnie przepchnęła się dalej za Sigrun, chowając za jej wysoką sylwetką. Wiedźma sama zresztą rzuciła się do przodu i dobrze, niech się do cholery oboje pozabijają, gdyż reszta od początku nie miała z nich pożytku.
Chciała rozejrzeć się za Shafiqiem i Burkiem, lecz nim to, podświadomie i bez namysłu odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, zaciskając jedyną dłoń na różdżce, a przepołowione ramię przykładając ochronnie do brzucha. Żółć już podchodziła jej do gardła, do skroni uderzył chłód, lecz choć podobna zawisła nad ramieniem obecność do tej pory przynosiła wyłącznie ból, nie obawiała się równie intensywnie, co wtedy. Może dostrzegała teraz zagrożenie gdzie indziej, a może zwyczajnie nie miała sił.
- Borgin, uważaj - powiedziała ostro, głosem na granicy załamania. To, co w pierwszej chwili po przelotnym spojrzeniu uznała za czaszki, w rzeczywistości było czymś znacznie więcej. Jak części inferiusa, rozlazłe, paskudne, martwe a żywe, jak dusze skazane na potępienie. Stare, śmierdzące, gnijące partie zwłok.
Dziewucha była jednak głucha na jej ostrzeżenie, mazała po ścianach runy, których Elvira nie potrafiła nazwać, wzburzając chaos wokół. Zaczęło się od drzwi, potem o ziemię uderzyły kamienie, pod sufit rozbłysnęło światło. A Elvira wciąż nie zdołała oderwać wzroku od głów, ich szyderczych uśmiechów trwale wyrytych w twarzach. Magia wpełzała na palce i żądała przemocy, Borgin stała jednak zbyt blisko, więc zamiast dawać mocy ujście, wsunęła różdżkę do kieszeni i wyciągnęła z niej fiolkę z naroślą ze szczuroszczeta, którą powinna użyć już dawno. Oderwała korek zębami i wypluła go w bok, innej możliwości wszak nie miała. Wypiła eliksir, pustą fiolkę wsunęła z powrotem.
A potem odetchnęła głęboko i ze zduszonym warknięciem zamachnęła się, aby prymitywnie rozkopać stos głów.

k100 na przełamanie wizji


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Zejście [odnośnik]01.12.20 19:37
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 7

--------------------------------

#2 'Gringott' :
Zejście - Page 16 Zwykly
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zejście [odnośnik]01.12.20 21:20
Osłabienie oraz zmęczenie dawały się Zachary'emu we znaki zdecydowanie zbyt mocno. Dostrzegł to już w chwili, w której obrana inkantacja pomknęła ku nodze strażnika. Nie włożył w nią dostatecznie dużo siły, winy nie szukając w doznanych słabościach, a zewnętrznym czynniku, na który uzdrowiciel był wystawiony przez tak długi czas. Nie będąc wprawnym pojedynkowiczem, zdawał sobie sprawę z własnych mankamentów i tego, w jaki sposób miał przysłużyć się sprawie najlepiej. W zastanej sytuacji nie mógł jednak bezczynnie patrzeć na innych – wiedział, że i jego różdżka mogła przydać się. W końcu znał sporo zaklęć mogących powalić przeciwników. Nie tłumaczyło to jednak, w jego opinii, o niebywałej skuteczności w tej dziedzinie, a w zasadzie świadczyło jedynie o potrzebie dalszego kształcenia się.
Nie wiedział, co wydarzyło się w ciągu tych kilku chwil, kiedy go nie było, ile ich ominęło. Dostrzegał jedynie resztki przeciwnika, usłyszał rozkaz natychmiastowego unieszkodliwienia strażnika i już skierował ku niemu różdżkę, biorąc na myśli oraz usta kolejną z inkantacji, który przyszła mu do głowy. Nim wypowiedział pierwszą sylabę, irytujące wrażenie, obecność wwiercająca się w potylicę uniemożliwiało jakąkolwiek reakcję. Instynktownie powstrzymał próbę wyprowadzenia ataku, przedkładając wszystkie siły na możliwość obronienia się przed niechcianą ingerencją. Ból docierający do skroni był niczym w porównaniu do Cruciatusa, a przynajmniej takie odniósł wrażenie, wciąż mając szansę powstrzymać go i zniwelować. Skupiając na odepchnięciu promieniującego odczucia, zacisnął powieki i przygarbił się, nie tylko siłą umysłu dokonując próby ochrony własnej świadomości, lecz także przykładając wolną rękę do skroni, delikatnie uciskając na żyły, nerwowo próbując je rozmasować, byle tylko ulżyć cierpieniu.

no to bronię się




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zejście - Page 16 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732

Strona 16 z 18 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17, 18  Next

Zejście
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach