Morsmordre :: Londyn :: City of London :: Ulica Pokątna
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"
Strona 5 z 5 •
1, 2, 3, 4, 5

AutorWiadomość
First topic message reminder :

★★ [bylobrzydkobedzieladnie]

Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka" była w rodzinie Thorne'ów od pokoleń. Pomimo zmiany właściciela dalej skupia się ona - jak sama nazwa wskazuje - bardziej na wyrobach czekoladowych niżeli na żelatynowych. Na zewnątrz często wystawiane są stoliki dla tych, którzy chcą cieszyć się słodkościami na świeżym powietrzu. Dla tych jednak, którzy decydują się na posiłek na wynos, produkty pakowane są w urocze paczuszki nie tylko dla zabezpieczenia, ale i dla estetyki.
Na samym progu klienta wita słodka woń i brak gwaru. Z miłą chęcią odbywa się rozmowy w towarzystwie rozmaitego jedzenia. Można więc powiedzieć, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Oprócz tej mieszczącej się na Pokątnej, na świecie istnieje również wiele innych cukierni pod tą samą nazwą, między innymi w Rosji. Nic więc dziwnego, że linia tych cukierni jest nie tylko uwielbiana przez wzgląd na jakość towarów czy atmosferę, ale i dość znana wśród przeciętnych czarodziejów.
Na samym progu klienta wita słodka woń i brak gwaru. Z miłą chęcią odbywa się rozmowy w towarzystwie rozmaitego jedzenia. Można więc powiedzieć, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Oprócz tej mieszczącej się na Pokątnej, na świecie istnieje również wiele innych cukierni pod tą samą nazwą, między innymi w Rosji. Nic więc dziwnego, że linia tych cukierni jest nie tylko uwielbiana przez wzgląd na jakość towarów czy atmosferę, ale i dość znana wśród przeciętnych czarodziejów.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:20, w całości zmieniany 1 raz
Skinęła głową, gdy usłyszała podziękowania. Uprzedzenia związane z jej romskim pochodzeniem powoli traciły na znaczeniu, kiedy dziewczyna pokazała, że potrafi wykazać się kulturą osobistą. Zapewne dlatego zdecydowała się odwdzięczyć się jej tym samym, choć mogłaby w tym momencie, z kryształem w dłoni, przemienić się we wronę, której ta dziewczyna już nigdy i nigdzie nie znajdzie. Zrobiłaby to, gdyby zapłata okazała się zbyt wygórowana, nic jednak nie wskazywało na to, by Sheila miała próbować wykorzystać tę sytuację. Cassandrze zależało na krysztale i gotowa była zapłacić za niego uczciwą cenę. Może to skromność Sheili sprawiła, że Cassandra uwierzyła w przedstawioną jej historię: i poczuła do niej tym większą sympatię. Wysoko ceniła sobie ludzi pracowitych, a ta panienka najwyraźniej nie odmawiała zapłaty nawet wtedy, gdy z własnej perspektywy musiała przyjąć rzecz pozbawioną wartości. Odnotowała w myślach fakt, że była krawcową. Być może w przyszłości zwróci się do niej i w tej sprawie. Skinęła głową, gdy Sheila wspomniała, że zwróci się do niej, gdy po raz kolejny natrafi na podobny kryształ. Pogoń za wieczną młodością wydała jej się interesującą perspektywą, która dotąd nie wyszła nawet samemu Nicholasowi Flamelowi.
Ale Sheila zapragnęła zajrzeć w przyszłość.
- Jak sobie życzysz - odparła, w zasadzie bez zdumienia. Cygańska dziewczyna musiała znać moc posiadanego przez nią daru, lecz czy skorzysta z wiedzy, którą mogła jej ofiarować? Czarodziejom bardzo często wydawało się, że chcą ujrzeć przyszłość, lecz gdy mieli stawić czoło prawdzie, równie szybko wycofywali się z powziętych wcześniej deklaracji. Trudno było zaakceptować, że ich los mógł zostać już spisany i przypieczętowany. Z przeznaczeniem dało się zwyciężyć - lecz czy zawsze? - Rozłożę dla ciebie Tarota - zapowiedziała bez zawahania, wyciągając z uwieszonej od pasa skórzanej torby dość wysłużoną talię o postrzępionych krawędziach. Przetasowała ją między szczupłymi palcami kilkakrotnie, nie spoglądając jednak w karty, a w oczy siedzącej naprzeciw siebie dziewczyny. - Możesz zawęzić swoje pytanie, jeśli chcesz. Interesuje cię twoja przyszłość? Czyjaś? Może konkretny urywek tej przyszłości? - spytała, zabierając się do rozkładania kart. Figura mogła być inna od tych, których używały Romki. Celtycki krzyż nie pochodził z ich rejonów. Pośrodku ułożyła dwie skrzyżowane karty, jedna na drugiej. Wokół nich cztery kolejne, po jednej przy każdej krawędzi. I kolejne cztery obok, W pionowym układzie. - Zadaj pytanie, Sheilo - zwróciła się do niej, nim dotknęła pierwszej karty.
Ale Sheila zapragnęła zajrzeć w przyszłość.
- Jak sobie życzysz - odparła, w zasadzie bez zdumienia. Cygańska dziewczyna musiała znać moc posiadanego przez nią daru, lecz czy skorzysta z wiedzy, którą mogła jej ofiarować? Czarodziejom bardzo często wydawało się, że chcą ujrzeć przyszłość, lecz gdy mieli stawić czoło prawdzie, równie szybko wycofywali się z powziętych wcześniej deklaracji. Trudno było zaakceptować, że ich los mógł zostać już spisany i przypieczętowany. Z przeznaczeniem dało się zwyciężyć - lecz czy zawsze? - Rozłożę dla ciebie Tarota - zapowiedziała bez zawahania, wyciągając z uwieszonej od pasa skórzanej torby dość wysłużoną talię o postrzępionych krawędziach. Przetasowała ją między szczupłymi palcami kilkakrotnie, nie spoglądając jednak w karty, a w oczy siedzącej naprzeciw siebie dziewczyny. - Możesz zawęzić swoje pytanie, jeśli chcesz. Interesuje cię twoja przyszłość? Czyjaś? Może konkretny urywek tej przyszłości? - spytała, zabierając się do rozkładania kart. Figura mogła być inna od tych, których używały Romki. Celtycki krzyż nie pochodził z ich rejonów. Pośrodku ułożyła dwie skrzyżowane karty, jedna na drugiej. Wokół nich cztery kolejne, po jednej przy każdej krawędzi. I kolejne cztery obok, W pionowym układzie. - Zadaj pytanie, Sheilo - zwróciła się do niej, nim dotknęła pierwszej karty.

bo ty jesteś
prządką
prządką
Obawiała się poważnie tego spotkania, bo w końcu nie codziennie kontaktuje się z tobą obca osoba która doskonale wie, czego chce i to wcale nie wiązało się z jej pracą. Oczywiście, uprzedzenia piękne nie były, zwłaszcza z jej pochodzeniem, ale oczywiście musiała martwić się o to w tych czasach. Jeżeli narazi się nieodpowiedniej osobie, a o to, wbrew pozorom, nie było tak ciężko, mogła poważnie też narazić resztę rodziny. Jednak im bardziej brnęła w tę rozmowę, czy też może raczej się w nią zanurzała, tym bardziej swobodnie czuła się przy nieznajomej. Widać było, że ta, chociaż rzeczywiście chciała kryształu, gotowa była również wyłożyć za niego uczciwą cenę, przynajmniej w oczach Sheili. Było to niesamowite, zwłaszcza, że mimo młodego, bardzo młodego dla niektórych wieku Sheili, nie traktowała jej protekcjonalnie, przynajmniej nie w jej odczuciu. Przesunęła ostatecznie kryształ w kierunku kobiety, uznając, że od tego momentu już nie była jego właścicielką.
- Dobrze. – Skinęła głową, nie wiedząc, czy w tym momencie nie powinna się zrelaksować. W końcu dawno nie miała styczności z tarotem i jednocześnie widziała coś znajomego w tym wszystkim, pamiętając, jak długi czas spędziła na oglądaniu rysunków na kartach babci, niezwykle lubiąc te dotyczące gwiazd i symboli nieba. Później jednak zawsze kojarzyła powagę, z jaką jej babka sięgała po każdą z pojedynczych kart, wiedziała więc, że coś takiego nie jest łatwe.
Pytanie musiało wyłonić się z jej umysłu, ale ciężar jego wydawał jej się ciążyć gdy czasu nie miała zbytnio aby sobie tego przemyśleć. Nie z czyjejkolwiek winy, ale gdy zdała sobie sprawę, że wiele może od tego zależeć, nie tyle bała się pytania co tego, że zada je niewłaściwie. Co, jeżeli jej rodzina ucierpi bo nie uda jej się odpowiednio sformułować tego, co ma na myśli, co, jeżeli właśnie przez to nie zrozumie odpowiedzi, którą dostanie? Serce zabiło szybciej, ale teraz właśnie zdawała sobie sprawę, że siedzi i wpatruje się w zarysy kard, które przez nią rozłożono, odchrząknęła więc i uniosła spojrzenie na czarownicę, mając nadzieję, że zadaje pytanie w sposób który jednak da jej zrozumienie.
- Chciałabym się dowiedzieć, jaka jest najbliższa przyszłość dla mnie i mojej rodziny. – Jeżeli to było zbyt szerokie albo zbyt niedokładne pytanie, zawsze była gotowa je jakoś doprecyzować. Ale to na rodzinie zależało jej bardziej, więc ich bezpieczeństwo i próba zapobiegnięcia jakiejkolwiek….nie, w sumie zapobiegnięcie nie było możliwe, ale może mogła złagodzić wszystkie negatywne efekty i działania, które mogły się odbyć z tego powodu. Biorąc pod uwagę, jaką moc miały mieć wróżby i jak było to wiadome wśród jej społeczności, może jednak posłuchają?
Przekazuje kryształ Cassandrze
- Dobrze. – Skinęła głową, nie wiedząc, czy w tym momencie nie powinna się zrelaksować. W końcu dawno nie miała styczności z tarotem i jednocześnie widziała coś znajomego w tym wszystkim, pamiętając, jak długi czas spędziła na oglądaniu rysunków na kartach babci, niezwykle lubiąc te dotyczące gwiazd i symboli nieba. Później jednak zawsze kojarzyła powagę, z jaką jej babka sięgała po każdą z pojedynczych kart, wiedziała więc, że coś takiego nie jest łatwe.
Pytanie musiało wyłonić się z jej umysłu, ale ciężar jego wydawał jej się ciążyć gdy czasu nie miała zbytnio aby sobie tego przemyśleć. Nie z czyjejkolwiek winy, ale gdy zdała sobie sprawę, że wiele może od tego zależeć, nie tyle bała się pytania co tego, że zada je niewłaściwie. Co, jeżeli jej rodzina ucierpi bo nie uda jej się odpowiednio sformułować tego, co ma na myśli, co, jeżeli właśnie przez to nie zrozumie odpowiedzi, którą dostanie? Serce zabiło szybciej, ale teraz właśnie zdawała sobie sprawę, że siedzi i wpatruje się w zarysy kard, które przez nią rozłożono, odchrząknęła więc i uniosła spojrzenie na czarownicę, mając nadzieję, że zadaje pytanie w sposób który jednak da jej zrozumienie.
- Chciałabym się dowiedzieć, jaka jest najbliższa przyszłość dla mnie i mojej rodziny. – Jeżeli to było zbyt szerokie albo zbyt niedokładne pytanie, zawsze była gotowa je jakoś doprecyzować. Ale to na rodzinie zależało jej bardziej, więc ich bezpieczeństwo i próba zapobiegnięcia jakiejkolwiek….nie, w sumie zapobiegnięcie nie było możliwe, ale może mogła złagodzić wszystkie negatywne efekty i działania, które mogły się odbyć z tego powodu. Biorąc pod uwagę, jaką moc miały mieć wróżby i jak było to wiadome wśród jej społeczności, może jednak posłuchają?
Przekazuje kryształ Cassandrze
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe

Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : 5 +4
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1 +1
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni


- Zobaczmy - zaczęła, rozpoczynając od kart pośrodku krzyża - odkryła obie równocześnie. - As mieczy - odczytała z zastanowieniem. - I siedem kielichów - odczytała drugą. - Spodnia karta mówi o problemie, który na was czeka. Siedem kielichów to karta bezczynności i niezdecydowania. Nie będziecie potrafili podjąć decyzji. Ani złej ani dobrej, to jej brak będzie waszym problemem. Coś was wstrzyma. Czeka na was wielość możliwości, koloryt rozwiązań. A w tym chaosie poczujecie w końcu zagubienie, które nie pozwoli wam sięgnąć po to, co dla was najlepsze. Zwłaszcza... - przysunęła do przodu kartę Asa mieczy. Zmrużyła na moment oczy. - To mogą być naprawdę... wyjątkowe możliwości. A może to tylko ułuda? Może to, co wyda się właściwe, wcale takim nie będzie - mówiła dalej, trudno stwierdzić, czy wciąż do Sheili, czy już do siebie. Jej dłoń pomknęła dalej, odkrywając kolejne karty. - Dlaczego tak jest? Odpowiada osiem kielichów. - Zamilkła dłuższą chwilę, nie unosząc spojrzenia na Sheilę. Chyba nie pomyliła się w swoim osądzie. Była Cyganką. - Na przeszkodzie stoi wam dawniej wyznaczona droga. Zamiast patrzeć w przeszłość należy spojrzeć w przyszłość. - Zawieszona w powietrzu dłoń sięgnęła kolejnych kart wokół krzyża, odsłaniając: szóstkę buław, czwórkę denarów i... wisielca. Cassandra przyglądała mu się dłuższą chwilę, nim zabrała głos, wciąż nie unosząc na dziewczynę spojrzenia. Wskazała wpierw na buławy. - Nic nie wzięło się znikąd. Buławy mówią o tym, co stoi u podstaw tych problemów. Co wydarzyło się w przeszłości. To... bitwa. Zwycięska bitwa. Triumf, wygrana, która was rozzuchwaliła. Powodzenie z przeszłości odbija się na przyszłości. Czy jeden sukces pobudza głód pozostałych? Wtedy się udało. Podjęliście ryzyko, które uszło wam płazem. Ocaleliście. Czy pragniecie sięgnąć po to ponownie? Nie do końca rozumiem, może liczycie na to, że taki sam los zdarzy się po raz drugi, choć nic dwa razy się nie zdarza? - Jej pytanie było retoryczne, ton głosu przybrał sennej barwy. Nie oczekiwała odpowiedzi, mówiła dalej: - Nie. O tym, co trzyma was teraz, mówią denary - wskazała kolejną z kart. - Boicie się utraty. Czegoś, co odzyskaliście lub czegoś, co udało wam się zachować. - Jej wzrok przekmnął na kartę wisielca. - A przyszłość... - zaczęła, urywając. - Przyszłość pozostaje zawieszona, bo strach nie przestaje was blokować - stwierdziła w końcu, sięgając po karty ułzone na boku - odkrywając je jedna po drugiej, od swojej strony w kierunku Sheili. Odsłoniła: odwrócone koło fortuny, odwróconego diabła - dłoń jej zadrżała - odwrócony as pucharów i finalnie piątkę mieczy. - A ty? Co martwi ciebie? - zastanowiła się, wskazując na odwrócone koło fortuny. - Podjęto wiele złych decyzji, już im nie ufasz. Trzymają cię leki przeszłości. Martwisz się o pieniądze. Nie lubisz zmian. - Przekrzywiła nieznacznie głowę, przemykając wzrokiem na kolejną kartę. Odwróconego diabła. - Nie potrafisz dostrzec tego, że coś trzyma cię w sidłach zależności. Karty mówią, że powinnaś zastanowić się nad prawdziwą naturę wszechrzeczy. Wokół czyha wiele zagrożeń. Ukryta przemoc, alkohol, zdolny narobić wielu szkód. Czarna magia, ta jest dziś cieniem każdego. Zło jest blisko. Bardzo blisko. - Nieznacznie osunęła przedostatnią kartę. - Czy jesteś pewna, że wiesz, czego oczekujesz? Czy nie kierują tobą zmienne zachcianki? Zdarza ci się ulegać kaprysom, czy to pomaga w obraniu właściwej drogi? Czy w tym wszystkim nie skupiasz się zbyt mocno na sobie? - Zmarszczyła brew. - Piątka mieczy - nazwała kartę głucho. Milcząc przyglądała się jej z uwagą. - Nie podejmiecie dobrej decyzji. Czeka was porażka. Każdy skupi się na sobie, nikt na nikim więcej. Obierając drogę należy myśleć o jej celu, tymczasem wasze kłótnie doprowadzą do tego, że cel przestanie być istotny. Każdy zniknie we własnym gniewie, zapominając, do czego tak naprawdę zmierzał. Zapominając o tym, co naprawdę było dla niego ważne. Być może przez chwilę wyda wam się, że osiągnęliście sukces. Lecz na koniec i tak pozostanie tylko pustka. - Gorycz słów sprawiła, że pokręciła głową. - Dość już. Karty więcej ci nie powiedzą - Odwróciła wzrok na bok. - Wykorzystaj tę wiedzę mądrze, Sheilo.
moje robocze zasady + rzuty na karty + rozkład krzyżaf
moje robocze zasady + rzuty na karty + rozkład krzyżaf

bo ty jesteś
prządką
prządką
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Cukiernia "Czekoladowa Rzeka"
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Londyn :: City of London :: Ulica Pokątna