Wydarzenia


Ekipa forum
Stoke-on-Trent
AutorWiadomość
Stoke-on-Trent [odnośnik]29.07.21 9:28
First topic message reminder :

Stoke-on-Trent

Jedno z najmniejszych, jeśli nie najmniejsze miasteczko Anglii w ogóle, formalnie nie spełniające nawet warunków, by zyskać takie prawa. Otrzymało je ze względu na kwitnący przemysł garncarski. Miało turystyczne znaczenie wśród mugoli, niewielkie wśród czarodziejów: nigdy nie mieszkało ich tutaj wielu, ale dość powszechnie znany jest niewielki sklepik z ingrediencjami alchemicznymi miejscowej zielarki - ze względu na otaczające to miejsce niezamieszkałe tereny dość łatwo jest tu pozyskać rzadkie gatunki ziół lub innych komponentów odzwierzęcych, a zwłaszcza pióra.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stoke-on-Trent - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]26.08.21 21:04
wpadam gościnnie

Dziś był szarą eminencją, tłem. W Staffordshire był mniej rozpoznawalny niż w Londynie, ale i tak pojawił się na placu w czarnym płaszczu z kapturem - ciepłym, ale i niezwracającym uwagi. Dzisiejszy dzień nie należał w żadnym stopniu do niego - scenę przejęli Abraxas Malfoy i Tristan Rosier, a Cornelius podziwiał z widowni kunszt ich przemowy, w duchu chwalił propagandę, a w samej głębi duszy czuł niemiłe ukłucie ambicji. Następnym razem. Syn jego szefa był dziś gwiazdą sceny, domyślał się, że Deirdre musiała brać we wszystkim czynny udział. Co dziś robiła, ile istnień zabiła, jak pomogła Czarnemu Panu?
Mógł zrobić więcej - i zrobi więcej, bowiem chciał kiedyś stanąć przy podobnej publice, nie jako Rzecznik Ministra (niepotrzebny, gdy prawdziwi lordowie wygłaszali porywające słowa), a jako Cornelius Sallow. Chciał zadzierać głowę do góry z równą dumą jak Deirdre, chciał zaistnieć i wybić się, działając na chwałę najpotężniejszego czarodzieja w Anglii. Czarny Pan zwał się Panem, ale - czy tylko on to widział? - doceniał zasługi, nie nazwiska. Podążał za Mericourt i Rookwood, za kobietami, które sięgnęły po potęgę czarnej magii. Był świadkiem, jak do Sigrun z szacunkiem zwraca się sam lord Bulstrode. Czy potrzebował lepszego przykładu niż fakt, że jego niegdyś słaba, zachowawcza narzeczona, nieudolnie robiąca karierę przez łóżko lorda Black (jego zdaniem), znalazła prawdziwą moc i siłę w szeregach Rycerzy Walpurgii?
Uczynił pierwszy krok, ale chciał więcej. I czuł się słaby. Niegodny. Mordował w Londynie i Yorkshire rebeliantów, ale widok krwi wciąż napawał go obrzydzeniem, a dziś poczuł przecież prawdziwie ludzką bezsilność, słabość, strach i żal.
Dziś umarł - albo wkrótce umrze, albo zgnije w więzieniu - jego syn.
Jego błąd.
Błąd, który - mimo wszystko - był mu bliski. Niegdyś. Nadal? Te kilkanaście lat temu, gdy szczerze go kochał. We wrześniu, gdy chciał umożliwić mu wyjazd z kraju. Nawet, choć powinien być mądrzejszy, te dwa tygodnie temu, gdy młody zaimponował mu na jarmarku. Słabość, której nie powinien czuć. Półmugol, który nie powinien istnieć, o którego nie mógł się troszczyć.
Najwyraźniej los - i sam Marcelius - rozwiązali ten problem za niego. A choć w Londynie czuł przedziwną pustkę, zagłuszającą żal, to oglądając celebrację w Stoke-On-Trent, poczuł... dziwny, lekki rodzaj ulgi.
Problem zniknął - nie w sposób, w jaki Cornelius chciał, ani jakiego by komukolwiek życzył. Layla nie żyła. Nikt o niej nie wiedział.
To szansa na nowy początek.
Będzie mógł pogrzebać ich na zawsze.
Będzie mógł działać bez lęku, że ktoś się dowie.
Będzie mógł rzucić się w wir działania, byleby o nich nie myśleć. Nauczyć się zabijać, jeśli właśnie to było drogą do kariery. Poznać arkana czarnej magii, która nie była już zakazana. Zalegalizować legilimencję, już na wpół legalną. Możliwości oszałamiały.
A potem pojawił się On.
Cornelius Sallow po raz drugi widział dziś Czarnego Pana, a jego nadejście zrobiło jeszcze większe wrażenie niż na pogrzebie Alpharda Blacka. Najpierw Sallow uczuł przelotne ukłucie strachu, jakby bał się, że potężny czarnoksiężnik odczyta jego niegodne myśli. Ale był przecież tylko tłumem, nikim. Kimś, w kim właśnie rósł zapał. A potem porzucił pozycję obserwatora-propagandysty, pozwolił emocjom popuścić i dał się wreszcie porwać spektaklowi. Mrok. Słowa triumfu. Potęga. Szmaragd Mrocznego Znaku.
Zielone światło odbijało się w łzach wzruszenia, których Cornelius nawet nie zauważył.
Czarny Pan rozpłynął się we mgle, pozostawiając za sobą katharsis i determinację. A choć jego wierny Rycerz Walpurgii cieszył się doznanym zaszczytem już kilka dni temu i oddał serce tej sprawie gdy pozwolono mu legalnie legilimentować nastolatka, to dziś Cornelius Sallow, oportunista i karierowicz, odnalazł w duszy nową iskrę ideałów.
Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Stoke-on-Trent - Page 7 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12143-cornelius-sallow#373480 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 1:18
Wyprostował się - dumnie - gdy Czarny Pan zwrócił się bezpośrednio do niego, łaskawe słowa, które wypowiedział, pozwalały uwierzyć w sukces ostateczny dzisiejszej operacji. Nie musiał podnosić głosu, nie musiał akcentować swojej pozycji, by każdy pośród zgromadzonych doskonale zdawał sobie z niej sprawę. Nie pozwolicie, wybrzmiało z mocą, wybrzmiało jak rozkaz, złożony przed Czarnym Panem musiał zostać dotrzymany. Niezależnie od tego, co miały przynieść nadchodzące dni, w żadnym wypadku nie mogli wpuścić na te ziemie Zakonu Feniksa. W żadnym. Słusznie wskazywał na wątpliwości, które nazajutrz miały błysnąć w dogasającym żarze, na kiełkujące wątpliwości, wymykające się z dzisiejszych popiołów. Te ziemie miały swoje tradycje, musieli wyplewić je aż do gruntu. Zadbać o to, by dzisiejsze zwycięstwo nie poszło na marne, nie zostało wyparte pierwszym buntem. By zostało w sercach tutejszych na dłużej, truchlejącym strachem, niesioną pieśnią, szmaragdowym blaskiem Mrocznego Znaku. Pochylił się przed panem, przyjmując przedłożone rozkazy, prostując się dopiero po tym, jak ich wyminął - schodząc z podestu. Milczał, obserwując jego sylwetkę, przez którą rozstępowały się tłumy. Jego potęga była zatrważająca. Uniósł spojrzenie ku niebu, na chmury, które zostały przecięte siecią srebrnych błyskawic, sprowadzonych na jego zawołanie. Rozjaśniły okolicę nad wzgórzami, wskazując dogasające pożary. Milczał dalej, przesuwając wzrok w bok, by odnaleźć drogę wytyczoną burzowymi chmurami. Gdy odwrócił się ponownie, jego już nie było. Tłum usłuchał, złożył mu należny pokłon. Grzmoty ustępowały ciszy, spowijającej krajobraz niczym senna mara. Niosły się daleko na północ - czy były znakiem? Ściągnął wzrok na pozostałych Śmierciożerców, ukradkiem skinąwszy brodą na kierunek, który został wytyczony przez czarnoksiężnika. Czy ta burzowa droga wskazywała tylko na pożogę, która przeszła przez te ziemie, czy u jej krańca mieli napotkać ostateczne przeznaczenie? Dowiedzą się, wkrótce. Nie czekał już na nic, nie wypowiedział pożegnalnego słowa, uznając wystąpienie Czarnego Pana za dostateczne słowo końcowe. Spowiły go czarne cienie, gdy zniknął i połączył się z ciemnością nocy, zmierzając na północ, za błyskawicami.

Gęsta atmosfera z wolna zaczynała opadać, pierwsi czarodzieje zaczęli rozchodzić się z tłumu w boczne uliczki odchodzące od głównego placu. Pojawiły się pierwsze szmery zamienione w szepty, a w końcu w rozmowy. Tłum zaczął rzednąć. Czarodzieje rozchodzili się w swoich kierunkach, niektórzy z nich byli legitymowani przez władze, sprawdzano ich dokumenty rejestrujące różdżki. Służby Ministerstwa Magii zaczęły ściągać nieboszczyków - tych z szubienicy i tego, którego uznano za zdrajcę krwi. Nie ugaszono stosów, pozwalając im trawić zwłoki. Ogniste czary dawały ciepło, światło nieustannie biło od pobłyskującego na niebie szmaragdowego Mrocznego Znaku. Harfistka szarpnęła struny harfy raz jeszcze, pogrążając się w słowiczym śpiewie, pieśniach o zwycięstwie, pieśniach o nadziei, pieśniach o lepszym jutrze i pieśniach o  czystej krwi, pieśniach o potędze magii. Płomienie ogni tańczyły na wietrze, mroczny znak jeszcze wiele godzin rzucał jasną zieloną poświatę.
Padał skrzący srebrny śnieg.
Wkrótce - prowokowane przez najmłodsze bojówki - wzdłuż ulic miasteczka zaczęły rozpalać się ogniska, w których płonęły mugolskie książki, zwłaszcza mugoloznawcze, ale też przedmioty produkcji typowo mugolskiej. Ogień nienawiści trawił to wszystko.

Koniec imprezy, dziękujemy za uwagę (i Czarnemu Panu za gościnne wystąpienie). :pwease:

zt dla Tristana



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Stoke-on-Trent - Page 7 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 9:22
Plac topił się w ciszy, żaden szept nie śmiał wydobyć się już z gardeł mieszkańców Stroke-on-Trent, gdy tylko Czarny Pan zaszczycił nas swoją obecnością i spojrzeniem. Roztaczał je po tłumie, niczym magię, którą władał, a ja, chociaż nie słyszałam żadnych inkantacji i nie wiedziałam, co dokładnie czyni, mogłam poczuć jego obecność blisko siebie, nawet gdy stał daleko. Głowę miałam pochyloną nisko, ale wzrokiem podążałam za jego jestestwem, a także kątem oka upewniałam się, że rozdygotana kobieta, która najpewniej właśnie straciła na własnych oczach syna, nie zrobi nic głupiego, przez co zaburzyłaby tę piękną ceremonię, uświetnioną Jego obecnością. Wtem przesunął się w dół, spłynął po schodach niczym w locie, ale ja nigdy wcześniej nie widziałam czegoś podobnego. Ani na meczach, ani na wyścigach, tam wszystko było szybkie, a on po prostu płynął w powietrzu, omijając wszelką przeszkodę. Zbliżał się w moją stronę, widziałam, jak podchodzi, jak sunie. W pewnym stopniu był to przełomowy moment w mojej karierze jako Rycerza Walpurgii. Działałam z różnych powodów, niektóre były mniej lub bardziej praktyczne. Kwestia nauki, jaką mogłam pobierać od doświadczonych już ludzi, to jedno, choć pragnęłam poznać i zgłębić się w czarnej magii, tak równo mocno pragnęłam widzieć ten świat spokojnym. Nigdy nie przepadałam za tłumem, nawet takim jak ten stojący tutaj, a od kiedy mugole zostali wyplewieni z Londynu, we własnym domu czułam się spokojna. Mój ojczym zaszczepił we mnie wstręt do nich, to jedyne co zrobił dobrze. Tego dnia jednak, gdy miałam śmiałość spoglądać w jego stronę, dochodziło do mnie, jak mistyczną siłę reprezentował. Coś niezbadanego i zupełnie odrębnego od magii, którą poznałam na własnej skórze. Czułam, że jego obecność mnie przeszywa, nawet jakbym odwróciła głowę, to i tak wiedziałabym, że tam jest, ta aura była nie do pomylenia. Coś przyciągało mnie do jego osoby, tak jakbym pragnęła poznać sekret tej sylwetki. Nie marzyłam o sławie podobnej jemu, nie sądziłam też, że posiądę podobną moc, ale lepiej czułam się dziś jako żołnierz jego armii, łaknęłam jego dumy, wiec gdy przemawiał, moje serce rozgrzało się z radości, skacząc do gardła, bo wiedziałam, że i ja jestem częścią tego sukcesu, nawet jeśli nie stanęłabym na scenie, pokazując swoją twarz, by mogli ją z nim utożsamiać. Dzisiaj czułam, że jestem potrzebna gdzieś indziej. Bardziej z tyłu, słuchając i słyszeć, obserwując i widząc. Gdy był już niedaleko, gdy jego obecność niemal muskała moją skórę, chociaż stał wystarczająco daleko ode mnie, bym nawet spragniona nie mogła go dotknąć, różdżkę wzniósł w górę i zniknął. Szok, jaki we mnie pozostał, nie dawał mi oddechu, musiałam uspokoić myśli.


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 12:56
Mroczny Znak zapłonął na niebie nad nimi, rzucając szmaragdową poświatę na całe Stoke-on-Trent; nie, na całe hrabstwo, na całą magiczną Wielką Brytanię, mogącą pod tym znakiem poczuć się bezpiecznie. Uwolnieni spod mugolskiego jarzma czarodzieje mogli, patrząc na symbol Czarnego Pana i jego wiernych popleczników, czuć tylko dumę i słuszny lęk. Deirdre również je czuła, unosząc głowę, by spojrzeć na widowiskowy spektakl, na mroczne niebo rozświetlone łuną porażającej czaszki. Przedramię naznaczone tym samym kształtem zapiekło, lecz nie był to przykry ból, raczej pełne drżenia przypomnienie, że już przed wieloma miesiącami stała się częścią tego wyjątkowego dzieła, zasługując na łaskę Lorda Voldemorta. Wydawało się jej, że minęły setki lat odkąd spotykali się w niewielkim gronie w podziemiach Białej Wywerny: była wtedy taka młoda, pokiereszowana doświadczeniami Wenus, zagubiona, ale zdeterminowana - i właśnie ta straceńcza odwaga oraz protekcja i surowe wymagania stawiane przez najlepszego nauczyciela sprawiły, że znajdowała się teraz wśród Śmierciożerców. Spoglądając na ich wspólne dzieło - oraz na Czarnego Pana, idącego dumnie przez rozsuwający się tłum. Słowa, które wypowiedział przed momentem ciągle rozbrzmiewały w jej umyśle echem; znów zerknęła na Tristana, chmurnego, majestatycznego i budzącego bezbrzeżne uwielbienie. Należały mu się wyrazy uznania, a te padające z ust najpotężniejszego czarnoksiężnika w dziejach, poprzedzone przywołaniem jego imienia, musiały znaczyć niewyobrażalnie wiele. I być tak ważnym pochlebstwem, że Deirdre nawet nie śmiała mu tego docenienia zazdrościć, czuła coś zupełnie innego, kolana zadrżały nieco mocniej, ale opanowała zawodzące ciało, osłabione przejęciem sytuacją. Znów stała wyprostowana, niewzruszona, dumna, spoglądając za oddalającym się Lordem Voldemortem, sprowadzającym na Staffordshire nie tylko szmaragdową zamieć, ale też burzę, błyskawice rozdzierające barwione zielenią niebo. Huk był niewyobrażalny, ziemia zdawała się trząść, a blask gromów oślepiał. I zachwycał, siła Rycerzy Walpurgii rosła z każdym dniem, z każdym pokornie wykonanym rozkazem, a to, co stało się tego wieczoru w Stoke-on-Trent miało być zarówno końcem pewnej ery, jak i początkiem. Rodzącym się w buchającym pod mroczne niebo ogniu, trawiącym ciała i przedmioty skalane mugolską myślą.
I Deirdre w końcu zeszła z podestu, kierując się w jedną z bocznych uliczek. Ta noc miała jeszcze wiele do zaoferowania, a głód śmierciożerczyni rósł w miarę jedzenia.

| Dei zt, dziękuję wszystkim za piękne posty!


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 14:52
Zatem scena dobiegła końca, akt rozwiązano, a oni mogli w pełni nasycić się owocami ciężkiej pracy. Mroczny Znak rozświetlał spojrzenie Rhysanda, gdy ten wzrokiem prześledził po raz ostatni wszystkich tych znajdujących się na podeście, a następnie w milczeniu zainteresował się reakcją tłumów. Wydawali się wreszcie przejrzeć na oczy w posłuszeństwie i zgodności z ich przywódcą. Powoli ludzie wracali do swoich ulic, kierowali kroki w stronę domostw, by zaznać zasłużonego, bądź nie, spoczynku po pełnej przeżyć nocy. Również i on sam, nie zastanawiając się dłużej, podniósł kołnierz płaszcza i ruszył w bok pod brzegiem podestu, chcąc ominąć największe skupiska. Wysoki cień, obcy, ale znajomy towarzyszył mu w cichym rozważaniu na temat wspaniałości osiągnięć Czarnego Pana i jego popleczników, do których, chociaż wciąż w małym stopniu, ale poczuwał się całym sercem.
Służby Ministerstwa rozpoczęły sprzątanie truchła rozrzuconego na scenie, a funkcjonariusze sprawdzali, czy aby na pewno rozchodzący się posiadali odpowiednio zarejestrowane różdżki. Rhysand mógł tylko mieć nadzieję, że niegdyś przy jego uporze miejsce bezimienny buntowników zajmą twarze plugawych zdrajców rodu, przez których musieli podnosić się z popiołów zdrady idei. Czekała ich długa droga, ale Selwyni mieli już wkrótce pokazać swój potencjał i potęgę. Zamierzał dopilnować tego osobiście, znając zamiary i geniusz polityczny swojej matki, oraz umiejętności brata — jasne było, że skuteczność ich metod jest wręcz skazana na sukces. Musiał tylko czynić kolejne kroki z rozwagą, podjudzać odpowiednie płomienie, szerzyć prawdy, w które powinien wierzyć każdy szanujący się czarodziej.
Burzowa pogoda siała krople strachu w sercach wrogów, ale Rhysand gotowy był odważnie wpatrywać się w to co miała przynieść mu przyszłość. Szumy niknącego zbiorowiska tworzyły harmonię z głośno bijącymi się w głowie myślami, wrażeniem szacunku, jaki wywarła na nim egzekucja tak dobitna w swoich środkach. Konsekwentnie wyznaczali sobie kolejne plany, a co najważniejsze realizowali je doskonale. Jeśli miał zaszczyt i przyjemność uczestniczyć w jednej z takich akcji, z zadowoleniem patrzył we wszystkie kolejne, gdzie będzie miał okazję nawet bardziej współuczestniczyć swoimi talentami.
| rhysand zt. było wspaniale <3



angels would damn themselves for me
Rhysand Selwyn
Rhysand Selwyn
Zawód : ambasador MKCz, persona polityczna, mecenas sztuki
Wiek : 38
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
fine, make me your villain

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 igni ferroque
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10361-rhysand-m-selwyn https://www.morsmordre.net/t10437-koperty-przy-kieliszku-whiskey#315412 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t10441-skrytka-bankowa-nr-2290#315558 https://www.morsmordre.net/t10440-r-m-selwyn#315504
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 15:25
Podniosłe wydarzenie powoli dobiegało końca, lecz Bulstrode wciąż pozostawał żywo poruszony faktem, że Czarny Pan postanowił osobiście doglądać finału dokonanego w Staffordshire przewrotu, mającego na celu przywrócenie prawowitego porządku rzeczy i ustanowienie nowej władzy, u szczytów której miała znajdować się tylko i wyłącznie czysta krew przepełniona magią. Mroczny Znak wżerał się szmaragdem w styczniowe niebo jaśniej niż kiedykolwiek, zebrany tłum truchlał z każdą chwilą coraz bardziej, by ostatecznie rozstąpić się z przestrachem i pełnym niepokoju szacunkiem na boki, gdy Lord Voldemort po wypowiedzeniu ostatnich słów w stronę Śmierciożerców skierował swe kroki w dół podestu, pomiędzy zginający karki usłużnie gmin. Plac w Stoke-on-Trent skąpany był w zielonej poświacie, jednocześnie nieustępliwej i obiecującej tak wiele, lecz to nie był koniec, jeszcze nie; uniesiona w górę czarna różdżka odznaczająca się na tle chorobliwie bladej skóry, przywołując gwałtowną i pozornie nieokiełznaną burzę. Zewsząd otoczenie rozświetlały pojawiające się znikąd błyskawice, znajdujące swe źródło właśnie w tym miejscu, w którym się gromadzili i przemieszczające się szybciej niż ktokolwiek był to w stanie odnotować we wszystkich kierunkach, rozchodząc się dalej i dalej, zataczając coraz szersze kręgi wokół spływającego krwią mugoli serca Staffordshire. I zniknął, pozostawiając ich ponownie samych sobie, przepełnionych poczuciem satysfakcji i sukcesu, którego słodki smak jeszcze długo miał tańczyć na ich językach. Służby ministerialne rozpoczęły prace porządkowe i chociaż delikatne dźwięki harfy wciąż niosły się w mroźnym powietrzu wypełnionym pobłyskującymi szmaragdem płatkami śniegu, tłum powoli się rozrzedzał. Gdy zaczęły płonąć kolejne ogniska, a Maghnus upewnił się, że jego dzisiejsza rola została odegrana już do ostatniego aktu, pożegnał się ze współtowarzyszami i ze zmienioną raz na zawsze ziemią, którą ród Greengrassów nie potrafił władać - i powrócił do zacisza Bulstrode Park, by przy celebracyjnym kieliszku mocnego alkoholu zatopić się w nużącej i absurdalnie relaksującej lekturze o historycznych zawiłościach wzajemnych stosunków brytyjskich rodów. Pomimo odczuwanego każdym skrawkiem ciała zmęczenia, adrenalina krążąca w jego żyłach sprawiała, że sen nie nadejść miał jeszcze przez wiele godzin.

| Maghnus zt, raz jeszcze dziękuję wszystkim!


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 16:02
Serce rosło i biło niczym dzwon w młodej piersi, gdy to widok człowieka, który odmienił ten kraj, dobiegł do oczu Aquili. Choć młoda, to jednak zaznajomiona dobrze z historią czarodziejskiego świata, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaki wymiar mają dokonania Czarnego Pana, ale obserwowanie na żywo wszelkich skutków jego obecności w kraju, zdawały się przyćmiewać wszystko inne. Każde historyczne wydarzenie nie miało sensu większego niż to, co właśnie działo się na jej oczach. Lord Voldemort zstąpił ze sceny, ruszając tłum, a gdy mijał okolicę gdzie stała wraz z Evandrą, Aquila poczuła chłód i strach, który ścisnął jej żołądek. Mijały sekundy, które narastały do miar godzin, przeciągających się niemiłosiernie, trwających wręcz w nieskończoność, aż Czarny Pan zniknął, ot tak. Nie było słychać huku deportacji, przekroczył po prostu pewną barierę, którą sam sobie nakreślił i zniknął w kłębach mgły, wzbijając się w górę. Wstrzymywała więc oddech, a gdy w końcu wypuściła go z płuc, oczy rozpaliły się nerwową ekscytacją. - Napiszę o tym historyczne dzieło - wyszeptała do ucha Evandry, gdy emocje opadały, a zgromadzeni powoli zaczynali opuszczać to miejsce. Takie zdarzenia nie miały miejsca codziennie, a wraz z pieśnią wyśpiewaną przez harfiarkę, stanowiły o wyjątkowości i wzniosłości tego konkretnego dnia, jaki przyszło jej spędzić w Staffordshire. Ziemie Greengrassów zapłonęły, próżno było liczyć ofiary, bo i ich było tu dziś zbyt wiele. Spalone stosy, rozlana krew, a nad wszystkim połyskujący mroczny znak, trupia czaszka oświetlająca niebo i będącą symbolem wszystkiego tego, co miało dokonać się na brytyjskich ziemiach. Wojna była trudna i wymagająca, ale obserwacja jej zdawała się być największą przyjemnością, zwłaszcza gdy ciężko było mówić o jakiejkolwiek możliwości przegrania jej. A ona była na tyle wyróżniona, miała tak wielki przywilej, że mogła obserwować to. I to wszystko z pierwszego rzędu. Zamierzała spisać każde słowo, a potem ubrać je w odpowiednią otoczkę, tylko po to, aby nikt nigdy nie miał wątpliwości co do tego co dziś wydarzyło się w Stroke-on-Trent. Obserwowała jeszcze przez chwilę ludzi zbierających się w jednych miejscach, przechodzących gdzieś dalej. Do domu miała zabrać się z Evandrą, wraz z osłaniającymi je czarodziejami. Stała więc przy przyjaciółce w oczekiwaniu. - Czujesz się w porządku, droga Evandro? Ten wieczór był wyjątkowy, zapadnie w pamięć każdemu - wypowiedziała miękko, otulając się drogim futrem, gdy styczniowy wiatr przebiegł po plecach nieprzyjemną ciarką.



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 17:11
Nie wstała z kolan, póki Czarny Pan był między nimi, dopóki z tak bliska czuła bijącą od niego mroczną moc. Nie stała w pierwszym rzędzie razem z dumnymi śmierciożercami, nie czuła więc ani grama zażenowania, nikt z widowni jej nie widział - a nawet jeśli by widział, cóż z tego, skoro okazywała szacunek jedynemu czarodziejowi, którego uznawała za niepodważalny autorytet. Dopiero gdy znów wyszedł na środek, uzupełniając przemowę Tristana, gdy zszedł po stopniach, wkraczając między zwykły lud, podniosła się na zdrętwiałych nogach i na krótką chwilę oparła dłoń przy szybko bijącym sercu. Znów nie była gotowa na tę konfrontację, znów okazała się ona zaskoczeniem - tym razem jednak lęk został przyćmiony przez dumę i wzniosłe uczucie satysfakcji ze zwycięstwa. Muzyka niosła się dalej, ale nie słyszała jej słów, skupiając się na grzmotach i świetle błyskawic, rozjaśniających wiszący ponad ich głowami znak - taki sam, jak ten, który śmierciożercy nosili na przedramionach.
Spektakl dobiegał końca, pełne szacunku milczenie przemieniało się w szeptane rozmowy. Funkcjonariusze wdrapywali się pomiędzy nich, aby zdjąć stygnące ciała z podestu, Elvira tymczasem zsunęła z włosów kaptur i przeczesała palcami miękkie, szarpane wiatrem włosy. Nie wiedziała jeszcze, gdzie uda się po uroczystości, ale była przekonana, że w drodze powrotnej uda jej się trafić na grupę godną tego, aby towarzyszyć im w świętowaniu. Posłała Cillianowi tajemniczy uśmiech z oddali, sygnalizując tym samym, że może się w tej grupie znaleźć, że chętnie na niego zaczeka. Potem pokonała kilka kroków i wyciągnęła dłoń, aby położyć ją na ramieniu mężczyzny, który zdawał jej się być Drew.
- To ty? - szepnęła ostrożnie. - Nie zapamiętałam jeszcze wszystkich masek - dodała z większą lekkością, gdy zrozumiała, że trafiła. - Byłoby niezręcznie, gdybym znienacka obmacała Mulcibera - rzuciła żartem, choć poza przesunięciem dłonią po ramieniu Drew nie zrobiła nic więcej, zabierając rękę i opierając ją na własnym biodrze. - Masz plany? Jeśli nie, weźmy Cilliana, może kogoś jeszcze i chodźmy świętować, noc wciąż jest młoda - zasugerowała z cwanym uśmiechem, kierując spojrzenie na tłum i podświadomie poszukując w nim Wren. Nigdzie jej już jednak nie dostrzegła.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
What is desire but to consume?
The only difference between a kiss and a bite
is how deep the teeth go.
Both can kill.
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 19:10
Nie spuszczał wzroku z podestu do momentu, kiedy na niebie pojawił się znak. Znak, który doskonale znał, który zawsze z ochotą oglądał kiedy tylko miał okazję, znak, pod którego patronatem działali. Xavier przez moment się w niego wpatrywał, po czym przeniósł na nowo spojrzenie w kierunku podestu. Niestety nie było mu dane słyszeć co mówi Czarny Pan do swoich najwierniejszych sług choć dużo by oddał by jego słowa również dotarły i do jego uszu. Cieszył się jednak, że mimo wszystko mógł być świadkiem oraz uczestnikiem tego wszystkiego co wydarzyło się dzisiaj na ziemiach Staffordshire. Pojawienie się Czarnego Pana była zwieńczeniem, którego nikt nie mógł lepiej przygotować. Wszyscy mogli poczuć jego potęgę, zrozumieć z kim mają do czynienia i, że opór jest daremny.
W napięciu obserwował jak Lord Voldemort opuszcza podest, po czym kieruje się w stronę tłumu, który schodził mu z drogi kuląc się i kłaniając, czy to ze strachu czy w ramach oddawania mu należytego szacunku. Nie spuszczał z niego wzroku nawet na moment, cały czas również lekko skłoniony. Kiedy uniósł różdżkę, Burke jakoś instynktownie uniósł spojrzenie ku niebu, które rozbłysło pięknym pokazem świetlnych efektów. Xav zawsze burze, od dziecka uwielbiał wpatrywać się w niebo, na którym błyskawice przyjmowały różne kształty. Teraz kiedy gromy i błyskawice zostały wywołane za pomocą potężnej magii Czarnego Pana jeszcze bardziej robiło to na nim wrażenie. Dopiero po dłuższej chwili był w stanie oderwać wzrok od spektaklu na niebie, jednak kiedy skierował go na środek planu jego już nie było.
Westchnął cicho po czym rozejrzał się po tłumie, a potem znów na podest. Śmierciożercy zaczęli opuszczać to miejsce, tłum powoli się przerzedzał. Pojął, że to właśnie znak iż wydarzenia dzisiejszego wieczoru dotarły do końca. Nie pozostało mu nic innego jak również udać się do domu, do żony i dzieci. Resztę tego dnia spędzi z nimi, aby jutro rozpocząć nowy dzień pełen pracy i działania na rzecz lepszego, czystego świata.

zt dla Xava
Dziękuję wszystkim, jesteście wspaniali <3


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, gospodarz Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +5
UROKI : 11 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +5
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#385295
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]27.08.21 21:44
Obecność Czarnego Pana była paraliżująca. Ekscytująca, a jednocześnie przerażająca w gęstwinie potęgi, jaką roztaczał wokół siebie z lekkością podobną zimowemu oddechowi; Wren trwała na swym miejscu wpatrzona w ów majestatyczną sylwetkę, przez długą, diabelnie długą chwilę zapatrzona jedynie w Niego, w człowieka... Nie, w boga, którego pierwszy raz widziała na własne oczy. Był ucieleśnieniem tego, co wpajała jej do głowy Deirdre. Zdecydowaniem, sprawczością, mocą tak nieskazitelnie czystą, tak pierwotną - toteż zanim na placu egzekucji rozległ się rozkaz pochylający kręgosłupy, ona już to czyniła. Skłoniła się nisko, bez zawahania, przekonana o tym, że oto znalazł się w jej życiu ktoś, przed którym kłaniać się było warto.
Przemknął później na środek zebranych, ludzi, którzy w popłochu lub adoracji ustępowali mu drogi, by własnym zaklęciem, piorunem i siłą pieścić znak sprowadzony na ciemne, nocne niebo przez różdżkę samego Tristana Rosiera - ich magia tańczyła w obezwładniającym zmysły tańcu, pokazując Wren coś, czego nie doświadczyłaby nigdzie indziej. Magię przewyższającą potencjałem wszystko to, co do tej pory było jej dane poznać; patrzyła na atramentowe chmury tworzące miejsce, kołyskę dla czaszki, z której wypełzł wąż, a zanim Czarny Pan znikł wraz z tchnieniem zimowego powietrza skłoniła się raz jeszcze, owładnięta ekstazą, strachem i przede wszystkim szacunkiem. Było to największą nagrodą, jaką mogłaby wyobrazić sobie za ich dzisiejsze starania. Rycerze Walpurgii, czy oni widywali go często? Czy stali z nim twarzą w twarz, czy sączył do ich uszu sekrety wielkości, inspirował i karał surowiej niż najbardziej despotyczny ojciec? Niezgłębione dotychczas sekrety sprowadziły ciekawość do pulsujących ekscytacją skroni, lecz twarz miała niezmiennie kamienną, spokojną, stonowaną. Lśniły jedynie oczy. Czarne jak obsydian, jak morze nocną porą, do którego marynarzy zapraszały nucące melodie syreny; to nimi też odnalazła postać Rity, gdy egzekucja dobiegła końca, a tłum jął się rozpierzchać w sobie znanych kierunkach. Podeszła do niej niespiesznie, z gracją, oddychająca głęboko, wciąż drażniona dreszczami podniecenia tak ekstrawaganckiego widowiska.
- Niesamowity, prawda? - szepnęła do kobiety, ręce zakładając za sobą na plecach. Obserwowała to, co działo się wokół; z umiarkowaną ciekawością przysłuchiwała się głosom odchodzących mieszkańców, zaintrygowana jedynie ich odbiorem sylwetki najpotężniejszego czarnoksiężnika wszechczasów. - Wypijmy kiedyś toast za oczyszczone ze szlamu Staffordshire, moja droga - dodała miękko, wciąż cicho, bez cienia przyjaźni czy troski, bo tych uczuć w sobie nie miała - dziś lub wcale, od czasu rozpoczęcia czarnomagicznych nauk stwierdzić to było wcale niełatwo.
[bylobrzydkobedzieladnie]



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.


Ostatnio zmieniony przez Wren Chang dnia 28.08.21 9:08, w całości zmieniany 2 razy
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]28.08.21 1:45
Słyszalna jedynie na podeście pochwała Czarnego Pana zalała go przyjemnym poczuciem satysfakcji i tryumfu. Jego zadowolenie było największą nagrodą, a słowa pochlebstwem. Choć uśmiech nie wstąpił na okrytą maską twarz, poczuł to w całym swoim ciele, niczym impuls nerwowy docierający do schowanych w rękawiczkach palców dłoni. Z popełnionych błędów i potknięć wyciągnęli odpowiednie wnioski, rozpoczynając tym samym dalekie pasmo imponujących sukcesów. Byli tu dziś prawie wszyscy. Wśród zgromadzonych nie dojrzał nigdzie ostatniego ze śmierciożerców, ale jego nieobecność nie była szczególnie zaskakująca. Teraz jednak świętowali. Świat mógł należeć do nich. Anglia wkrótce będzie należeć do nich. Kolejne hrabstwa w końcu ugną się przed nieuniknionym, rozumiejąc, że przetrwają tylko pochyliwszy głowę przed Lordem Voldemortem i zaakceptują jego warunki. Wyprostował się bardziej, instynktownie brodę zadarł mocniej, przenosząc spojrzenie na tłum przed nimi, na ludzi, którzy z zapartym tchem spoglądali na Pana i na nich, czarnoksiężników stojących u jego boku. Widział w ich oczach posłuszeństwo i strach. Dobrze, ludzie wykazywali największą lojalność tylko wtedy, kiedy władca wzbudzał strach. Nie wierzył w inne metody. Nie wierzył w racjonalne argumenty, współczucie i miłosierdzie. To strach był najlepszym orężem w walce z nieposłusznymi.
Podążył za nim spojrzeniem, kiedy przez podest ruszył prosto na plac. Nie ruszył się z miejsca, lecz z trudem powstrzymam przemożne pragnienia stanięcia na samym skraju, w kałuży krwi i obserwowania z bliższej perspektywy tego, co miało tam miejsce. Gdy uniósł różdżkę do góry i przywołał wiatr, burzę, a niebo rozjaśniły błyskawice na moment wstrzymał oddech. Wspaniały obraz, dowód największej potęgi. Błyski rozchodziły się coraz dalej, w pola, na wzgórza. Obserwował jaśniejący horyzont nie powstrzymując pęczniejącej dumy. Mroczny Znak zalśnił mocniej, zieleń rozlewała się po placu i wszystkich zgromadzonych. Zniknął w kłębach czarnego dymu, pozostawiając ich samych sobie.
Z boku doszedł do głos, dobrze znajomy, wpadający w ucho głos, ale nie dosłyszał słów. Obrócił głowę, dopiero wtedy, gdy pozwoliła sobie na więcej, dotarły do niego wyraźniej.
— Polubiłaś się z nową ręką?— spytał, robiąc krok w jej stronę. Elviry Multon. — Wybacz, księżniczko, ale muszę porwać twojego księcia zanim czar pryśnie i zmieni się z powrotem w paskudną ropuchę. — Tylko jasne oczy spoglądały na kobietę z pustych, ciemnych oczodołów; reszta twarzy nie była widoczna, ale jak mogła się domyślić — była tak samo beznamiętna jak ozdoba, którą nosił. Przeniósł wzrok na Drew, skinął głową — wtedy też Tristan poszedł w ślad za Czarnym Panem. Musieli ruszyć.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Stoke-on-Trent - Page 7 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]28.08.21 2:00
Nie przyglądał się temu, który prowadził ich ku zwycięstwu, ze spuszczoną w pokłonie głową nie ważył się nawet unieść nań wzroku. Nie wierzył własnym uszom, gdy dotarły do nich kolejne pochlebstwa z ust Czarnego Pana, jak gdyby samo spojrzenie nie było dostatecznie wymownym i łaskawym gestem. Przeszył go dreszcz, rozkaz czarnoksiężnika wzburzył jego czarodziejską krew, wrzącą nieomal z determinacji w zobowiązaniu zdobycia tej krainy. Żadne ze słów Lorda Voldemorta nie było imiennie skierowane do Malfoya, lecz miał świadomość, że dziś byli wspólnotą, sukces każdego sprzymierzeńca sprawy został dostrzeżony i teraz nikt nie mógł spocząć na laurach. Bitwa została zwyciężona, lecz wojna wciąż trwała i na barkach reprezentanta Ministerstwa spoczywała odpowiedzialność za jej sukces. W kooperacji ze Śmierciożercą, który dostąpił zaszczytu powiernictwa Czarnemu Panu, niemo poprzysiągł zachować tu porządek i zwiększyć wpływy antymugolskich separatystów, krok po kroku wyzwalając kolejne hrabstwo spod kontroli Zakonu Feniksa. Kiedy ich władca zstąpił z podestu, wkraczając między ludzi, czarodziej podniósł się, by z dumą odprowadzić go wzrokiem, obserwować niepowtarzalny spektakl. Niebo rozbłysło się piorunami i szmaragdowym blaskiem, sama Jego obecność była symbolem nieograniczonej, inspirującej potęgi; pragnął mu służyć, pragnął zasiąść przy stole z jego lojalistami, każdego dnia demonstrować oddanie i czerpać wzór z tych najwierniejszych, ze Śmierciożerców.
Czarny Pan oddalił się ze sceny, przyzwalając im na celebrację dzisiejszych sukcesów. Plan można było kontynuować, choć bez oczekiwanych ceremoniałów, które straciły na wartości. Nawiązał porozumiewawczy kontakt wzrokowy z Tristanem Rosier i zszedł po schodkach z podestu, zerkając jeszcze na mijane stosy, wisielców i honorowo straconego czarodzieja czystej krwi. Koordynował prace służb Ministerstwa Magii, reorganizując ich działania: magowojskowi zajęli się usuwaniem ciał ze scenerii, lotnicy otrzymali stały przydział patrolowy nad Stoke-on-Trent, a część z nich udała się w głąb hrabstwa, by przeprowadzić zwiad i raportować przejawy buntu. Podczas gdy odsetek zebranych tu wojsk pozostał w mieścinie, by pilnować terytorium przed atakami, reprezentatywni powoli grupowali się do powrotu. Malfoy wzrokiem odszukał Lyalla Lupina, który to odpowiedzialny był za ochronę wydarzenia i podłożenie ognia pod stosami, by chwilę później znaleźć się tuż obok, przybierając dumną pozę.
- Dobrze się Pan spisał, Panie Lupin. - w żadnym wypadku nie dostrzegł na jego twarzy fałszywych uśmiechów, ta pozostała lodowata niby płatki śniegu, które otulały ich odzienie. - Ostatni etap planu pozbawiony będzie formalizacji i mojego zwierzchnictwa; ufam jednakże, że będzie Pan w stanie poradzić sobie z tym prostym i przyjemnym zadaniem. - zorganizowanie młodzieżowych bojówek leżało już w gestii Lupina, który mógł liczyć na pomoc lokalnych oddziałów na wypadek nieoczekiwanych przewrotów. - Jeżeli jest Pan zainteresowany poszerzeniem swoich kompetencji, pod pański adres zamieszkania odeślę sowę z terminem spotkania w umówionym miejscu, a teraz proszę wybaczyć - obowiązki mnie naglą, otrzymał Pan swoje rozkazy.

Abraxas zt. Dziękuję wszystkim za udział Smile
Abraxas Malfoy
Abraxas Malfoy
Zawód : polityk propagandysta
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Złotą, nie żółtą koroną się rządzi, inaczej Kingdoms Divided
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10189-abraxas-malfoy https://www.morsmordre.net/t10220-vaesen https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f383-wiltshire-wilton-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t10222-skrytka-bankowa-nr-2296 https://www.morsmordre.net/t10221-abraxas-malfoy
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]28.08.21 9:09
Śmierciożercy zdawali się powoli opuszczać to miejsce, a i moje zadanie na dzisiaj zostało wypełnione. Chciałam zająć się jeszcze jedna, ostatnią już sprawą. Gdy tłum napierał powoli na wyjścia, ja za nadgarstek lekko chwyciłam kobietę, którą wcześniej upomniałam, spoglądając w jej błękitne oczy, przekrwione i pełne łez. - Pani Sprout? - powiedziałam tonem ciepłym i szczególnie przyjaznym, w rękę wciskając jej medalion, który wcześniej znalazłam przy Timonie, w trakcie transportu żywych wtedy ciał na plac egzekucyjny. - Byłam jego koleżanką, chciał, aby to pani dostała - skłamałam, lustrując ją wzrokiem. Odrobina nadziei odnalazła się w jej spojrzeniu, iskierka dobrej myśli chwyciła za łańcuszek z zawieszką w kształcie serca i ścisnęła go w prawej dłoni. - Dziękuję - wyszeptała, odwracając się do mnie plecami, gdy to w swoim uchu usłyszałam znajomy głos. Nie odezwałam się ani słowem, gdy podeszła do mnie Wren, lecz gestem skinęłam, aby poszła za mną w stronę, w którą zresztą oddalało się właśnie małżeństwo, chwiejnym krokiem nawet nie przyspieszając. Pani Sprout i pan Sprout nie będą dziś mieli udanego wieczora. - Zapraszam cię na zabawę lepszą niż szampan, chodź - powiedziałam cicho i przez zęby, różdżkę wyciągając z rękawa, ale nie kierując jej w żadną konkretną stronę. Potem odwróciłam się i w nadziei, że Chang podąży za mną, sama przechodząc dalej do przodu, aby wyśledzić matkę zbrodniarza. Potrzebowałam chociaż przesłuchania, upewnienia się, że jest taka jak on, lub, że bardzo daleko jej do tego. Niestety, w takich sytuacjach najczęściej to tam pierwsza opcja miała miejsce. Kobieta chwilę wcześniej widziała też moją twarz, czuła ciepło dłoni, zabierając dający jej nadzieję medalion. Skoro w jej oczach była tego iskra, to z pewnością stać ją było na więcej niżeli łkanie w trakcie egzekucji. Krzyki wciąż dudniły mi w głowie, ale to zielona czaszka na niebie oświetlała drogę, gdy spostrzegłam mieszkanie w jednej z kamienic, do którego wchodzą. Odpaliłam jeszcze papierosa, robiłam to rzadko, ale sytuacja była wyjątkowa. - Poczekaj tu na mnie i ostrzeż, gdy ktoś podejrzany przejdzie przez te drzwi - powiedziałam, wchodząc wpierw do klatki schodowej i na parterze skręcając w prawo.

zt dla Rity i Wren, dziękujemy za wspaniałą egzekucję!


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]28.08.21 13:40
Wieczór ten kończył się po stokroć lepiej, niż Sigrun śmiała przypuszczać. Pojawienie się i przemowa Czarnego Pana były niespodzianką, lecz jakże przyjemną i wlewającą w przegniłe serca pewność. Skinęła głową, kiedy zwrócił się do nich, Śmierciożerców, wymagając, aby dopilnowali tego, by wątpliwości wśród czarodziejskiego społeczeństwa nie rozplęgły się niczym chwasty. Próbowali. Próbowali to uczynić każdego dnia i nie przestaną, dopóki żyją. Wzniosła oczy ku niebu, gdy Lord Voldemort machnął czarną różdżką w jego kierunku, a jego moc wzmocniła jedynie blask Mrocznego Znaku. Lśnił jeszcze mocniej, jeszcze bardziej przykuwał uwagę. Nie można było być wobec tego obojętnym - symbolu ich zwycięstwa, władzy i potęgi Czarnego Pana. Świadomość, że nosi ten symbol na przedramieniu napełniała Sigrun Rookwood ogromną dumą.
Na kilka chwil Śmierciożerczyni odjęła spojrzenie od sylwetki Lorda Voldemorta, by uważnie przyjrzeć się innym. Czy okazali należny mu szacunek? Czy oddali mu hołd tak jak nawoływał do tego Tristan Rosier? Zwróciła uwagę na to, że Brygadzista, który podłożył ogień pod stosy mugoli, nie zareagował w żaden sposób na pojawienie się Czarnego Pana. Na twarzach wszystkich innych widać było słuszny lęk jaki On wzbudzał samą swoją obecnością. Zebrani czarodzieje i czarownice truchleli, kiedy się zbliżał i wędrował pośród nich zszedłszy z podestu. Tymczasem Brygadzista nie oddał należnego mu hołdu. Sigrun zmrużyła oczy, odnotowując to w pamięci, to nie był jednak czas, aby ruszyła ku niemu; ktoś z Ministerstwa Magii powinien był jednak zareagować.
Na podejście Rookwood stała dotąd, dopóki Czarny Pan nie rozpłynął się w powietrzu, przybierając postać czarnej mgły, która zniknęła pośród mroku nocy unosząc się wysoko. Umiejętności też był łaskaw nauczyć ich, Śmierciożerców; to samo zaraz uczynił Tristan Rosier, dematerializując się i podążając śladem ich Pana. Sigrun nie miała wątpliwości - wzięła z nich przykład. W jednej chwili sama pozbyła się ludzkiej, materialnej powłoki, chwilę krążyła pod postacią czarnego obłoku ponad głowami zebranych, po czym sama wzleciała wysoko, by dołączyć do Czarnego Pana i Rosiera, podążając w nieznanym nikomu innemu kierunku.

| zt


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : szefowa Brygady Uderzeniowej
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Stoke-on-Trent [odnośnik]28.08.21 23:30
Pozostawiona w zachwycie, tkwiła poruszona przemowami, pieśnią, Czarnym Panem. Swąd palonych ciał nadal drażnił nozdrza, lecz już nie tak dotkliwie, jak w pierwszej chwili. Czy można się było do tego przyzwyczaić?
- Nie mogę się doczekać, aż je przeczytam - odparła równie ściszonym głosem, uśmiechając się w duchu. O historycznej pasji przyjaciółki wiedziała od lat, nie sądziła jednak, że chęć stworzenia własnego tekstu tak prędko pokona przygnębiającą żałobę. Widać podtrzymywała swoją deklarację o przekuciu smutku w czyny, jakie na powrót nadadzą życiu sens. Tak bardzo chciała poruszyć z nią palące ją tematy, jak choćby omówić wydarzenia z sabatu, czy zrelacjonować przebieg spotkania z Deirdre. Żadna z okazji nie wydawała się być dotychczas odpowiednia, czy może dziś zdecyduje się przed nią otworzyć?
Wieczór napełnił ją inspiracją oraz motywacją, której nie wiedziała jeszcze jak spożytkować. Stała na placu wśród rozchodzącego się tłumu. Jej wzrok zatrzymał się na dłuższą chwilę na podeście, z którego schodzili kolejni Śmierciożercy oraz sojusznicy, odchodząc w ciemność. Wykonali dziś sporo dobrej pracy, sam Czarny Pan przybył, aby ich pochwalić. Oczywistym jednak było, że dla nich noc dopiero się zaczęła. Dlaczego dla niej miałby to być koniec? Odwróciła się do Aquili na dźwięk jej miękkiego głosu.
- Wprost nie mogłam sobie wyobrazić lepszego rozpoczęcia tego nowego roku. Pomówimy jeszcze dziś przy herbacie? - Albo przy czymś nieco mocniejszym? Była ciekawa wrażeń Aquili, jakimi ta mogłaby się z nią podzielić bez otaczających ich nasłuchujących, ciekawskich uszu.
- Dobrej, spokojnej nocy - zwróciła się jeszcze z uśmiechem do mijających ją osób, z których nie wszyscy mieli pełne przekonania miny. Wciąż jeszcze tkwiła w nich trwoga, onieśmielenie odbierało głos, wywoływało mętlik, potrzebowali więc jeszcze kogoś, kto na odchodne utwierdzi ich w przekonaniu, że dobrze wybrali. Nie każdy z nich był świadom, że stali się świadkami pamiętnej chwili, o jakiej w przyszłości wspominać będą swoim dzieciom, o jakiej uczyć się będą w szkołach.
Złączyła ze sobą obleczone w skórzane rękawiczki dłonie i odszukała wzrokiem Mathieu. To wraz z nim miały opuścić Staffordshire, ale przecież nie musieli od razu rozchodzić się do własnych domostw. - Chętnie spędzę wieczór z Aquilą, nie możemy zakończyć tego dnia bez świętowania.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Stoke-on-Trent
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach