Samica z gatunku drapieżnych uszatek zwyczajnych o niewielkich rozmiarach, lecz dużej rozpiętości skrzydeł. Charakteryzuje się groźnym wzrokiem, złośliwością, a przede wszystkim ciągłym niezadowoleniem bijącym z wyrazu jej pyszczka. Nieustannie dziobie w palce, ląduje wprost na szybie i lata nad głową zahaczając o włosy, kiedy nie dostanie zasłużonej nagrody. Bywa spóźnialska w przypadkach, gdy odbiorcami są nielubiani przez nią czarodzieje, lecz Drew tłumaczy ją brakiem odpowiednich korzyści z lotu do ów osób. Jaki Pan, taki pupil.
Drew, czy Kim przyniosła ci w nocy jakiś list? Jeżeli tak, musisz mi wybaczyć, miałam małe spotkanie i złośliwe pijane babska w mieszkaniu, które zdecydowały się ze mnie zadrwić. Cokolwiek było w tym liście, nie przejmuj się tym.
To nieprawda.
Elvira
[bylobrzydkobedzieladnie]
Caelan Goyle
Rycerze Walpurgii
Zawód : Zarządca portu, kapitan statku
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
I must go down to the sea again, to the lonely sea and the sky.
Drew, Szczerze? Czy nie masz przypadkiem gorączki? A może to po prostu skutki uboczne udawania trupa? Tak czy inaczej, czas znajdę, byle wieczorem. U Ciebie? I kiedy dokładniej - piątek?
Będę żyć. A Ty?
Caelan
paint me as a villain
Elvira Multon
Rycerze Walpurgii
Zawód : Prywatny uzdrowiciel
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Zdradliwa i wierna,
i dobra i zła,
i rozkosz i rozpacz,
i uśmiech i łza,
i gołąb i żmija,
i piołun i miód,
i anioł i demon, i upiór i cud
Drew, napisałam list do nestora Blacków. Nie panikuj, pokazałam go jeszcze Cassandrze przed wysłaniem, powiedziała, że jest w porządku. O ucieczce od skandalów mogę zapomnieć, ale przynajmniej próbuję się rehabilitować. Napisałam w tym liście, że im zadośćuczynię. Nie uwierzysz, ale starzec nie dość, że mi na tę wazelinę odpisał, to jeszcze sobie życzy, żebym poznała jego syna Rigela z Rycerzami. Wprowadziła go w sprawę.
Nie wiem, czy mu tak zależy, żeby rodzina wciąż była reprezentowana w szeregach, czy to jakiś większy spisek. Coś mi tu mocno nie pasuje, bo nie rozumiem, w którym momencie miałabym wzbudzić wrażenie odpowiedniego mentora. Przecież nie na pogrzebie. Mam w każdym razie nadzieję, że lord nie okaże się maminsynkiem i zdradziecką pizdą, bo wiesz, że to potem byłaby moja wina.
Mam w planach spotkać się z nim parę razy, ocenić, jakim jest czarodziejem. Sprawdzę jego nastawienie, a potem zorganizuję większe spotkanie. Będę pozostawać z Tobą w kontakcie. Jesteś śmierciożercą, najlepiej będziesz wiedział, co wietrzeje tchórzem, a co potencjałem.
Zdołałeś przecież znaleźć w dokach doskonałą perłę.
Do następnego,
Elvira
[bylobrzydkobedzieladnie]
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, interesujące pytanie, powinnam doszukiwać się w nim czegoś więcej? Drugiego dna?
Niestety zakres zaklęć, które znam, a które byłyby w swoich skutkach w pełni satysfakcjonujące dla mnie jest wyjątkowo znikomy. Do tego stopnia, że żadne konkretne nie przychodzi mi obecnie na myśl, jeśli jednak zmienić zaklęcie na truciznę, zdecydowanie mogę wymienić kilka. Chcesz?
Belvina Blythe
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, oczywiście, nie śmiem pominąć opisów. Tak więc może Agonia? Nazwa mówi dość dużo o skutkach zażycia, ale spokojnie, nie zabija, jedynie dostarcza niezapomnianej dawki bólu. Ciekawy jest również eliksir Hanka Overa, uciążliwa migrena, ponoć ból głowy porównywalny jest do tego towarzyszącego kacowi. Pewnie znajome uczucie, hm? Nie minie samo z siebie. Eliksir osłabiający zdolności magiczne? Twe wyjątkowe zdolności, jak i te wyuczone bez wątpienia zawodziłyby przez pewien czas. Szkoda, że jest nielegalny, chociaż uwarzenie go nie stanowi dużego wyzwania. Na myśl przychodzi mi również eliksir zwany Trutką, lecz to zbyt okrutne, a ja nie chcę twojej śmierci.
Bądźmy jednak poważni, po co to pytanie?
Belvina Blythe
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, nie sądzę, abyś musiał się obawiać. Zwłaszcza gdy ostatnim razem pokazałeś, że potrafisz uciec wystarczająco szybko, abym nie zdążyła podać ci czegokolwiek. Nie wiesz, że wściekła czy urażona kobieta jest po stokroć bardziej żądna krwi takowego delikwenta, niż największe bestie? Z sympatii? Może masz rację, lecz wszystko zależy od tego jak planujesz wynagrodzić tamtą sytuację.
Tak, będzie. Zbyt łatwo wzbudzasz moją ciekawość.
Belvina Blythe
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, czyżbym była przewidywalna? Mam nadzieję, że nie dojdzie już do podobnych sytuacji. To nie było zbyt przyjemne, ale rozumiem… a przynajmniej staram się zrozumieć, że nie nad wszystkim możesz mieć kontrolę. Całkiem sensownie.
Belvina
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, tak to wyglądało, a im dłużej nad tym myślę, nabieram pewności, że tak właśnie było. Nie wiem czy powinno mnie to cieszyć czy wręcz przeciwnie, ale spróbuj nie wykorzystywać tego za bardzo. Najpewniej złość byłaby większa, gdybyś nie próbował wyjaśnić sytuacji, ale w tej chwili nie ma sensu miotać się w gniewie. Od pewnego czasu wychodzę z założenia, że o takich rzeczach lepiej zapominać, niż je roztrząsać. Hm, muszę przyznać, że wyjątkowo miło o tym wiedzieć. -->
Belvina Blythe
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, skoro tak uważasz, ale wiedz, że to nie jest już konieczne.
Martwisz się, że coś mi się stanie? Nie będę się sprzeczać, znasz lepiej Nokturn i możliwości tamtejszych. -->
Belvina Blythe
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Elvira Multon
Rycerze Walpurgii
Zawód : Prywatny uzdrowiciel
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Zdradliwa i wierna,
i dobra i zła,
i rozkosz i rozpacz,
i uśmiech i łza,
i gołąb i żmija,
i piołun i miód,
i anioł i demon, i upiór i cud
Drew, nie jestem pewna, czy nestorowie zaprzątają sobie głowę żywieniem urazy do niefortunnych żałobniczek. Był oszczędny w słowach i zdaje się obojętny, ale mi to na rękę. Najważniejsze jest zadanie i na nim się skupię, kto wie, jeżeli podejdę do tego właściwie być może wyciągnę z tego koszmaru nie tylko wartościowego sojusznika dla sprawy, ale i pełną rehabilitację.
Twa odpowiedź dała mi do myślenia, że nie powinnam postrzegać tego wyzwania w granicach uciążliwego obowiązku, lecz szansy. Umiesz podnieść morale. Myślę, że zdołam przyprowadzić go na kolejne spotkanie.
Schlebia mi Twoja wiara i duma. Również uważam, że dobrze mi idzie rozbudzanie w chłopcach ich męskiej natury.
Nie będę mu pobłażać, ale nie będę też przeciągać struny. Chcąc nie chcąc, muszę brać pod uwagę te pieprzone społeczne drabinki.
Do następnego,
PS jeżeli chciałeś czegoś, co nie potrafi oślepić, trzeba było zbierać kamienie
Elvira
[bylobrzydkobedzieladnie]
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, potrzebuję konkretnych informacji, co wydarzyło się na tym przeklętym pogrzebie Alpharda Blacka. Dostałam kilka listów od lady Aquili Black w których przedstawiła dość specyficzny przebieg całej ceremonii. Wypytuje o Multon, ale również o czarodzieja „łudząco podobnego do Cilliana Macnair” i chociaż nie mam pojęcia jak wygląda ów Cillian, zaryzykuję, że przez wzgląd na nazwisko chodzi o Ciebie, ewentualnie raczej znasz swoją rodzinę i wiesz kto zainteresował tak Blacków. Co się tam wyprawiało? Dlaczego Elvira musiała za cudzą różdżką wpadać między Burków?
-->
Belvina
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel rodu Black
Drew, pracuję dla Blacków jako uzdrowiciel i możliwe, że stąd właśnie pytanie. Chociaż sądząc po formie, raczej nie spodziewała się twierdzącej odpowiedzi. Kilka niefortunnych momentów? W takim razie pozostaje mi bazować na tym, czego już dowiedziałam się od lady Black. Sądziłam, że przesadnie koloryzowała, jak to szlachetna dama, ale skoro nie chcesz rozpisywać się o tym w liście, musiała spisać prawdę. Mało pocieszający fakt i raczej nie jest to coś, co powinno być określone jako niefortunny moment.
Dobrze, przekażę, że to Ciebie szuka. -->
Belvina Blythe
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Elvira Multon
Rycerze Walpurgii
Zawód : Prywatny uzdrowiciel
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Zdradliwa i wierna,
i dobra i zła,
i rozkosz i rozpacz,
i uśmiech i łza,
i gołąb i żmija,
i piołun i miód,
i anioł i demon, i upiór i cud
Drew, cieszę się, że dostrzegasz moje zaangażowanie. Nie powinniśmy dłużej roztrząsać tej ceremonii, nie jesteśmy babami na podwieczorku. Rozmawialiśmy już o tym, wyraziłam skruchę, a nawet zdołałam wybaczyć Twój wkład w moje upokorzenie. Nie wybaczyłam za to Burke'owi, nie wiem, czy to zrobię. Rzecz jasna uznaję jego przywództwo nade mną, ale to chyba nie odbiera mi prawa do darzenia go niechęcią.
Oczywiście masz rację, to nie uciążliwy obowiązek. Cieszę się, że stałam się częścią nowego porządku i mogę spełniać Jego wolę. Mam tylko nadzieję, że uda mi się wykonać wszystko zgodnie z planem.
Mówisz, że mam sobie nie dać wejść na głowę? Rozkoszna rada, chciałam ją zobaczyć.
Drew, nieźle, dziękuję. Popracuj nad komplementami i taktem, Macnair. Nie dzieje się ze mną nic, co uniemożliwiłoby mi uczestnictwo w tej Twojej małej wyprawie. Polowanie brzmi kusząco. Nie mogłabym odmówić. Kiedy dokładnie chcesz się spotkać?
Forum oparte na serii książek J.K.Rowling, niektóre imiona i nazwy własne są jej własnością. Opisy częściowo pisane w oparciu o Pottermore. Autorskie opracowania oraz pozostałe treści forum są własnością intelektualną twórców, zabrania się ich kopiowania.