Temat służy poszukiwaniom postaci w jakiś sposób istotnej dla Twojej. Pamiętamy, że na poszukiwana ogólne ("szukam przyjaciół") i mało skonkretyzowane ("szukam kogokolwiek kto mnie polubi") przeznaczone jest subforum relacji, na którym podobną propozycję można wysunąć w stosunku do co drugiej postaci. Poszukiwania "kogokolwiek kto będzie miał na nazwisko tak samo jak ja" również odradzamy.
1. Do 7. dnia każdego miesiąca realnego prosimy o aktualizację poszukiwań poprzez pozostawienie na nich świeżej daty. Poszukiwania nieaktualne mogą zostać usunięte bez ostrzeżenia.
2. Jedna postać może umieścić w tym wątku tylko jedną wiadomość - celem dodania świeższych poszukiwań należy edytować poprzednią.
3. Niedozwolone jest podbijanie poszukiwań.
Twoje poszukiwania długo wiszą i nie możesz znaleźć odpowiedniej osoby? Możesz wyjść poza forum i poszukać postaci wśród miłośników rozgrywki tego typu na Edenie. Zachęcamy do umieszczenia ich także na jednym z serwerów zrzeszających graczy PBF na discordzie: TGFek lub PBF - play by forum.
Nie jest obowiązkowy.
- Kod:
<div class="pdiv"><span class="ptyt" style="color:#755353">TYTUŁ</span><span class="ptekst">TEKST 1</span><img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <img src="link do obrazka" class="pobr"> <span class="ptekst">TEKST 2</span><span class="paka">
DŁUŻSZY TEKST
</span></div>
<hr id="p">
<span class="pdata">aktualne/nieaktualne/rezerwacja
data ostatniej aktualizacji</span>
Panie losie, daj mi kogoś, kto nie zmąci wody w mym stawie. Kogoś, kto nie pryśnie jak zły sen, gdy ryb w mym stawie zabraknie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pochodzimy z Doliny Godryka. Wychowaliśmy się w rodzinie pełnej ciepła i miłości. Nasza matka, Isabella pracowała wówczas jako uzdrowicielka w szpitalu św. Munga, ojciec zaś prowadził własny sklep. Mimo jednak, że byliście mi bliscy, zostawiłem Was w 1947 roku, wyjeżdżając do USA.
Na pewno chciałem utrzymywać z Wami kontakt listowny, ale nie jestem pewny, czy Wy chcieliście. Mój wyjazd spotkał się z Waszą aprobatą czy jednak z poczuciem zdrady? Na kogo wyrośliście po ponad 10 latach mojej nieobecności? Czy byłbym w stanie Was rozpoznać na ulicy?
Poszukuje rodziny, w szczególności rodzeństwa. Roger jest środkowy w kolejności. Nie precyzowałam jednak dotychczas płci ani wieku potencjalnych postaci, w związku z czym kwestie te są do dogrania. To samo dotyczy wieku; zakładam maksymalną różnicę dziesięciu lat przy jednym z rodzeństwa (wówczas druga postać musiałaby być w którąś stronę bliższa Rogerowi).
Chętnie przyjmę też innych członków rodziny — rodziców, kuzynostwo, wujostwo.
aktualne
26.09.2023
kobieta | krew dowolna | ~30-40 lat
Nie wiem, czy myślałem o Tobie, gdy w 1947 roku wyjeżdżałem z kraju, ale przeszłości nie da się wymazać: coś między nami zdecydowanie było. Z jakichś powodów nie wspominam Cię jako miłości mojego życia, lecz jednak coś między nami zaiskrzyło. Może znamy się jeszcze ze szkoły, a może poznałem Cię na jednym z kursów? Może rozdzieliło nas pochodzenie, może poglądy, a może po prostu różnice charakterów. Mogłaś być powodem, dla którego postanowiłem opuścić kraj, chcąc uciec od wspomnień o Tobie, albo osobą, dla której początkowo chciałem wrócić.
Nasza relacja mogła zakwitnąć również w listach pisanych po nocy, na dwóch różnych kontynentach, wówczas jednak musiałaby być jednostronna — wszak to w Idaho znalazłem tą, którą prawdziwie pokochałem. Może zerwałaś kontakt, gdy dowiedziałaś się o nadchodzącym ślubie?
W młodzieńczych latach Rogera na pewno pojawiła się jakaś kobieta, która wprawdzie nie stała się tą jedyną, ale jednak przez chwilę, w jakimś stopniu była w jego życiu. A może tych kobiet było kilka? Młody Bennett nie potrafił znaleźć swojego miejsca i to również mogło dotyczyć spraw sercowych.
Roger uczył się na sanitariusza, a potem na aurora. Możemy znać się również z Dolny Godryka, albo po prostu z życia, z przypadku. Możliwości w tym względzie zdecydowanie nie brakuje.
aktualne
08.04.2024
staring into river,
wind that blows your feathers
Ostatnio zmieniony przez Roger Bennett dnia 08.04.24 19:16, w całości zmieniany 1 raz
Nie łączyło nas serce, a dobra zabawa. Byłyśmy siostrami-wiedźmami, gotowymi do wspólnych szaleństw. Uczyłyśmy się razem latać na miotłach, wybierałyśmy się razem na nocne obserwowanie gwiazd i spacery po okolicznych latach. Tworzyłyśmy razem eliksiry i rozmawiałyśmy o rzeczach nieistotnych. O pogodzie, ubraniach, chłopcach i artykułach w magazynach. Wspólnie miałyśmy dosięgnąć nieba, rozwijając skrzydła i wznosząc się ku górze.
A potem wybuchła wojna i nasze ścieżki się rozeszły. Ty poszłaś swoją drogą, ja swoją. Zawsze byłaś inteligentna i rozsądna, wiedziałaś, gdzie się zahaczyć; miałaś chłodny, kalkulujący umysł i zdawałaś sobie sprawę z tego, że dalsze zadawanie się ze mną nie jest dobrym rozwiązaniem. Pewnie nawet nie wiedziałaś, że zaginęłam w akcji, pewnie nawet się tym nie zmartwiłaś. Teraz jednak los znów specie nasze drogi. Czy pozostaniemy koleżankami od szaleństw, czy jednak zdecydujesz się ode mnie zdystansować? Czy nasza dalsza droga będzie wspólna?
Poszukuję koleżanki Gwen, która pomiędzy 1956 a czerwcem 1957 spędzała z nią czas na różnorodnych aktywnościach. Zależy mi na postaci o chłodniejszym, bardziej kalkulującym umyśle; najchętniej na alchemiczce, jednak nie jest to aż tak istotne. Znałyśmy się ze szkoły, toteż istotne jest dla mnie, abyśmy były na tym samym roku, lub na podobnych latach (1-2 lata różnicy, zakładam, że koleżanka mogła być starsza od panny Grey). Obecnie nasze drogi się rozeszły. Dawniej nie rozmawiałyśmy o poglądach, znajoma Gwen akceptowała jej krew i pochodzenie takim, jakim były, jednak to nie musiało oznaczać braku obiekcji w tym temacie. To, po której stronie stoi obecnie, zależy już więc wyłącznie od kreacji gracza.
Chętnie przygarnę zarówno nową, jak i istniejącą już postać, o ile nie miałam z nią dotychczas bliższych relacji i wpasowuje się ona mniej-więcej w powyższy opis.
aktualne
08.04.2024
love than fight
Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Grey dnia 08.04.24 11:46, w całości zmieniany 1 raz
[bylobrzydkobedzieladnie]
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones
Ostatnio zmieniony przez Hypatia Crouch dnia 13.04.24 22:11, w całości zmieniany 1 raz
wine-dark and wanting.
lordowie Devon | szlachta wyklęta | odważne serca
Jesteśmy potomkami starożytnych, celtyckich poszukiwaczy przygód. Wojownikami, którzy niegdyś z włócznią w dłoni przemierzali Wyspy Brytyjskie. Krew w nas gorąca i wrząca, serca bijące odważnie i mocno, niezależnie, ale i wspólnie mocno. Królowie - druidzi. Tak o nas mawiano, nim staliśmy się Weasleyami. Nie brakowała nas nigdy, kiedy stanąć trzeba było do walki - zwłaszcza, jeśli szło o dobro nasze, czy naszych przyjaciół. Pomogliśmy zjednoczyć całą Walię. Gdziekolwiek wybuchały bunty, tam nas i nie brakowało. Nie wszystkie walki wygraliśmy, ale zawsze wiedzieliśmy, że o pewny rzeczy należy walczyć. W końcu Devon stało się naszym domem - naszą ziemią. Ale nigdy nie interesowały nas bogactwa, skrzynie pełne złota, czy wielkie budowle. Dlatego cały nasz dobytek dostali ci, którzy i Devon nazywali swoim domem. Wewnętrzny ogień, nieokiełznana brawura i arogancja, te cechy niesiemy ze sobą dalej, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Je i rude, niczym skaczące po drwach płomienie, włosy, okalające nasze twarze usiane konstelacjami piegów. Jesteśmy silni, kiedy jesteśmy razem, bo gdzie zgoda, tam i zwycięstwo. Wiemy to od zawsze.
Weasley | wiek dowolny
Szukamy Weasleyów, wojowników o czystych sercach i rudych włosach. Prawda jest taka, że większość kreacji jest prawdziwie dowolna. Nie będzie łatwo, nie będzie też najprościej, bo jak i nasi przodkowie tak i my walczymy o to, co ważne i odpowiednie.
Jestem i nigdzie nie uciekam od lat. Nie zamierzam też zniknąć. Ze wszystkim pomogę, od wejścia w realia i fabułę po wycięcie avka, dwóch czy trzydziestu siedmiu.
aktualne | 10.04
Dim i Elaine WeasleyDobroć też jest siłą
lordowie Devon | opiekunowie Neali
Jesteście moją rodziną i to dzięki wam w dużej części jestem dzisiaj tym kim jestem właśnie. Kiedy Brendan był w szkole, a naszej mamy nie było już wśród nas przygarnęliście mnie do siebie. Gdy i ja do niej poszłam, wasz dom, nazywałam swoim własnym domem. Na kilka lat rozdzieliliśmy się, kiedy uparłam się, by po opuszczeniu szkoły zamieszkać z bratem. Bren musiał wyjechać, jest wojownikiem, jak i wy. A ja nie mogłam zostać sama w mieście w którym porządek każdego dnia się walił. Chyba o tym wiedział, że sama, tam, nie będę bezpieczna. Powróciłam do Ottery, by zamieszkać z wami.
Dim Weasleybyły auror | pan Devon | +50
Jak wielu innych Weasleyów i twoja ścieżka biegła drogą wojownika, naturalnego wroga wszystkiego, co złe. Ukończona szkoła zaprowadziła cię wprost na szkolenie aurorów. A zamążpójście ustalone przez rodziców miało odbyć się niedługo, po zakończonym kursie. Już prawie powiedziałeś tak. Tak - dla kogoś innego, kiedy znów spotkałeś ją - Elaine. Miłość swoją. Porzuciłeś przyrzeczoną pannę na ślubnym kobiercu kierując się sercem, idąc tam, dokąd prowadziła cię miłość. Lata mijały szybko, dając wam pociechy - syna i córkę. Kilka lat temu kontuzja, która osiadła na twoich ramionach nie pozwoliła na kontynuowanie w pełnym wymiarze pracy aurora. Zająłeś się Devon. Twoi dwaj bracia - również aurorzy, zginęli na służbie. Jeden z nich, był moim ojcem. Nigdy nie dane było mi go poznać, umarł, kiedy moja mama była ze mną w ciąży. Kilka lat później zostaliśmy sami - ja i Brendan. Nigdy nie tracisz dobrego humoru, żart zawsze się ciebie ima, choć w oczach często gości powaga, czasem może i niepokój. Ale rzadko przy mnie o tym wspominasz. Lubię z tobą przebywać, słuchać czego podejmowaliście się w trójkę jako dzieciaki.
Elaine Weasley nee Skamander pani domowego ogniska | +48
Kiedyś byłaś gwiazdą, miota kochała ciebie, a ty ją miłością wzajemną. Obiecująca ścigająca Harpii z Holyhead - tak ponoć o tobie pisano. Nie spodziewałaś się, że wizyta uzdrowiciela po kontuzji na meczu przyniesie więcej niż przeważnie. Ale to wtedy dowiedziałaś się, że nosisz pod nosem dziecko. Nie żałowałaś nigdy jednak porzucenia kariery na rzecz rodziny, który właśnie miała się powiększać. Kilka lat później powiłaś drugie - córkę. Oddając się obowiązkom domowym i temu do czego miłości nauczyłaś się w domu - koniom. Nauczyłaś też mnie tego, co ważne. Przytulałaś, kiedy płakałam, choć czasem sama nie wiedziałam czemu dokładnie. Choć z domu jesteś Skamander i w twoim sercu tli się ogień Weasleya, szanuję cię, choć to nie znaczy, że nie ściągnę na twoją głowę nastoletnich kłopotów trochę.
Zależałoby mi, żeby ciocia znalazła się na magicznych zwierzętach i hodowli. Tutaj opis Skamander
Urien i Ria Weasley dzieci Elaine i Dima | 23-30 | dowolność kreacji
Dwójka pociech opiekunów Neali - tak naprawdę jest duża dowolność w stworzeniu postaci. Obie były już wcześniej na forum, ale nie wymagam, żeby trzymały się, czy były podobne do pierwowzorów. Zależy mi na postaciach wpisujących się w specyfikę rodu z resztą pomogę, chętnie przyjmę
Jestem w nastoletnim wieku, a to zwiastuje nic więcej, niźli bolącą głową. Staram się być odpowiednią, ale czasem całkowicie przypadkiem - przysięgam - ładuje się w kłopoty. W pakiecie idą jeszcze nie do końca ułożone relacje z waszym synem, piękna córka razem z teściem i próby wbicia mi do głowy jeszcze więcej odpowiedniego.
aktualne | 10.04
Protectori will definitely protect her
przyjaciel rodziny | samozwańczy stróż | 19-21
Znasz mnie od zawsze. Mojego zawsze, byłeś odkąd pamiętam. Nasze rodziny łączy przyjaźń od pokoleń, może nawet wieków. Zawsze razem i zawsze przy sobie - za sobą murem. Bliżej chyba było ci do znajomości z moim bratem. Szwendaliście się po okolicznych lasach razem, znajdując z pewnością niebezpiecznie kreatury, które zagrażały naszym ziemiom, a kiedy dorósł nauczył cię jak korzystać z własnej siły i umiejętności. Myślę, że w jakiś sposób jest dla ciebie wzorem, któremu chcesz dorównać.
Nie mam pojęcia, czy coś ci powiedział, zanim wyjechał. Może kazał mieć mnie na oku, może nie pozwolić, żeby cień niebezpieczeństwa osiadł na mnie. Może to sprawiło, że znalazłeś się bliżej, choć twoja obecność zdawała się naturalna jak zawsze.
Ostatni czas spędziliśmy podróżując po Devon, pomagając tam, gdzie trzeba było. Lecząc tych, którzy bronili granic przy ziemiach graniczących z rodami nam wrogimi. Przygotowując hrabstwo na nadchodzącą zimę. Nic nowego, a jednak czasy inne. I ty podróżowałeś z nami, będąc zawsze niedaleko.
Trudno mi powiedzieć, co uległo zmianie, zawsze byłeś dla mnie prawie jak brat, opiekun, czułam się przy tobie swobodnie, sądząc raczej, że patrzyłeś na mnie jak na podlotka ze względu na dzielącą nas różnicę wieku.
Tym bardziej zaskoczyły mnie niespodziewane zaręczyny* na pierwszej potańcówce na którą wymknęłam się po kryjomu. Wybrałeś najgorszy możliwy moment wdając się w bójkę z chłopakiem, który był wtedy ze mną. Odnajdując w nim swojego przeciwnika, choć nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego.
A może nigdy tego nie zrobiłeś, ale coś się miedzy nami zmieniło - może boisz się, że nie wywiązujesz się z obowiązku, który sam na siebie nałożyłeś (albo zrobił to mój brat) bo wpadam w jeden kłopot za durgim - od Brenyn w którym duch przejął moje ciało a miasto zaatakowały cienie, po wielką falę która mnie pochłonęła a mnie odnaleziono w brzuchu prastarej ramory.
Nazwisko, jak i imię są właściwie dość opcjonalne i mogą ulec zmianie - nie może to być jednak rodzina negatywnie nastawiona do mugoli.
Na wszystkie pytania odpowiem
aktualne | 10.04
[bylobrzydkobedzieladnie]
a perfectly put together mess.
Ostatnio zmieniony przez Neala Weasley dnia 10.04.24 0:42, w całości zmieniany 1 raz
is playing
tricks on you,
my dear
Kiedy nasze spojrzenia spotkały się pierwszy raz nie wiedzieliśmy jeszcze co nas czeka. Czy to było nasze jedyne spotkanie? Czy nigdy więcej nie mieliśmy się zobaczyć? A może czekała nas przyszłość, o której wtedy nawet nie śniliśmy? Tamtego dnia nie wiedzieliśmy o sobie nic, jednak to jedno spojrzenie sprawiło, że w tamtej chwili chcieliśmy poznać się lepiej. Być może spędziliśmy razem tylko ten jeden dzień, by los rozdzielił nas na wiele lat, a potem ponownie pozwolił nam się odnaleźć? Możliwe, że początkowo nawet się nie rozpoznaliśmy, jednak chwila rozmowy sprawiła, że wspomnienia z tamtego dnia powróciły niczym fala? Całkiem możliwe, że jednak postanowiliśmy się nie rozdzielać i połączyć nasze losy ze sobą, tylko co z tego wyszło? Czy uczucie, które rozwijało się przez lata, zapoczątkowane tym jednym spojrzeniem, pozwoliło nam przetrwać, czy może wręcz przeciwnie? Może powoli wyniszczało nas od środka, jednak samo jego istnienie nie pozwalało nam się poddać.
Nie ważne jak potoczyły się nasze losy, w końcu i tak skończyliśmy razem. Byliśmy młodzi, pełni życia i wiedzieliśmy, że dopóki mamy siebie nic, ani nikt nie stanowi dla nas wyzwania. Byliśmy jak dwie strony tej samej monety. Uzupełnialiśmy się nawzajem, wiedzieliśmy, że możemy na siebie liczyć. A co było dalej? Ten rozdział naszej historii jeszcze przed nami.
Poszukuje bratniej duszy, kogoś kto potrafi rozgonić chmury zbierające się w moich myślach, kto jednym spojrzeniem lub słowem sprowadzi mnie na ziemie, podniesie na duchu albo zagoni do roboty. Nasza przeszłość wcale nie musi być usłana różami, może być mętna, pokręcona, nawet pełna dramatów. Przyszłość nie musi malować się w jasnych i przyjemnych kolorach, jednak bez względu na to co szykuje nam los, razem przetrwamy wszystko.
Zapraszam każdą chętną duszyczkę nową lub istniejącą. Nie mam specjalnych wymagań co do biografii, ani co do wizerunku. Zależy mi jedynie na pro rycerskich poglądach i czystej krwi/ze skazą. Najszybciej jestem do złapania na discordzie nick: hankowa, ale na pw również zapraszam.
aktualne
01.09
Ostatnio zmieniony przez Mitch Macnair dnia 01.09.24 15:58, w całości zmieniany 4 razy
Przysięgaliśmy matce, że nie będziemy okładać się pięściami. Za chwil kilka rozdzielała nas rękami i dzieliła szmatą po głowach.
Byłeś moim wzorem. Moim bratem. Moim ojcem. Moim nauczycielem, ale nigdy nie obrońcą. Uciekałeś, gdy działo się źle. Znikałeś bez słowa od czasu do czasu. Zostawiałeś bez przygotowania i uprzedzenia, wracałeś jak gdyby nigdy nic. Takiego cię kochałem. To ty nas zabrałeś z domu, mądrze dzieląc knuty, zaprowadziłeś do nowego królestwa, bo wtedy też uciekaliśmy, a ty opanowałeś tę sztuczkę do perfekcji. Każdym gestem zacierałeś po sobie złe wrażenie. Swoim czarem mamiłeś nawet mnie.
Wierzyłem Twoim słowom. Ufałem Twoim działaniom. Wybaczałem wszystkie błędy.
Póki nie dorosłem.
Ściągnąłeś na naszą rodzinę kłopoty, przeceniłeś swój talent, możliwości, zdolności i czar. Nie uwierzyłeś, gdy próbowałem naprawić Twoje pomyłki. Dopadli nas wszystkich za Twoje błędy i kiedy stanęliśmy w Twojej obronie znów zniknąłeś — co się stało, nie pamiętam. A ty?
Znalazłem cię w Londynie, jesienią 1957 roku. Dorwałem cię na ulicy, choć próbowałeś uciec, gdy mnie poznałeś. Może opanowałeś tę sztuczkę do perfekcji, ale uczeń zaczął dorastać mistrza. Opowiedziałeś mi gdzie byłeś, co robiłeś przez tamte dwa lata, a ja wszystko ci wybaczyłem. Czy ty wybaczyłeś mi, że stanąłem wtedy przeciwko tobie, czy znów mamiłeś mnie swoim czarem, że tym razem nie uciekniesz? Myślałem, ż zaczniemy od nowa. Źle się podziało, Tommy. W styczniu przeze mnie trafiliśmy do więzienia — ja, ty, i mój najlepszy przyjaciel Marcel. Wyciągnięto nas, ale trauma po torturach została. Pakowałeś się w kolejne kłopoty. Oczarowałeś kobietę, siostrę najbardziej poszukiwanej terrorystki, zmuszono cię byś zabił więzione przez szmalcowników dziecko przeznaczone na handel. Nikt poza tą terrorystką, bo gdy cię złapała oddałeś jej swoje wspomnienie. I znów uciekłeś. Porzuciłeś nas bez słowa, zostawiajac w obliczu głodu, ubóstwa, okrutnej wojny.
Stoję na krawędzi, życiowym rozdrożu. Zbyt młody by stać się głową rodziny, zbyt dorosły by wciąż zachowywać się jak dziecko. Nie mam swojego nauczyciela, przewodnika. Nie mam ojca. I choć jestem zły, wciąż naiwnie czekam aż wrócisz. Bym mógł ci wybaczyć, jak za każdym razem, że uciekłeś.
aktualne 7.04.2024
O kontakt proszę na PW lub discordzie: marta#1961
Ostatnio zmieniony przez James Doe dnia 07.04.24 22:18, w całości zmieniany 1 raz
Like a fist. Like a knife.
But I want to be more like a weed,
a small frog trembling in air.
Jako sześciolatek zadzierałem głowę do góry, by ujrzeć jak machasz nam z okna ekspresu Hogwart. Dzisiaj jestem od ciebie trochę wyższy, ale wciąż wydaje mi się, że charakterkiem i wiedzą przerastasz mnie trzykrotnie. Nauka szła ci lepiej, natychmiast po szkole spełniłaś marzenie dostając się na kurs uzdrowicielski. Choć stąpałaś po ziemi pewniej, byłaś (jesteś) Lovegoodem; jak nikt inny potrafiłaś zrozumieć moje pięcie się do nieba, ku przygodom, wizjom niestworzonym. Ku nadziei na lepsze jutro.
Mój autorytecie, moja przyjaciółko, wsparcie w ciężkich chwilach i towarzyszu najlepszych chwil. Nie jesteśmy już dziećmi, które z liści i gałązek sklecały figurki smoków i prosiły rodziców, aby magią wprawili je w ruch. Nasze życia zdominowały kariery, podróże, a ostatnimi czasy również wojna. Ty masz rodzinę, ja jestem starym kawalerem, ale przed tobą nie jest mi wstyd. Nigdy nie było i nigdy nie będzie.
Ostatni rok przyniósł wiele sztormów i przejaśnień. Zmarł nasz wujek, a ojciec zwierzył mi się z sekretu, który znam teraz tylko ja i ona. Mała Calineczka, kuzynka, Celine Lovegood, aż czternaście lat od ciebie młodsza, okazała się być owocem romansu naszego ojca i ciotki. Jeszcze ci o tym nie powiedziałem - jak w ogóle zacząć taką rozmowę i obrócić w proch wszystko co dotąd sądziłaś o tacie?
Gdzie więc zaprowadzi nas los? Nie dowiemy się, póki się znów nie spotkamy.
Szukam siostry, która będzie ode mnie pięć lat starsza, zamężna z dowolnym panem o neutralnych lub prozakonnych poglądach i zajmowała się szeroko pojętym uzdrowicielstwem. W karcie wspomniałam o jej imieniu, ale spokojnie można je zmienić, zwłaszcza, że stworzyłam zupełnie niezwiązaną postać z tym imieniem. Jestem otwarta na sugestie i nowe pomysły, ścisły jest tylko wiek. Po więcej informacji najlepiej pisać na pw Elviry lub na mojego discorda!
26.03.2024
Byłeś dobrym tatą i mężem i przez większość mojego życia uznawałem cię za wzór opiekuna, który spaja rodzinę w całość. Ożeniłeś się młodo, ale kochałeś Morrigan, naszą matkę, w to przynajmniej chciałbym wierzyć. Większość swojego życia spędzałeś na podróżach, ciągnąc nas za sobą po hrabstwach i miastach, i spełniając swoje szalone idee. Przynosiło nam to wiele radości, bo zawsze dbałeś o to, aby niczego nam nie zabrakło - mi, Magdzie; twoim dzieciom, twojej dumie. Tak przynajmniej twierdzisz.
Dlaczego więc odrzuciłeś Celine, tę najmłodszą? Czy powinienem wierzyć w twoje tłumaczenie; że nie chciałeś odbierać jedynej córki bratu, nie wtedy, gdy jego żona dopiero co zmarła w połogu? A może był to zwyczajny wstyd, strach przed konsekwencjami? Odraza do siebie? Dałeś się wszak skusić wilemu urokowi swojej bratowej, zgrzeszyłeś krótkim romansem, który zaowocował dzieckiem. Ukrywałeś to przed nami i przed Egertonem, ukochanym bratem, dopóki ten nie zginął śmiercią zdrajcy w Tower, pozostawiając Celine całkiem samą. Teraz chcesz, żebym się nią zaopiekował, dziewczyną, która uważa, że na śmierć zdrajcy zasługiwałeś ty sam. A ja nawet nie wiem, czy temu zaprzeczać.
Dlaczego, tato?
Szukam ojca, porządnego człowieka z mrocznym sekretem, męża i ojca trójki dzieci, w tym jednego nieślubnego, uznawanego dotąd za dziecko jego brata. Jego sekret poznali jak dotąd tylko Elric i sama Celine, ale kto wie, dokąd nas to zaprowadzi? Nie doprecyzowałam jego zawodu, wyłącznie to, że sporo podróżował, zabierając rodzinę ze sobą, więc zostawiam to pole do popisu. Wizerunek, wiek właściwie też - dowolne, byle w granicach rozsądku, wszak najstarsza z dzieci, Magdalene, ma już 35 lat. Na starcie otrzymasz wspaniałą relację z synem i bratanicą/córką, którą porzuciłeś! Dramy, więcej dram i trudna rodzinna miłość na wyciągnięcie ręki! Po więcej informacji zapraszam na pw Elviry lub na discorda!
26.03.2024
frighten me
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
A teraz... Teraz jesteś już dorosły. Co robisz? Ukrywasz się, czy może aktywnie działasz dla Podziemia? A może mylnie myślisz, że jesteś czarodziejem półkrwi lub nawet czystokrwistym i wciąż nie masz pojęcia o mugolskich korzeniach?
Chodź, poznajmy się.
!!! I jeśli zaciekawiła cię ta historia, ale bardzo nie lubisz postaci męskich i wolisz zagrać żeńską - mogę zgodzić się żeby zaginionym rodzeństwem była siostra, może możliwa będzie drobna korekta w KP.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Maisie Moore dnia 02.09.24 13:50, w całości zmieniany 8 razy
Life seems so very frightening"
Kiedyś było nas czworo.
Pierwsza była Elia, cudowna istota o sarnich oczach, idealna córka o wielu talentach. Zawsze była wzorem cnót wszelakich w oczach naszej matki, o wiele łatwiej niż ja przyjmowała nauki kobiecych umiejętności. Umarła początkiem 1958 roku, kiedy mugolska tłuszcza zaatakowała jej dom i spaliła ją wraz z jej malutkim dzieckiem.
Drugim i trzecim z rodzeństwa byli bracia. To z wami najbardziej lubiłam spędzać czas w dzieciństwie, pokazywaliście mi zakątki pobliskiego lasu i spędziliśmy razem wiele godzin na beztroskiej zabawie, zaś później, w Hogwarcie, zawsze mogłam na was liczyć. Niestety jednego z was (w wątkach nazwałam go Fabianem) również już nie ma, zginął kilka miesięcy po Elii. Wściekły na mugoli za jej bezsensowną śmierć poparł Rycerzy Walpurgii i zginął w starciu ze zwolennikami Zakonu Feniksa lub promugolskimi bojówkami.
Zostałeś tylko ty, brat którego poszukuję. Kim jesteś? Jak toczyły się twoje losy w szkole i po niej? Jak radzisz sobie z nieszczęściami, które spadły na naszą rodzinę?
| Poszukuję zatem jednego z braci Yany. Jeśli byłeś drugim z rodzeństwa, twój wiek powinien być bliżej górnych widełek (powiedzmy 25-28 lat), jeśli trzecim - bliżej dolnych (21-25 lat). Najstarsza siostra w chwili śmierci miała około 29-30 lat. Choć dopuszczam też ewentualność, że bracia byli bliźniakami, jeśli bardziej pasowałby ci taki koncept. W karcie postaci nie precyzowałam imienia ani zawodu braci, choć preferuję, by swoją kreacją wpisywał się w opis rodziny Blythe istniejący na forum, co tyczy się szczególnie poglądów - te powinny być konserwatywne, zwłaszcza po tym, co wycierpiała rodzina naszych postaci z rąk mugoli i ich zwolenników. Możesz być neutralem jak Yana, a możesz być sojusznikiem rycerzy jak nasz zmarły brat.
aktualne
W karcie postaci nie pisałam o nim wiele, więc masz spore pole do popisu jeśli chodzi o rodzinę pochodzenia, dokładny wiek czy zawód postaci, choć preferowałabym, żeby postać była krwi czystej ze skazą z rodziny o antymugolskich przekonaniach, Blythe'owie raczej nie przepadają za rozrzedzaniem krwi. Ta relacja to właściwie zarys, luźny pomysł dla osoby mającej ochotę zrobić wdowca, który utracił małżonkę w wyniku wojennych zawirowań i poszukuje rodziny owej żony. Może akurat te poszukiwania zainspirują cię do powiązania się z Yaną?
Tak więc, w skrócie, kilka lat temu poślubiłeś Elię Blythe (czy z miłości, czy z powodu rodzinnych układów, to już zostawiam tobie), która jakiś czas później urodziła ci syna. I żyliście sobie spokojnie i szczęśliwie aż do stycznia 1958 roku, kiedy to pod twoją nieobecność rozjuszona mugolska tłuszcza napadła na wasz dom, paląc go wraz z Elią i jej małym dzieckiem, która, jako pani domu i delikatna artystyczna dusza, nie potrafiła się obronić przed nieznającym magii, ale znacznie liczniejszym i brutalnym wrogiem. W jaki sposób się o tym dowiedziałeś i jak zareagowałeś na tę tragedię, pozostawiam już twojej wizji, wiele rzeczy możemy przedyskutować wspólnie i razem ustalić ciekawą relację. Elia miała około 29-30 lat (urodzona prawdopodobnie koło 1929 roku), więc twoja postać powinna być co najmniej w tym wieku lub starsza. Zawód dowolny, neutral lub sojusznik rycerzy (może zradykalizowałeś się właśnie po śmierci żony i syna z rąk mugoli?); jeśli decydujesz się na opcję z neutralem, to twoja postać i tak powinna być poglądowo bardziej po stronie konserwatywnej.
aktualne
To kolejny luźny pomysł na relację. A mianowicie, kiedy jeszcze żyła mama Yany, jej główną ambicją było wydanie córek za mąż. Ze starszą, Elią, jej się udało, ale Yana była bardziej oporna i ani myślała wychodzić za mąż w tak młodym wieku, kiedy jeszcze tyle ciekawych rzeczy było do zrobienia i tyle miejsc do odwiedzenia. Twoja postać mogła być zainteresowana Yaną - być może za jej osobowość, a być może przez wzgląd na jej pochodzenie i chęć powiązania się z rodziną Blythe. Może nawet próbowałeś okazać jej zainteresowanie, tylko zostałeś spławiony? Miałoby to miejsce w okolicach 1956 roku - później jednak wybuchły anomalie, matka Yany umarła, i wraz z nią umarł także pomysł wydania Yany za mąż, na co moja postać odetchnęła z ulgą i wróciła do poszukiwania swojej życiowej ścieżki, a także do swoich problemów, których ostatnimi czasy jej nie brakowało. Twoja postać może odpuściła, a teraz z jakiegoś powodu przypomni sobie o upartej, ale niezdecydowanej pannie Blythe?
Z tej relacji nie musi wyniknąć nic poważnego. Może być tylko ciekawym smaczkiem w fabule naszych postaci, może rozwinąć się w stronę zarówno przyjaźni, jak i relacji negatywnej. Nie szukam dla Yany narzeczonego, a po prostu takiej trochę zabawnej, a trochę może smutnej relacji z młodzieńcem, który kiedyś się nią interesował, i co istotne, ona mogła o tym nawet nie wiedzieć, albo nie podejrzewać zamiarów twojej postaci. Może dopiero teraz dowie się, że za jej plecami próbowałeś dogadać się z jej rodzicami, ale po śmierci jej matki wycofałeś się? Twoja postać mogła na przykład mieć interesy z ojcem Yany, lub być przyjacielem rodziny/synem przyjaciół rodziny. Choć jeśli fabuła by się ładnie kleiła i rozwijała w tę stronę, to nie wykluczam związku w jakiejś dalszej perspektywie.
Dokładny zarys jest do wspólnego przedyskutowania, bo może to być zarówno już istniejąca postać, jak i nowa. Mam tylko jeden warunek, żeby ów pan był choć minimalnie starszy od Yany i był krwi czystej, z rodziny o dobrej reputacji, bo mieszaniec albo miłośnik mugoli nie miałby szans już na starcie. Do przedyskutowania są także okoliczności, jakie sprawiły, że pojawisz się nagle w życiu Yany.
aktualne
Poszukuję dla Yany bliskiej przyjaciółki z lat szkolnych, z tego samego roku i domu (ewentualnie może być rok starsza, albo może być z Ravenclawu), krwi najlepiej czystej ze skazą. W przypadku krwi szlachetnej byłaby to zbyt duża przepaść i Yana nie potrafiłaby zapomnieć o swojej niższej pozycji, co byłoby uciążliwe zwłaszcza już w dorosłości i przyjaźń byłaby dość trudna, a w przypadku półkrwi, raczej też nie chciałaby być kojarzona jako osoba przyjaźniąca się z mieszańcami, dlatego krew czysta to najbezpieczniejsza i najbardziej wiarygodna opcja. Nasze postacie mogły poznać się na początku edukacji (może nawet już w pociągu, albo wieczorem w dormitorium, jeśli byłyby z tego samego roku i domu?), a jeśli rodziny były zaprzyjaźnione, to mogły poznać się nawet przed wyruszeniem do szkoły. Ich przyjaźń mogła trwać przez całą szkołę, mogły się nawzajem wspierać, robić razem różne rzeczy i snuć plany na przyszłość.
A teraz? Czy ich relacje dalej pozostają równie bliskie? Pozostawiam pewną dowolność w kwestii tego, czym przyjaciółka zajęła się po Hogwarcie i jakie ewentualne dramaty przeżywała po szkole, byle światopoglądowo (przynajmniej oficjalnie) pozostawała konserwatywna i popierająca rządy Malfoya. A jak fabuła poprowadzi nasze relacje dalej i w jaką stronę pójdą w teraźniejszości i przyszłości, to już się zobaczy! Jak się pojawisz, oprócz budowania relacji teraźniejszej, możemy też pograć retrospekcje z lat szkolnych!
aktualne
Zgodnie z opisem rodziny Blythe, członkowie naszych rodzin od wieków darzą się niechęcią, która narodziła się w czasach, kiedy Blythe'owie żyli na ziemiach Northumberland i wyznawali zupełnie inne poglądy na kwestie mugolskie niż ród zarządzający tymi ziemiami. Narastający konflikt finalnie skutkował wygnaniem rodziny Blythe z tamtych ziem, skąd odchodzili w poczuciu niesprawiedliwości, i przez kolejne wieki trwała ich niechęć do Longbottomów, którą zaszczepiano także kolejnym latoroślom.
Także Yana słyszała te opowieści i ojciec od dziecka zaszczepiał w niej niechęć do Longbottomów i tęsknotę za tym, co Blythe'owie utracili. Poszukuję zatem młodego Longbottoma dowolnej płci - może to być chłopak, a może być dziewczyna, najlepiej z rocznika Yany, ewentualnie może być rok w jedną lub drugą, ale preferowany rocznik Yany (czyli data urodzenia pomiędzy 01.09.1937 a 31.08.1938). Mam ochotę na płomienną niechęć, która mogła trwać od początków nauki, tym bardziej że Yana była Ślizgonką, i choć należała do tych bardziej "normalnych" Ślizgonów, to z Longbottomem mogli czasem drzeć koty, co można by rozegrać w jakichś retrospekcjach.
A w teraźniejszości? To już kwestia ustalenia, jak i gdzie ścieżki naszych postaci przetną się ponownie. Yana nie należy do organizacji, ale światopoglądowo pozostaje antymugolska i popiera rządy Malfoya, a Harolda Longbottoma uważa za fałszywego ministra szlamolubów. Ta relacja to bardziej smaczek, luźna inspiracja, ale kto wie, co takiego wyjdzie z fabuły, wszystko jest do dogadania i rozegrania.
aktualne
01.09.2024
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Yana Blythe dnia 13.09.24 13:25, w całości zmieniany 6 razy
Our end is always self-made
Twierdzisz, że lubisz ze mną pracować, że nigdy nie przedstawiłam Ci mało interesującego problemu; ile jest w tym jednak szczerości, a ile suchej grzeczności, politowania wobec ambitnej kobiety? Zbyt nikle okazujesz emocje, bym była w stanie Cię przejrzeć. To nic, bo nigdy nie sprawiłeś, że czułam się niedoceniona. Szukamy zresztą swojego towarzystwa, mniej lub bardziej świadomie, bo ja lubię wystawiać Twoją wiedzę na próbę, a ty... kto wie? Jestem piękną kobietą, panie de Montmorency.
W ostatnim czasie ja szukałam Twojego towarzystwa znacznie częściej i życzliwiej niż wcześniej. Byłam dobrą koleżanką wspierającą Cię po nagłej i och, jakże fatalnej śmierci żony podczas feralnego deszczu meteorów trzynastego dnia sierpnia. Zatapialiśmy się w pracy, ścieraliśmy ciągle jak dwa przyciągające się grawitacyjnie byty podczas działań ratunkowych w hrabstwach środkowej Anglii. Gdy przyszło co do czego nie oparłeś mi się kiedy oferowałam Ci komfort, jakiego nie zaznawałeś już w domu. I teraz masz wobec mnie obowiązek.
Mam świadomość, że dziecko, które noszę nie może być Twoje; świadomość, którą, rzecz jasna, nie zdecydowałam się podzielić. Ale czy to ma jakieś znaczenie? Twoja starsza córka też nie jest moja, a jednak zgarnęłam ją w swoje opiekuńcze szpony.
Elvira jaka jest, każdy widzi. Niemniej jednak chętnie opowiem o niej więcej, wprowadzę w świat nowe duszyczki i przytulę do serca starsze. Bardzo chętnie rozwinę tę relację na fabule; zakładam, że bazowo się nie kochamy i wykorzystujemy, choć, oczywiście, nie podejrzewasz nawet, że moja świeża ciąża może nie być Twoją sprawą. Czy się tego dowiesz? Czy będziemy w stanie razem żyć? Czy mnie pokochasz? A ja ciebie? Czy będę Ci uprzykrzać życie? Czy Ty mi będziesz? Czy Twoja córka będzie punktem granicznym mojej cierpliwości? Uwielbiam grać na flow, uwielbiam nagłe zwroty akcji i dramatyczne fabuły. Idźmy na całość albo wcale!
will you be satisfied?
W Wiśniowym Sadzie urodziły się trzy gwiazdy o włosach koloru miedzi i dobrych sercach, a imiona przejęte miały od kwiatów, jak to nakazywała rodowa tradycja.
To my. Rosemary, Peony i Hyacintha. Ja urodziłam się jako pierwsza, wy kilka lat po mnie, w krótkim odstępie czasu między sobą - dzięki temu stworzyłyśmy silne więzi, które pozwalają nam traktować się z niezwykłą troską i uczuciem. Pokochałam was obie całym sercem, oddawałam swój czas, pokazywałam świat, jaki rodzice pokazali najpierw mnie samej. Bawiłyśmy się w naszym rodzinnym wiśniowym sadzie, razem brudziłyśmy dłonie ziemią naszego przydomowego ogrodu i biegałyśmy po okolicznych polach, plotłyśmy wianki, czytałyśmy najpiękniejsze miłosne historie, samym marząc o tym, by kiedyś dostać od losu wspaniałego męża i stworzyć z nim kochającą się rodzinę, tak podobną do tej naszej. Niczego nam w życiu nie brakowało - miałyśmy dzięki naszym rodzicom pieniądze (choć nie na wszystkie zachcianki), miłość i dach wspaniałego, dużego, wielopokoleniowego domu nad głową. Wpajano nam dobre zasady, którymi się kierowałyśmy i prawdopodobnie kierujemy nadal - nie życzymy nikomu złego, mugole są integralną częścią otaczającego nas świata, pomagamy tym, którzy tego potrzebują, a ziemię dookoła nas traktujemy z odpowiednim szacunkiem. Może mamy w głowie ideały i marzenia, ale dobre z nas dziewczyny.
Szukam moich dwóch młodszych sióstr! Wcześniej wspomniane imiona są oczywiście możliwe do zmiany, ale powinny nawiązywać w jakiś sposób do świata roślin, kwiatów (łacińskie i angielskie odpowiedniki są super!), może nawet bogiń patronujących zbiorom, płodności czy wzrostowi. Wiek jest do ustalenia, choć najniższa granica to takie 18 lat. Z wizerunkiem mogę pomóc, mam kilka fajnych propozycji . Zdecydowanie bardziej odpowiadają mi rude włosy, choć nad zmianą też możemy pokminić!
aktualne - najmłodsza siostra (średnia odnaleziona <3)
120.06
"Przepraszam."
Nasze młode serca odnalazły się w Hogwarcie i to właśnie tam rozkwitaliśmy w swoich objęciach - młoda, ambitna śpiewaczka, którą wybierano jako solistkę Żabiegu Chóru, i zdolny, niezwykle przystojny gracz Quidditcha, którego uśmiech onieśmielał, a spojrzenie pochłaniało bez reszty. Byliśmy małymi gwiazdami lśniącymi wśród kamiennych murów szkoły; chłopcy zazdrościli ci takiej ślicznej dziewczyny, a mi tak urodziwego i silnego chłopca. Dziś zastanawiam się, co tak naprawdę nas ku sobie przyciągnęło - nietuzinkowa uroda i chęć błyśnięcia w towarzystwie, zasmakowania popularności, czy jednak coś nieuchwytnego, zakorzeniona w sercu nieśmiałość, ciepło drugiej dłoni? Cokolwiek to było, nieważne jak gorące i magnetyzujące uczucie nami zawładnęło - nie przetrwało. Rozdzieliliśmy się na londyńskim peronie z dyplomami ukończenia Hogwartu w dłoniach, spojrzeliśmy na siebie z tęsknotą i odeszliśmy w kierunku swoich rodzin, widząc się w tym miejscu po raz ostatni. Później wysłałeś mi list tłumaczący, że nie możemy już razem ze sobą być i że to i tak nie przetrwałoby próby czasu i przestrzeni. Wiele czasu minęło od tamtego chwili, moje złamane serce już się zagoiło, nie widziałam cię ani razu i nawet nie wiem, co by się stało, gdybyśmy jednak przypadkiem spotkali się na rogu budynku, w zgiełku, w chaosie tego świata. Wiem tylko, że czuję do ciebie żal, bo sądziłam, że to na serio.
Szukam pierwszej miłości Romy z czasów Hogwartu! Możesz być nowym użytkownikiem (zadbam, otulę kocykiem i oprowadzę po forum! ) albo morsowym weteranem, każdego przyjmę z otwartymi ramionami. Jesteśmy albo w tym samym wieku albo jesteś ode mnie starszy o rok, dwa lata. Okoliczności zerwania, zwłaszcza z twojej strony, są całkiem do omówienia - to mogła być twoja decyzja, nieszczęśliwy wypadek, wyrzuty sumienia; może jednak byłeś szlachcicem i twoi rodzice absolutnie nie wyrazili na nas zgody? Opcji jest mnóstwo, a ja jestem elastyczna i lubię się dopasowywać .
aktualne
12.06
the girl with the red hair
Ostatnio zmieniony przez Rosemary Sprout dnia 12.06.24 12:13, w całości zmieniany 1 raz
i might grow
deeper roots
Od zawsze była ogniem, chociaż ukochała wodę. Burzyła się przeciwko wszystkiemu i wszystkim, walcząc ze światem nawet wtedy, kiedy on z nią nie walczył. Wychowanka sierocińca, potem zaś szkolny kawalarz, z solidnym zamachem jak na pałkarkę przystało. A później zaś wybrała życie na statku, pragnąc zobaczyć lądy gdzieś za horyzontem, zasmakować nieznanego - musiała to robić jednak jako mężczyzna, metamorfomagię rozwijając do stopnia, gdy płynnie potrafi zmieniać swoją postać. Żeglarka, przemytniczka, handlarka - i awanturnik, w pełnym znaczeniu tego słowa. A także osoba ze złotym sercem, która chciałaby głównie pomagać tym, którzy w tych czasach sami sobie pomóc nie mogą.
Władcy Devon, królowie-wojownicy. Dziś wiele rodów kpi sobie z waszej rodziny i waszego zamiłowania do świata niemagicznego, ale wam to nigdy nie przeszkadzało, bo zawsze z dumą i siłą pełniliście swoje obowiązki. Kiedy przyszedłeś na świat, byłeś dokładnie takim samym rudzielcem jak reszta, a jednocześnie sprawiałeś najwięcej problemów. Nie złośliwie, nie specjalnie, po prostu wydarzenia brnęły do ciebie jak do rzepy do psiego ogona. Może to właśnie sprawiło, że tak łatwo było nam się porozumieć?
Twoja mama chciała zabrać cię na odwiedziny do jednego z sierocińców, do którego przekazywaliście zabawki. Nie była to najbardziej fascynująca wyprawa życia, a przynajmniej tak mogłeś uważać na początku, jednak coś przekonało cię do pojechania – i tak się właśnie spotkaliśmy, kiedy przyłapałeś mnie na próbie wymknięcia się i mojej wielkiej ucieczki. Dziś wiemy, że plan zabrania trzech kromek chleba i ruszenia za ocean nie miałby zbyt wielu szans na powodzenie, wtedy jednak śmieliśmy się, że kiedyś wyruszymy tak razem.
Twoja rodzina pokazała mi dom, jakiego nigdy nie miałam. Ganialiśmy się po zielonych łąkach, wspinaliśmy na drzewa, aby zwisać niebezpiecznie z gałęzi, uciekaliśmy przed użądleniami pszczół i wsadzaliśmy dłonie do słoików z ciastkami, udając, że w tym czasie nie ma nas w domu, a deseru nie zjedliśmy wcale. Byliśmy dziećmi, robiąc wszystko co nam się żywnie podobało, szalejąc i siejąc chaos, ale zawsze pod koniec dnia wracając i ciesząc się z „rodziny”, jaką znaleźliśmy.
Lata mijały i poszliśmy do Hogwartu, jak zawsze nierozłączni. Śmieli się z nas, że skończymy razem, ale absolutnie nie skupialiśmy się na tym, będąc nawet nie przyjaciółmi, ale po prostu bratnimi duszami, tak samo rudymi i tak samo niesfornymi. Mnie drogi zawiodły też do drużyny Quidditcha, może też będziesz tym zainteresowany? Znajdowaliśmy nowych znajomych i przyjaciół, ale im bliżej końca naszej edukacji, tym bardziej nasza przyszłość stawała pod znakiem zapytania. Ja ukochałam morze i chciałam się w tym realizować, ciebie jednak trzymało tu wiele. Rozstaliśmy się w przyjaźni, z wiedzą, że nie ważne, co się stanie, będziemy za sobą tęsknić i wcale nie wpłynie to na naszą relację.
Od zawsze chciałeś pomagać społeczeństwu, a w przeciwieństwie do mnie, twoje oceny nie były najgorsze. Czy wybrałeś Ministerstwo Magii? Czy może inną odegrałeś rolę? Kiedy zaczęła się wojna, kiedy musiałeś wybrać stronę, doskonale wiedziałeś, jak wybierze twoje serce. A ja, gdy tylko wróciłam, poszłam za tobą. Bo w końcu we wszystko pakowaliśmy się razem i razem z tego wyjdziemy.
Poszukuję postaci Weasleya i to nie przypadkowego, bowiem takiego, który dla Thalii był jak dusza w innym ciele. Przyjaźń mocna, trwała i polegająca przede wszystkim na tym, że obydwoje byliśmy przez długi czas nie do okiełznania. Były wcześniej postacie na tej podstawie, ale nie chcę tutaj niczego narzucać. Ukocham starszego gracza, nowemu Morsowi oferując dużo zdjęć uroczych piesków, pomoc przy forum i dużo wątków, zabawnych i emocjonalnych, trudnych i takich, przy których po prostu będziemy się wygłupiać.
aktualne
08.06.
Myślałeś, że przyszłość będzie dla ciebie prosta, bo jak skomplikowane życie mogłoby dla ciebie być, gdy skończyłeś niedawno szkołę, zacząłeś uczyć się przejęcia rodzinnego interesu, a upatrzona przez ciebie dziewczyna przyjęła twoje oświadczyny. I nagle, gdy wszystko szło idealnie, życie posypało ci jak domek z kart. Wypadek, który dla świata został tylko wypadkiem, dla rodzinny jednak czymś więcej, odejście narzeczonej, oddalenie się od społeczeństwa…życie uczyniło cię twardym, podobnie jak mnie, chociaż tego nie mogłeś wiedzieć.
Twoja była narzeczona nie poinformowała cię bowiem, że była w ciąży. Nie dała ci też znać, że dziecko przekazano do sierocińca, żyliśmy więc oddzielnie, chociaż przydałoby się wiedzieć nam o swojej wzajemnej egzystencji – ja tęskniłam za posiadaniem rodziców, ty, chociaż ułożyłeś sobie życie zupełnie inaczej, czasem wspominałeś co by mogło się zdarzyć, gdyby wszystko zadziało się w inny sposób.
Pewnego dnia jednak natknąłeś się na osobę, której nigdy nie spodziewałeś się już zobaczyć. Rozmowa na pewno nie potoczyła się, tak, jak chciałeś, wypełniona niezręcznością w atmosferze której chciałeś szybko się żegnać, gdyby nie istotny szczegół informacji, który zdradził ci moje istnienie. Podążyłeś za śladami, za którymi i ja podążałam i w końcu udało nam się spotkać. Przywiodła cię do mnie ciekawość, strach, czy może prawdziwa troska?
Jestem daleka od idealnej córki. Buntuję się dla samej idei buntu, wybrałam morze zamiast innego, przyzwoitego zawodu, a na wojnie biegam za lokalnymi terrorystami. Nie wiem, czy przerasta mnie bardziej wszystko, w co się pakuję, czy fakt, że nawet jeżeli chciałabym nawiązać jakąś głębszą relację z tobą, wychodzi mi to topornie. Czy ty jesteś zainteresowany, czy jednak obecne życie sprawia, że nie urabia cię posiadanie kogoś jeszcze? Przekonajmy się, jak życie chce nam się potoczyć.
Szukam pana w wieku koło 50+, strona w sumie dowolna, któremu tak z 30 lat temu uciekła (wtedy) narzeczona. Istniała kiedyś na forum taka postać, ale nie chcę niczego konkretnego narzucać, okazuje się jednak, że posiadasz nieślubną córkę. Jak daleko chcemy pociągnąć naszą relację i gdzie rysujemy linię naszej relacji. Thalia, chociaż jest po stronie niebieskiej, nie jest obecnie aktywna w działaniach Zakonu.
aktualne
08.06.
Nie pochodziłeś z wybitnie bogatej rodziny. Nie przeszkadzało ci to, bo mieliście zawsze dużo wzajemnej miłości w rodzinie, wspieraliście się przez większe problemy, przechodząc łatwiej do spokojniejszych dni. Szybko odnajdywałeś się w najnowszych miejscach, a i ciebie ciągnęło coś w inne miejsca świata, nie mogłeś nigdy usiedzieć w miejscu. Czy to kwestia bycia tym dziwnym rodzeństwem, czy może rozchodziło się o coś innego. Chadzałeś własnymi ścieżkami, powodując kłopoty, jednak zawsze potrafiąc się z nich jakoś wykaraskać.
Nie ze wszystkich jednak dałeś radę zrobić to tak łatwo. Znalazłam cię w portowym zaułku, otoczonego przez mężczyzn, którzy naprawdę nie byli wobec ciebie przyjaźni. Kompleks idioty-bohatera sprawił, że najpierw działając, potem myśląc, rzuciłam ci się na pomoc. Skończyło się to mało chwalebnie, bo ostatecznie z tarapatów wyciągnąć nas musiał znajdujący się w okolicy auror. Nie sądziłam, że tak szybko moja przykrywka jako mężczyzny wyda się tak szybko, jednak obiecałeś zachować sekret, nie wydając nikomu kim tak naprawdę jestem – kobietą, która po prostu chciała znaleźć się na morzu.
Od tego czasu wymienialiśmy listy, zaciekawieni osobą, którą spotkało tak gwałtowne spotkanie, a które było dla nas niespodziewanym początkiem. Ja martwiłam się o ciebie, ty o mnie? Nie wiem, ale bardzo miło mi tak myśleć. Szybko przestaliśmy myśleć, że o sobie coś nawzajem zawdzięczamy, swoje relacje za pomocą listów przyjmując raczej z uśmiechem i rozbawieniem niż wyczuciem. Być może nawet uważając cię za brata i rodzinę, której nie miałam.
Nie spodziewałam się jednak, że odnajdziesz się po latach. Że odnajdziesz statek na którym pływam, aby się tam zaciągnąć. Mieliśmy swoje różnice i swoje zdania, ale połączyło nas coś bliskiego, a bez twojego wsparcia po moim ujawnieniu się jako kobiety na pewno byłoby mi o wiele trudniej. Jesteś przy mnie na dobre i na złe. A ja przy tobie. Wciąż jednak kusi cię coś więcej, coś jeszcze. Być może podjęcie działań wraz z pozostałymi, walcząc o odzyskanie kraju.
Szukam bardzo konkretnego kolegi ze statku – takiego, któremu kiedy był młodszy Thalia rzuciła się kiedyś na pomoc, co wcale nie skończyło się dobrze, ani dla ciebie, ani dla mnie; gdyby nie przechodzący akurat obok auror, naprawdę byłoby nieciekawie. Potem się rozstaliśmy, a ty pozwoliłeś mi zachować mój sekret, następnie jednak coś przyciągnęło cię do pływania. Może to być osoba w wieku Thalii, może nieco starsza, idealnie bym jednak widziała kogoś w wieku młodszych dzieciaków (minimum wiekowe to 21 lat, chyba, że nie zależy ci, aby twoja postać skończyła Hogwart). Mamy na forum dużo aktywnej młodzieży, zwłaszcza tej działającej po stronie Zakonu, co dałoby szansę na dużo relacji. Bardzo ukocham za obecność tej postaci, oferując dużo pomysłów na wątki prackowe, a jednocześnie dając też sporą swobodę w kreacji. Postać roboczo została nazwana Jenkisem, może to jednak być ksywka. Bardzo ukocham za tę postać, nowego i starego Morsa, pomagając odnaleźć się i podpowiedzieć co i jak.
aktualne
08.06.
Rodzina kombinatorów, wynalazców, podróżników i kupców, naukowców i odkrywców. Wellersowie szukali sławy i bogactw wszędzie, gdzie mogli się na nie natknąć, heroiczne poświęcenia czy dramatyzmy zostawiając komuś innemu. Od zawsze szukaliście odpowiedniego punktu nacisku, wykorzystując spryt i planowanie bardziej niż ciężką pracę. Nie znaczy to jednak, że nie byliście gotowi zapracować na własne sukcesy – z flisaków staliście się kupcami przypraw, dorabiając się godziwych pieniędzy.
Ciebie i twoje rodzeństwo wychowano w duchu radzenia sobie w każdej sytuacji, jak ciężka by ona nie była. Bardzo dobrze wpasowywałeś się w rodzinne tło, wyczulony na nadarzające się okazje. Hogwart stał się okazją do znalezienia przyjaciół, wyrobienia sobie kontaktów, zawarcia znajomości, które pomóc mogły ci w dawnym życiu. Czy już wtedy wiedziałeś, kim dokładnie się staniesz? Tego akurat nie wiem, zdradzasz mi tyle, ile chcesz, abym wiedziała. Wkrótce jednak po szkole zacząłeś pływać. Czy od zawsze była to „Shannon”, czy jednak pozwiedzałeś sobie jeszcze trochę świata? Coś jednak przygnało cię na okręt, coś jednak sprawiło, że wybrałeś to miejsce. Awansowałeś dość szybko, dobrze odnajdując się w świecie żeglarzy, poświęcony swojej pracy i zainteresowany nią bez granic.
Życie na lądzie cię już nie interesowało, niewiele myślałeś też o rodzinie samej w sobie – a przynajmniej dopóki się nie spotkaliśmy. Rekrutując mnie nie wiedziałeś, że moja męska forma to jedynie przykrywka. Nagle jednak znalazłeś mnie, gdy straciłam panowanie nad swoim darem, a ja spodziewałam się, że od razu odstawisz mnie na ląd, ty jednak dostrzegałeś pozytywy w tej sytuacji. Zachowałeś mój sekret, ucząc mnie wszystkiego, co potrzebne mi było do przetrwania na morzu. Pokazywałeś mi wiązanie węzłów, uczyłeś walki wręcz, byłeś mi mentorem i ćwicząc przywoływanie patronusa myślałam właśnie o tobie.
Nigdy nie będę miała pewności, czy szedłeś z duchem nowych czasów, czy po prostu widziałeś we mnie dobrą inwestycję. Kiedy poprzedni kapitan zmarł, przejąłeś jego funkcję, ale kiedy ogłosiłam, że chcę pływać jako kobieta, nie byłeś równie ucieszony. Pozwoliłeś mi na to, dając swoje nazwisko, ale tyle mogłeś dla mnie zrobić, wsparcie okazując mi na lądzie, na morzu zaś nie faworyzując nikogo. Teraz pracujesz dla każdego, kto wynajmie twój statek, przysługując się również Zakonowi Feniksa. Do twojej działalności dochodzi jeszcze ciemniejsza strona, bo zajmowanie się przemytem to dodatkowy zysk, z którego nie zrezygnujesz łatwo.
Szukam Hansa Wellersa, kapitana "Shannon", statku na którym obecnie pływa Thalia. W zamian mogę zaoferować dużo wątków, powiązanie z istniejącymi już graczami (zmarły brat), pomoc z wdrożeniem się dla nowego Morsa i dużo sympatii ze strony tej rudej mewy. Przyjmę każdego, nowym Morsom pomagając się wdrożyć! Nie gryzę i nie uciekam, mam postacie raczej aktywne i zawsze chętnie ustalam co i jak. Na forum znajduje się opis rodziny Wellers, na tyle jednak swobodny że pozwalający na dość sporą kreację - niewiele ustalałam Hansowi, dlatego jestem też dość otwarta na zmiany albo inne podejścia do konceptu, chcąc się głównie dobrze bawić.
aktualne
08.06.
W sprawie wszystkich szukajek można spokojnie pisać na priv albo discord (andromedae.). Ukocham, nie będę poganiać, przygarnę nowego morsa albo starego.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Ostatnio zmieniony przez Thalia Wellers dnia 08.06.24 14:53, w całości zmieniany 1 raz
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
Jak to jest przeżywać tortury przez cały czas, we dnie i nocą, rozpaczliwie pragnąc czegoś, o czym wiesz, że nie powinnaś tego chcieć; czegoś, co nawet nie odwzajemnia twoich uczuć. Wiek do 45 lat | relacja z przeszkodami | płeć dowolna | krew szlachetna, czysta ze skazą, półkrwi | romans zakończony fiaskiem
Mojego narzeczonego spopielił smok i chociaż mu się należało, trochę skomplikowało to moją sytuację na rynku matrymonialnym i plany na przyszłość. Bycie żoną nigdy nie należało do priorytetów, którymi się kierowałam. Byłam gotowa ponieść pewne niedogodności związane z tą rolą, urodzić mężowi potomka, a potem żyć po swojemu, najlepiej w powietrzu. Obecnie jest to mało prawdopodobne, a chociaż bezpłodna, nadal stanowię pewien polityczny argument w oczach nestora. Wątły, ale z mojej perspektywy niebezpieczny. Wiem, że jeśli to się stanie, nie sprzeciwię się jego decyzji, ale mój buntowniczy charakter nie pozwala mi tego tak zostawić.
Dlatego chcę chociaż spróbować odnaleźć to, co inni nazywają miłością. Podjąć próbę zrozumienia, o co chodzi z TYM WIELKIM UCZUCIEM.
Oczywiście moją jedyną prawdziwą miłością jest latanie i nie sądzę, by to się zmieniło. Pod płaszczem towarzyskiego dystansu i niechęci do etykiety skrywam jednak serce gotowe
| Szukam relacji:
- niełatwej, bo bez kolorowych serduszek i sypania kwiatków ze względu na trudności na nas czekające
- skomplikowanej, bo wynikającej z różnic między nami, które są przeszkodą nie do przejścia
- nieodpowiedniej dla szlachcianki i mimo wszystko damy
- tajnej z racji powyższych
- będącej eksperymentem, na czym miłość polega
- zakończonej rozstaniem
| Potencjalne przeszkody:
- jesteś ze szlacheckiego i wrogiego nam rodu, popierasz czystki mugoli
- jesteś ze szlacheckiego i przyjaznego rodu, ale ja nie mogę mieć dzieci i twoja rodzina się nie zgadza
- masz krew czystą, ale ze skazą i zajmujesz się interesami, których moja rodzina nie akceptuje, popierasz czystki mugoli
- jesteś półkrwi, bo chociaż tolerujemy nawet mugoli, to tolerancja kończy się na wizji małżeństwa kogoś z nas wyraźnie poniżej statusu społecznego
- jesteś żonaty, więc przyłapanie nas na romansie byłoby łagodnie mówiąc niemile widziane
- jesteś kobietą, a to dopiero byłaby afera
- nie umiesz latać na miotle, nie ma szans, żebym na ciebie nawet spojrzała
- combo wszystkiego z powyższych i inne pomysły na przeszkody między nami
| Twoje uczucia:
- nie muszą odwzajemniać moich, więc bez problemu możesz się mną nawet bawić i oszukiwać, ja cię kocham, ty mnie nie musisz
- nie mają wpływu na naszą przyszłość: nawet jeśli odwzajemniasz moje, to NIE będziemy razem, bo na końcu zawsze wybiorę swoją rodzinę, nigdy nie zdecyduję się oficjalnie i wprost złamać panujących zasad, mimo miłości
W skrócie: szukam kogoś do miłosnego eksperymentu, romansu na próbę, z góry skazanego na porażkę, co nie oznacza, że w trakcie jego trwania nie możemy się dobrze bawić ALE NIKT NIE MOŻE SIĘ DOWIEDZIEĆ ALBO ZRZUCĘ CIĘ Z MIOTŁY!
aktualne
04.06
Szukam człowieka w którego, jako jeszcze portowy gówniak miałem wlepione oczy i sobie myślałem, że jak dorosnę to chcę być jak on. W moich wyobrażeniach nie miałeś nikogo, nie miałeś niczego, a dziś połowa ludzi z doków zna twoje imię, w każdej melinie znajduje się dla ciebie wolny stolik, aportowe rury chętnie rozkładają przed tobą nogi. Jesteś jedną z tych nielicznych osób które coś w porcie znaczą. Jesteś starszy ode mnie. Ukochałbym, gdyby ta różnica była większa niż 3-4 lata, lecz nie musi. Możesz widzieć we mnie dawnego siebie, możesz postrzegać mnie jak młodszego brata którego nigdy nie miałeś lub którego straciłeś, jeżeli jesteś jeszcze starszy to może widzisz we mnie syna lub też zwyczajnie więź nas łącząca jest prawdziwą przyjaźnią ponad wszystko. Masz na mnie ogromny wpływ. To ty mnie w dużej mierze ukształtowałeś. Pokazałeś jak być cwanym, jak nie dawać sobie w kaszkę dmuchać. Razem robiliśmy pierwsze przekręty - w porcie, a potem Nokturnie. Wiesz o moich ciągotach do mugolskiej technologii i boisz się zwłaszcza teraz, że doprowadzi mnie to do śmierci. Wiesz też o tym, że utrzymywałem kontakt z rodziną od strony ojca której poglądy nie były odpowiednie. Chcesz mnie od niej odciąć, od wszelkich powiązań. Może też dlatego wymyśliłeś jakiś pretekst by wypchnąć mnie Anglii by załatwić dla ciebie jakiś interes? Tak właściwie od roku nie było mnie w kraju. Niedawno wróciłem. Może to twoja zasługa? Starasz się w końcu wciągnąć mnie w swój świat ponurych przekrętów jeszcze głębiej. Parasz się narkotykami, przemytem, nielegalnymi sprawunkami, czasem organizujesz w porcie walki i wymyślasz coraz to więcej powodów bym zawsze ci towarzyszył. Dla mojego dobra, a ja... ja się nie opieram. Odsuwam się od prób znalezienia uczciwej pracy, normalnej kobiety, życia poza dokami czy Nokturnem, bycia porządnym człowiekiem. Za każdym razem, kiedy próbuję być porządny i mi się to nie udaje kończę w twoim towarzystwie. Możesz popierać Rycerzy Walpurgii, lecz nie bądź psychopatą któremu staje na widok mugolskiej krwi, do obowiązków się z tym wiążących stawaj z konieczności, może przymusu - tak trzeba postepować by żyć dobrze.
Chętnych zapraszam na PW tam wszystko do dogadania, pozmieniana, paktowania.
aktualne
3.07.2024
Października 57 wyjechałem z Anglii właściwie, nie wiadomo gdzie. Przez rok tułałem się gdzieś za granicą. Trochę uciekałem od problemów, trochę nie wiedziałem po co. Wywodzę się ze złego środowiska, zawsze byłem łobuzem który ściągał kłopoty ostatecznie nawet najbliżsi w kluczowym momencie uznali mnie za niegodnego zaufania. Zawiodłem się na przyjaciołach, rodzinie. W tym kluczowym momencie wpadłem na ciebie.
Może parasz się czymś na wpół legalnym, jakimś przemytem lub piractwem i jakoś nasze drogi skrzyżowały się w biznesie. A może był to przypadek. Dla ciebie wszystko było proste i jednoznaczne. Jeżeli chciałaś się napić - piłaś, jeżeli chciałaś komuś przywalić - przywaliłaś, jeżeli chciałaś śpiewać - śpiewałaś. Byłaś dzikim, wolnym duchem który i mi przypomniał, że sam jestem z tej samej gliny, a życie zawsze było proste. Przeżyliśmy kilka dziwnych przygód. Ukocham, jeżeli jesteś wilkołakiem który nie wstydzi i nie boi się swojego przekleństwa. To ty mi udowodnisz, że ludzie nie boją się nas dlatego, że jesteśmy obrzydliwymi kreaturami, a dlatego, że nie są wstanie poskromić naszej siły. Teraz pojawiasz się w Londynie - co cię sprowadza?
aktualne
02.07.2024
Imię robocze, mające jedynie nakreślić charakter relacji bo tak, szukam kobiety do patologicznej relacji. Poznaliśmy się przypadkiem lub intencjonalnie zawróciłem ci w głowie. Mogłaś być młoda lub już doświadczona przez życie. Mogło być to miedzy 53-54 kiedy prężnie działałem w półświatku i kręciłem galeony na dilerce ale nie musiało. Dla mnie była to prawdopodobnie jednorazowa przygoda lub dłuższa przejażdżka na karuzeli, która jednak musiała się skończyć. Najważniejsze jest to, że zabąbelkowałaś i na świat przyszła mała kopia nas samych. Mogłaś specjalnie zapaść się pod ziemie wiedząc, ze nie możesz na mnie liczyć. Mogłaś też próbować mnie znaleźć, lecz ci się nie udało. Byłaś zdana na siebie. Nie wiem jak wywróciło to twoje życie do góry nogami, czy miałaś problemy z rodziną - żyłem w błogiej nieświadomości aż do teraz.
Życie staje się coraz trudniejsze i widzisz, że nie dajesz sobie rady sama. Może nawet nie masz dachu już nad głową. Trafiasz ma mnie mniej lub bardziej przypadkiem i się zaczyna. Oczekujesz jakiejś odpowiedzialności, kłócimy się, robisz wyrzuty. Wymuszasz na mnie zajęcie się dzieciakiem danego dnia by kolejnego robić mi awanturę i zabierać go z powrotem. Są spięcia. Nie zamierzamy być ze sobą ale robisz się jadowita jak kręcę się wokół innych lasek. O dziwo mam podobnie. Nie mam pojęcia dokąd to nas zaprowadzi i czy w ogóle gdziekolwiek, lecz jedno jest pewne - dzieciak już na starcie ma przekichane.
aktualne
02.07.2024
Od urodzenia miałaś tę słynną żyłkę do interesu. Widziałaś okazje tam, gdzie nie widzieli tego inni. Mało kto jednak brał cię na poważnie - nie dość, że kobieta to jeszcze praktycznie dziecko. Złośliwa natura nie pozwoliła ci tego znieść. Pod wpływem młodzieńczego impulsu (a może przemyślanej wizji...?) zaraz po szkole zostawiłaś za plecami rodzinę i zaczęłaś tworzyć nową z mężczyzną który dodawał ci skrzydeł. Swoje małe królestwo zaczęłaś wznosić w porcie. Handel, przemyt, transakcje pewne i niebezpieczne - to był twój żywioł. Mimo wszystko nie opływaliśmy w luksusy. Pieniądze nigdy nas się nie trzymały. (Może wiesz dlaczego, mamo...?) Swojego męża straciłaś podczas jednych zamieszek dotyczących czystości krwi. Nie tych teraz, tych pierwszych sprzed kilku lat. Był to przypadek. Zostałem ci ja. Typowa, portowa męta. Bez wykształcenia, bez pracy, bez perspektyw, z kilkoma wyrokami na karku. Nie dziwi cię. Jak mantrę powtarzasz, że głupotę odziedziczyłem po ojcu, a ja wówczas wywracam oczami.
Na pewno mieszkasz w Londynie, w porcie. Zajmujesz się kreatywną księgowością, lichwą, przemytem lub tworzysz magiczna biżuterię. Po śmierci swojego starego wróciłaś do rodowego nazwiska, które mówi o tobie wszystko. Jesteś Blythe. (Chyba ze ponownie wyszłaś za mąż...?) Wypierasz to, lecz również stałaś się jedną z typowych, portowych męt choć podpierając się o kontuar, dopalając taniego szulga i myśląc o tym, że spora część ludzi z portu jest ci coś dłużna możesz czuć się ponad to. Interesują cię pieniądze, interesują cię zyski, jakiegoś rodzaju władza i myśl, że inni są od ciebie zależni.
To tylko zarys. Chętnie popaktuję
aktualne
02.07.2024
Nie oszukujmy się, czas są ciężkie, a mi się nie przelewa. Nie lubię też być głodny. Myślę, więc, że możemy sobie pomóc.
Szukam kobiety (kobiet...?), która z jakiegoś powodu lubi lub chce mojego towarzystwa. Może zdarzyło mi się coś w twoim domu naprawiać lub szukać ulubionego puszka-kłębuszka na ulicy i teraz dziwnym trafem co tydzień miewasz usterkę lub problem z krnąbrnym zwierzakiem? Może przeszkadza ci samotność i wymyślasz głupie powody bym tylko wpadł na obiad? Może nieświadomie dajesz mi się wykorzystywać zapewniając wygodne łóżko, pełny żołądek, a może masz do mnie słabość i świadomie mnie uwiązujesz do siebie? Jest tyle możliwości, ustalmy coś! Nie musi być w tym nic erotycznego, nie musi to dokądś prowadzić. Mogę dawać ci dziwne poczucie wolności, pokazać świat jakiego nie znałaś, przy mnie znów możesz poczuć beztroskę i przypomnieć sobie jak to było mieć szesnaście lat. Porwę cię na przygodę, na dencing, zawstydzę komplementem który nie padłby nigdy z ust porządnego mężczyzny, rozbawię, a ty mnie nakarmisz, obdarujesz cieplejszą szatą, dasz pracę bym był blisko i byś nie myślała, że za to towarzystwo płacisz. Bo to by było takie niemoralne, prawda...?
aktualne
02.07.24
somehow i always do
Ostatnio zmieniony przez Matthew Bott dnia 05.07.24 14:28, w całości zmieniany 5 razy
Wiosna 1957 roku przyniosła rozłam, wyciągając na światło dziennie toczoną do tej pory w kuluarach wojnę. Noc z 31 marca na 1 kwietnia okazała się punktem kulminacyjnym narastających od dłuższego czasu tarć. Kroplą, która przelała czarę goryczy. Wszyscy ci, którzy nie mogli dłużej godzić się z marionetkową władzą i którzy nie zamierzali przyłożyć ręki do zarządzonej przez Malfoya rzezi zamieszkujących Londyn mugoli oraz ich potomków, solidarnie sprzeciwili się wydanemu rozkazowi, tym samym odłączając od struktur działającego w stolicy organu.
Od tamtego wydarzenia minął ponad rok. Podziemie – z początku tworzone głównie przez byłych członków Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, w szczególności przedstawicieli Biura Aurorów – rozrosło się i uporządkowało, w dużej mierze dzięki zwierzchnictwu Harolda Longbottoma, a z początkiem 1958 roku doczekało również głównej siedziby w Plymouth, Devon. Lecz Ministerstwo nie ogranicza się jedynie do tej lokalizacji – to również liczne kryjówki i bojówki rozsiane po całych Wyspach. I potrzeba nam ludzi, by ten złożony organizm mógł dalej istnieć i wlewać otuchę w serca potrzebujących. Wojna może i rozdarła kraj na dwoje, wciąż jednak nie brakuje czarodziejów, którzy chcą dokładać wszelkich starań, by przywrócić Anglii spokój, a także przywrócić Ministerstwu dawną chwałę.
Z szeroko otwartymi ramionami powitamy czarodziejów najróżniejszych talentów. Widzisz się w roli propagandzisty, który słowem, nie różdżką, powalczy z powodzią spływających z Londynu kłamstw? Na miotle czy końskim grzbiecie czujesz się jak ryba w wodzie i marzysz o zaangażowaniu się w podtrzymywanie łączności między rozrzuconymi po najróżniejszych hrabstwach komórkach? Umiesz wyczarować coś z niczego, masz głowę na karku i chcesz pomóc ze zdobywaniem żywności, eliksirów, medykamentów, które umożliwią nam dalszą działalność? Jesteś naszymi oczami i uszami, ogniwem obejmującej całe Wyspy siatki wywiadowczej? A może rwiesz się do walki, będąc zaprawionym w boju aurorem, łowcą czarnoksiężników, lub też członkiem oddziału operacyjnego "Hipogryf", zrzeszającego czarodziejów, którzy nie boją się stawiać czoła szmalcownikom czy przeprowadzać akcji sabotażowych?
Szukamy właśnie ciebie!
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Maeve Clearwater dnia 08.08.24 21:30, w całości zmieniany 1 raz
When I look into the glass, I see someone else.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3